W historii tej fascynujące jest
wszystko. Kwestionowane bywało samo istnienie tej postaci, ale
możliwa jest również jej dwoistość. Z czasem dodawano kolejne
warstwy legendy i z trudem można dostrzec zza niej żywego człowieka
Joh[an]nes olim Welflini de Pomuk
- jak podpisywał się na oficjalnych dokumentach - urodził się w
miejscowości Pomuk koło Pilzna między 1340 a 1350 rokiem, jako syn
prawnika (sędziego) pochodzenia niemieckiego o nazwisku Welflin vel Wölflin.
Rodzice Jana byli już starsi wiekiem, stąd późniejsze wzmianki o
cudownym uleczeniu niepłodności matki. Później dodano również wątek o
dziecięcej chorobie Jana, uleczonej na skutek pielgrzymki matki do
cysterskiego sanktuarium maryjnego w Boleslavi. Miejscowość ta pojawia
się w legendzie Jana N. również później - na kilka dni przed
uwięzieniem i śmiercią miał on udać się tam z pielgrzymką.
Wiadomo, że Jan jak na swoje czasy był
człowiekiem dość wysokim. Miał 169 cm wzrostu i krępą postawę, twarz
podłużną z drobnym uzębieniem, czoło wysokie z wyraźnie zaznaczonymi
guzami czołowymi
Po raz
pierwszy imię Jana pojawia się w dokumentach w roku 1369, kiedy to
został pisarzem arcybiskupa Jana Očko z Vlašimi. W 1370 roku, po kilku
latach nauki w szkole klasztornej opactwa cystersów w Zelenej Horze
na wzgórzu nad rodzinnym miasteczkiem, złożył śluby zakonne
u augustianów, co zaznaczano tonsurą wygoloną na czubku głowy. W
1377 roku został, z cesarskiego nadania, oficjałem (notariuszem) sądu arcybiskupiego przy
kurii praskiej, a wiec urzędu, który wykonywał władzę sądowniczą
arcybiskupa. Po otrzymaniu święceń kapłańskich (około 1380 roku,
podawana czasem data 1372 jest niewiarygodna) Jan z Jenšteina
mianował młodego księdza altarystą Kaplicy Vlašimskiej pod wezwaniem Św. Erharda i Otylii w
praskiej katedrze Św. Wita. Zbiegiem okoliczności przed tą właśnie
kaplicą do dziś stoi grobowiec Jana z Pomuka. Rok ten to największe
nasilenie epidemii Czarnej Śmierci w Czechach, w samej Pradze zmarło
179 proboszczów i altarystów, a wśród nich proboszcz u św. Galla (czyli Gawła)
w Pradze; Jan został mianowany jego następcą. Zabrał się energicznie
do pracy, czego dowodem jest obszerny i skrupulatny inwentarz
majątku parafii. Spis ten zawiera też kapę uszytą na zlecenie nowego
proboszcza: „pluwiał złoty, mający na zielonym polu tarczę z
wizerunkami Jezusa modlącego się na Górze Oliwnej, świeżo uszyty na
koszt Jana, wyżej wymienionego proboszcza”. Wkrótce powierzył jednak obowiązki proboszcza zastępcy, a
sam
rozpoczął studia prawnicze na uniwersytecie praskim (1381, tytuł
bakałarza) i
padewskim (1382-7, tytuł doktora prawa kanonicznego. Co ciekawe z
Padwą łączy się wątek Języka - zachowanie w stanie nienaruszonym
relikwii języka dotyczy tak Jana, jak i Antoniego Padewskiego) - najlepszych wtedy uczelniach tej części Europy.
Miał zapewne jakieś zalety towarzyskie i poparcie swego wpływowego
biskupa, skoro został wybrany rektorem studentów zaalpejskich (transmontana). W
czasie studiów praskich miał też być kaznodzieją kupców niemieckich -
stąd wniosek, że swobodnie władał niemieckim Wątpliwe jest natomiast,
aby mówił po czesku. Otrzymał tytuł doktora
prawa kościelnego. W 1389 został wikariuszem praskim. Wcześniej
jednak został kanonikiem przy kościele śś. Piotra i Pawła w
Wyszehradzie. W 1390 św. Jan zrezygnował z probostwa w parafii św.
