|
|
Pewnego niedzielnego wieczoru jednej z
wakacyjnych podróży nepomuckich szlak zawiódł nas do starej
miejscowości
Gorzanów (Arnoldi Villa, Arnoldisdorf, Arnsdorf, Grafenort; gm.
Bystrzyca Kłodzka, pow. Kłodzko), ciekawej z wielu względów. Jest
ona pięknie położona – okoliczne wzgórza i Nysa Kłodzka
przepływająca przez wieś tworzą piękne ramy dla architektury. Jest
tam stary park, gotycko-barokowy kościół i aż dwa renesansowe zamki,
jako że miejscowość do wojny 30-letniej należała do dwóch rodów:
Muszyn i Raczyn. Od wieku XVII wieś związana była z rodem hrabiów
von Herberstein, blisko związanych z dworem Habsburgów, gdzie
pełnili różne funkcje państwowe, co nie jest bez znaczenia dla
obfitości Nepomuków w ich dobrach. Zachowane tu rzeźby świadczą o
tym, że kult ten popierali
zarówno właściciele Gorzanowa i okolicznych wsi, jak i miejscowi
włościanie. Propagowanie kultu jednoczącego poddanych wokół
cesarzowej Marii Teresy w czasie trwania pruskiej agresji na Śląsk i
hrabstwo kłodzkie (I wojna śląska) miało przy tym szczególne
znaczenie. Kult św. Jana Nepomucena miał bowiem w monarchii
habsburskiej charakter państwowy (za B. Czechowiczem).
|
|
|
|
Gorzanów (pow. Kłodzko, gm. Bystrzyca Kłodzka, ul. Kłodzka 1,
):
wydawało się nam, że jak na jedną miejscowość
cztery figury Jana N. (zobacz katalog >>)
wystarczą i nie spodziewaliśmy się już dalszych odkryć.
Oglądaliśmy wieś i to, co pozostało z pałacu w
oczekiwaniu na koniec nabożeństwa w kościele św. Marii Magdaleny,
nie chcąc przeszkadzać wiernym w modlitwie. Zaglądaliśmy właśnie do
barokowych kaplic cmentarnych ozdobionych wewnątrz ciekawymi
freskami, kiedy ludzie zaczęli wychodzić ze świątyni. Za nimi
wyszedł sympatyczny z wyglądu zakonnik - miejscowy proboszcz, jak
się okazało po chwili. Zauważył nas i zagadnął. Opowiedział o swoim
„drugim zawodzie” – różdżkarstwie i medycynie alternatywnej.
Przyznaję, że odprawiona nad naszymi dłońmi ceremonia oczyszczania
za pomocą wahadełka wprowadziła nas już na wstępie w nastrój trochę
ezoteryczny. W rozmowie zakonnik zwierzył się, że jest to jego
ostatni dzień w tej parafii – już tego wieczoru wyjeżdża do
macierzystego klasztoru. Przyznaliśmy się, że naszą pasją jest
fotografowanie Nepomuków. Zakonnik żywo zareagował wspominając o
"leżącym świętym Janie". W tym momencie zrobiliśmy się czujni, bo
zabrzmiało to bardzo interesująco. Dla nas, łowców Nepomuków, to
mogło oznaczać ciekawe odkrycie. |
|
Już po chwili przez drzwi w północnym transepcie zostaliśmy
wprowadzeni na schody wiodące do empory hrabiowskiej. Na ścianach
klatki schodowej wisiały stare portrety – prawdopodobnie dawnych
właścicieli wsi – i inne dzieła sztuki. Na górze pokazano nam emporę
urządzoną w formie kaplicy, wyposażoną w ołtarz i ozdobioną
sztukaterią i freskami. Ściana południowa przepruta była arkadą
wychodzącą na prezbiterium kościoła, co pozwalało państwu hrabiom
uczestniczyć w nabożeństwach bez mieszania się z pospólstwem.
Na posadzce empory, wewnątrz arkady zobaczyliśmy coś, co
spowodowało, że żywiej zabiły nam serca. Leżała tam naturalnej
wielkości drewniana figura przedstawiająca niewątpliwie św. Jana
Nepomucena, co łatwo stwierdziliśmy na podstawie typowego ubioru.
Figura przedstawiała jednak typ rzadko spotykany w
Polsce. Zdarzają się
czasem figury w innym typie ikonograficznym, jak na przykład Jan
adorujący Matkę Boską ze Starej Boleslavi, trzymający ucięty język lub klęczący –
jak Nepomuk z bramki w Gorzanowie. Najbliższą analogia jest wspaniała konfesja
JN autorstwa Franza Ignaza Platzera z 1763 roku przytulona do ściany
katedry praskiej (zobacz >>). Podobne rzeźby wtedy znałem tylko z
trzech jeszcze miejsc Niedzica,
Spisz [>>],
muzeum w Nepomuku w Czechach >>) oraz
dodatkowo z Miejskiego Lasku pod Lewinem
(Hrabstwo Kłodzkie >>)
- tam jednak pod mensą umieszczono malowany wizerunek martwego Jana;
później już doszły inne wizerunki tego typu, zwłaszcza z Czech i
Austrii.
