Miesiąc temu, oglądając w telewizji zdjęcia z zalewanej
przez powódź Pragi, szczególne wrażenie robił widok tonącego w nurtach
Wełtawy, mostu Karola. Wydawało się, że ten najsłynniejszy w Europie most,
lada moment runie w otchłań rzeki. Było to tym bardziej realne, że już od
roku władze czeskiej stolicy, przygotowywały się do jego kapitalnego
remontu. Remont był tym bardziej naglący, że po niefachowo przeprowadzonej
renowacji w latach 70-tych, w niektórych filarach można było palcem zrobić
dziurę w kamieniu. Na szczęście, dzieło genialnego Piotra Parlera,
wytrzymało największą od ponad stu lat powódź. Czyżby pomogło
wstawiennictwo, zamordowanego w tym miejscu, a czczonego przed laty także w
okolicach Głuchołaz, patrona mostów - św. Jana Nepomucena?
Ten czeski święty, był postacią bardzo popularną na
terenie całej monarchii Habsburgów, do której, od 1525 r., należał również
Śląsk. Jego pomniki stawiano niemal przy każdej ówczesnej przeprawie
mostowej, lub nad ważniejszym ciekiem wodnym. Na terenie samej tylko gminy
Głuchołazy, jeszcze trzydzieści lat temu znajdowało się aż dwanaście jego
XVIII i XIX-wiecznych figur. Po dwie były w: Głuchołazach, Nowym Świętowie,
Jarnołtówku i Gierałcicach, po jednej w: Polskim Świętowie, Nowym Lesie,
Markowicach i Burgrabicach.
Nie znamy dokładnej daty urodzin tego świętego. Przyjmuje się, że mogło to
nastąpić pomiędzy rokiem 1340 a 1346, na pewno w miejscowości Pomuk (obecnie
Nepomuk), w południowo-zachodnich Czechach. Nazwiska Nepomucen zaczęto
używać dopiero od jego kanonizacji, czyli 1729 r. Jak mówi legenda,
Nepomucena aresztowano w marcu 1393 r., z rozkazu porywczego króla Wacława
IV. Powodem uwięzienia miała być odmowa złamania tajemnicy spowiedzi
królowej Zofii. Kapłana poddano okrutnym torturom, a następnie spętanego i
zakneblowanego zrzucono z mostu Karola do Wełtawy. Nad miejscem jego
utonięcia miał zabłysnąć wieniec gwiazd – stąd gwiezdna aureola nad
większością wizerunków męczennika. Prawdziwą przyczyną morderstwa było
uwikłanie duchownego w długotrwały spór między królem a praskim arcybiskupem
nad zwierzchnictwem klasztoru w Kladrubach.
Z utopieniem Nepomucena wiąże się jeszcze jedno
wydarzenie, które nie jest już legendą lecz historycznym faktem. Otóż kilka
dni po jego śmierci, co odbiło się szerokim echem w całej Pradze, Wełtawa
wyschła do tego stopnia, że nie trzeba było jej pokonywać przez most.
Jednocześnie wyschnięta rzeka nie mogła napędzać młynów wodnych, piekarze
nie mieli mąki a ludzie chleba. Za wszystko prażanie obwinili króla Wacława,
natomiast Jan Nepomucen stał się patronem mostów i orędownikiem w czasie
powodzi. Pod koniec wieku XIV, zdarzały się jeszcze bowiem przypadki wiary
prostego ludu w pogańskie bożki trzymające pieczę nad żywiołami wielkich
rzek. W tym przypadku chrześcijański święty z powodzeniem mógł zastąpić ten
kult.
Panująca powszechnie opinia, że kult św. Jana Nepomucena
był dziełem jezuitów, którzy chcieli w ten sposób zatrzeć pamięć Jana Husa,
tylko częściowo jest zatem słuszna. Jezuici nie wymyślili sobie tego
świętego, oficjalnie też nie stali na czele akcji kanonizacyjnej. Dzieje
kultu Nepomucena mają kilka faz, jednak zawsze odpowiadających potrzebie
chwili. Ale to właśnie jezuici pierwsi powznosili jego posągi na wszystkich
mostach, nie tylko w Czechach, ale wszędzie, gdzie dotarli, nawet w krajach
zamorskich. Po za tym, męczeńska śmierć duchownego, miała sprawić, że jego
figury przypominały znajdującym się w niebezpieczeństwie podróżnym, iż mają
w nim swojego opiekuna. Wszystko to sprawiło, że w momencie kanonizacji,
właśnie wśród prostego ludu zyskał Nepomucen popularność, jakiej nie
osiągnął żaden inny święty.
Większość zachowanych pomników św. Jana z Nepomuk,
pochodzi właśnie z okresu największej potęgi jezuitów – z baroku. Jako
pierwszy, stanął w 1683 r. pomnik na moście Karola. Za tym przykładem,
poszły dalsze. Trzeba pamiętać, że w tym czasie Głuchołazy, podobnie jak
cały Śląsk, wchodziły jeszcze w skład królestwa czeskiego. Dlatego też
podobnie jest z głuchołaskimi figurami.
-
Starsza, z XVIII-wieku, znajduje się
w niszy narożnika ul. Curie – Skłodowskiej,
-
młodsza, z pierwszej połowy
XIX-wieku, w kapliczce przy ul. Kraszewskiego. Sama rzeźba świętego może być
jednak starsza, gdyż według historyków sztuki, posiada cechy barokowej
rzeźby ludowej.
Można się zastanawiać, dlaczego obie rzeźby są tak oddalone
od rzeki. Odpowiedź wydaje się prosta, jeszcze w latach 60-tych XIX wieku, w
miejscu dzisiejszych ulic: Sikorskiego i Skłodowskiej istniała fosa wodna.
Kapliczka przy Kraszewskiego natomiast, upamiętnia zapewne zasięg wody w
czasie którejś z powodzi.
Z XVIII-wieku pochodzą również rzeźby Nepomucena w:
Najmłodsze są
obie rzeźby znajdujące się w
-
Jarnołtówku i jedna z
-
Nowego Świętowa. Tam,
młodsza jest rzeźba stojąca we wnęce dawnego dworu. Wszystkie, choć
utrzymane w stylu ludowego baroku, powstały dopiero w XIX wieku, o wszystkie
też cały czas dbają mieszkańcy danych miejscowości.
Na koniec jeszcze tylko jedna uwaga. Chociaż wszystkie
rzeźby przedstawiające Jana Nepomucena, wykonane zostały przez niezliczoną
rzeszę kamieniarzy, mają to samo historyczne przekłamanie. Wszystkie bowiem
przedstawiają spowiednika królowej Zofii w stroju jezuity. Ubrany jest w
komżę a na głowie ma biret, tzw. prałatówkę, czyli typowy strój zakonnika
Towarzystwa Jezusowego. Tymczasem, przecież Jan Nepomucen żył prawie
dwieście lat przed powstaniem tego zakonu.
Niestety, nie udało się wykonać dokumentacji fotograficznej rzeźb z:
-
Gierałcic,
-
Burgrabic i
-
Polskiego Świętowa.
Być może już ich tam nie ma.
Jeśli jednak ktoś z Państwa może nam je wskazać, bardzo prosimy o
kontakt.
Paweł Szymkowicz
Historia regionu
W przewodnikach tego nie znajdziecie
Opiekun mostów i orędownik w klęskach powodzi
Paweł Szymkowicz
11 września 2002
nadesłał: Autor
wstecz do NEPOMUKÓW
X. NYSKIEGO >>