Pierwowzorem był być może anonimowy rysunek z XVII wieku, na którym
po raz pierwszy przedstawiono tak ujętego Jana N., a upowszechniał
się on poprzez późniejsze oparte na nim ryciny. Do analogii doliczyć
można woskowe, ubrane w prawdziwe szaty figury martwego Jana z
Bawarii (>>). Interesujące, że nawet praska konfesja nad
grobem Jana nie przedstawia martwej postaci! Dopiero ryciny
ją przedstawiające przetwarzane bywały tak, że tumba stawała się
jakby przezroczysta i pojawiało się na nich ciało Świętego
(vide: rycina Antona Johanna Mansfelta z około 1729 roku). Inna
sprawa, że właściwa trumna Jana, niewidoczna spod srebrnego
sarkofagu, wykonana jest ze szkła. Powiązania i inspiracje
artystyczne wiodą też do Wiednia
(Austria >>), gdzie w kościele Augustianów Eremitów
zastosowano podobny motyw. Obraz Jan N. na marach mógł być
bezpośrednią inspiracją przedstawienia z Gorzanowa ze względu na
powiązania właścicieli z dworem wiedeńskim oraz widoczne
podobieństwa kompozycji. Gorzanowska rzeźba przedstawiała postać martwą, leżącą
na marach z
zamkniętymi oczyma i splecionymi na piersi dłońmi na marach wykonanych z osobnego kawałka drewna.
Przypominała ona trochę nagrobną tumbę średniowiecznego rycerza.
Zachowana w dobrym stanie polichromia o mocnych kolorach podkreślała
jeszcze żałobny charakter przedstawienia. Na poduszce pod głową Jana
umieszczono pięć złotych gwiazd. Wykonana została z lipowej
kłody, od spodu wydrążonej w celu zmniejszenia ciężaru. Rzeźbiarz
najwyraźniej chciał upamiętnić w swej pracy dramatyczne wydarzenia
nocy 20 marca 1393 roku, chwilę tuż przed cudownym odnalezieniem
ciała kanonika praskiego w wodzie po zrzuceniu do Wełtawy. Wszystko
to bardzo różniło gorzanowskiego Jana od typowych figur, rzeźbionych
zwykle w klasycznym kontrapoście, adorującego krzyż i trzymającego
plamę męczeńską. Fotografowanie, i tak trudne ze
względu na złe oświetlenie, stało się problemem z powodu trzęsących
się z emocji rąk. Figura pochodzi prawdopodobnie z roku 1741, a
wykonał ją Johann Georg Poser - te informacje wyczytać można na
zachowanej kartce przyklejonej na spodzie figury (Anno 1741. ist
dieser[s?......] / den 1. Juny aufgerechtet worden / Johann George
Poser Bildhauer [...] / Johann George [...] / Johann George Pleschke
allhier [...] / zu Grafenort / [....] / [....] / [....]). Druga kartka mówi
o renowacji w roku 1874 (Restauriert / im September den [...]
1874 / durch Maler Herder [?] / Regensburg [...] / Herrn Pfarrer
Scholz in / Grafenort).
Porównanie z wymienionymi wyżej obiektami czyniło
prawie pewnym przypuszczenie, że figura przeznaczona była do niszy
pod mensą ołtarza. Problem w tym, że w kościele brak takiego ołtarza
- okazuje się jednak, że istniał, jednak zaginął w nieokreślonym
czasie po ostatniej wojnie (zobacz >>).
Ostatnio figura z empory przewędrowała do nawy głównej, przy prawym
bocznym ołtarzu. |
|
|
Proboszcz opowiedział nam o lokalnej tradycji związanej z figurą.
Otóż 16 maja każdego roku, w dzień św. Jana Nepomucena, w Gorzanowie
organizowana była wodna procesja, na wzór tej najsłynniejszej,
praskiej. Figurę martwego Jana kładziono na
łodzi, majono kwiatami i puszczano na rzekę. Za barką podążały inne
łodzie, zapewne z miejscowym duchowieństwem i właścicielami wsi.
Wzdłuż jej brzegów stali parafianie i, śpiewając nabożne pieśni ku
czci świętego Jana, rzucali świeże kwiaty na przepływający orszak.
Jakie mogły to być pieśni? Być może
ludowe hymny (>>). Brat Wirtualny J.D. wyszukał w książce Joanny
Lamparskiej "Sudety Środkowe po obu stronach granicy. Przewodnik
inny niż wszystkie" (Część 2, ASIA-PRESS s.c., Wrocław 2003)
zdjęcie takiej wodnej procesji z nieodległych Wambierzyc. Jest dzień 16 maja. Widać tłum
odświętnie odzianych ludzi
stojących i siedzących nad rzeczką czy kanałem, stoją również na mostku
noszącym imię świętego Jana przerzuconym nad nim. Na środku przęsła stoi, ozdobiona girlandami
kwiecia opleciony i na słupach, figura JN. Na
wodzie widać jakiś obiekt - można przypuszczać że jest to łódź - a
na niej rzeźbę z grubsza podobną do tej z gorzanowskiego kościoła,
choć zdjęcie nie jest zbyt wyraźne. Pomalowana jest na podobne
kolory, wydaje się jednak, że ułożenie ciała obu rzeźb nieco się
różni. Brzegi rzeczki udekorowano
świeżymi gałęziami, nad samym lustrem wody widać prawdopodobnie
lampki, które wkrótce oświetlą uroczystość, a mostek ozdobiono
aniołami i kwiatami. Na dole zdjęcia umieszczono napis "St.
Johann von Nepomuk".
Inne zdjęcie umieszczone na przedwojennej
pocztówce powtarza ten sam schemat i dowodzi ciągłości zwyczaju.
Dodatkowa dekorację stanowią umocowane do mostka anioły unoszące się
nad wodą oraz plateau z główkami anielskimi. Również figura na
moście jest odświętnie przystrojona.
Tradycja ta zanikła wraz z opuszczeniem tych
terenów przez ludność niemiecką i polskich Ślązaków po 1945 roku.
Nikt nie znał już słów pieśni, a i na rzece postawiono tamę.
|
|
|