Galla, a objął arcydiakonat w Žatcy, czyli Saaz. W 1392 r. stał się kanonikiem
kapituły katedralnej w Pradze i kaznodzieją tejże katedry. Jako "młody zdolny" szybko awansował i wkrótce był już
wikariuszem generalnym arcybiskupa Pragi Jana z Jenzenstein (Jenšteina) i
osobistym spowiednikiem królowej Zofii (wg kroniki Austriaka Tomasza
Ebendorfera z ok. roku 1450, o ile ten wątek nie jest późniejszym
połączeniem z losami innej osoby - patrz niżej). Szeroko rozchodziła
się jego sława jako kaznodziei. Według niepotwierdzonych źródeł w roku
1380 król Wacław IV zaprosił go do wygłoszenie serii kazań adwentowych
w kościele zamkowym, a nawet podobno mianował go królewskim
jałmużnikiem. Powodziło mu się nieźle, wybudował (kupił?) nawet dom do
spółki z Janem, pisarzem katedralnym dworu biskupiego i pożyczał
pieniądze osobom świeckim i duchownym. Jednym słowem - zrobił karierę,
zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę jego skromne pochodzenie z urzędniczej
rodziny z małego miasteczka Pomuk.
|
|
Miejscowość Pomuk
doczekała się swojego przedmieścia, zwanego przez okoliczną ludność
Nepomukiem - dla odróżnienia od macierzystego miasteczka.
Zobacz więcej na ten temat
(>>).
Tu znowu wtrącenie - źródłem tej nazwy jest być może czeskie słowo
oznaczające milczenie, a ono miało decydujący wpływ na życie (czy
może tylko legendę) Jana N. Pomuk należał do tutejszego królewskiego opactwa cystersów, więc Jan z
urodzenia był poddanym królewskim. To, jak również nieszlacheckie
pochodzenie, różniły go od dwóch pozostałych uwięzionych (patrz
niżej), i mogło być przyczyną wyjątkowo brutalnego traktowania przez
siepaczy króla.
Zobacz
strony miasta Nepomuk. Znajdziesz tam historię Św. Jana, opis kościoła
jego imienia wybudowanego w roku 1643 na miejscu domu rodzinnego przyszłego
Świętego i galerię zebranych z całej okolicy figur nepomuckich.
Miasto jest sympatyczne ze swym pochyłym rynkiem, a wizerunki Jana
N. spotyka się tutaj co chwilę (zobacz je na stronie
Nepomuków Czeskich >>). |
|
|
Król
i biskup
Wacław IV z dynastii luksemburskiej, panujący wtedy w Czechach (ur. 1361, koronowany na cesarza 1378,
detronizowany 1400, król Czech do śmierci w 1419), mąż Zofii, nie był
wzorem łagodnego władcy.
Barbara W. Tuchman w swej książce "Odległe zwierciadło, czyli
rozlicznymi plagami nękane XIV stulecie" ("A Distant Mirror. The
Calamitous 14th Century" 1978, "Książnica" 1993) tak opisuje sylwetkę
króla Wacława:
str.461-62: "Ludzie mu bliscy określali go jako przystojnego i
obyczajnego, natomiast w kronikach ukazuje się zazwyczaj jako 'dziki',
szalejący po nocach z nieobyczajnymi przyjaciółmi, włamujący się do
mieszczańskich domów, by gwałcić ich żony, zamykający własną małżonkę
w domu publicznym, przypiekający ogniem swego kucharza, który podał mu
przypalone mięso. Według tychże kronik spłodził go łatacz starego
obuwia, urodził się brzydki i zdeformowany, matka rodząc go zmarła,
przy chrzcie nasikał do święconej wody, a jako dwuletni chłopiec
podczas własnej koronacji poplamił ołtarz, gdyż nadmiernie się pocił.
(...) Mimo że w Niemczech upijanie się do nieprzytomności przez
mężczyzn było rzeczą normalną, to jednak Wacław był alkoholikiem
nałogowym, co zostało udowodnione. (...) Za jego panowania, w roku
1389, doszło do głośnego pogromu, kiedy to ksiądz prowadzący w
Niedzielę Wielkanocną procesję przez getto żydowskie w Pradze został
trafiony kamieniem, które rzuciło żydowskie dziecko; mieszczanie
odpowiedzieli na to wymordowaniem 3000 członków gminy żydowskiej. Gdy
ci, co się uratowali, dochodzili u króla sprawiedliwości, Wacław
oświadczył, że Żydzi zasłużyli na karę, i ukarał pozostałych przy
życiu, nie zaś prześladowców."
Jan z Jenšteina był początkowo godnym towarzyszem lekkomyślnego i
nieobliczalnego króla Wacława. Korzystał z bogactwa bez skrupułów i w
pełni doceniał rozkosze tego świata. Jednak szalejąca wówczas w
Europie zaraza zmieniła jego postępowanie. Dotychczas lekkomyślny Jan
z Jenšteina zaczął wieść życie ascety, a poza tym przestał popierać
politykę króla, zwłaszcza gdy ta zmierzała do ograniczenia praw
Kościoła. Pojawiało się coraz więcej zatargów, jak na przykład spór o
klątwę rzuconą na urzędnika królewskiego za ukaranie śmiercią dwóch
awanturujących się praskich studentów, a więc osób duchownych. Cały
konflikt króla z arcybiskupem jest też częścią wielkiego europejskiego
sporu o inwestyturę. Wiernym wykonawcą poleceń Jana z Jenšteina był
Jan Nepomucen.
Tymczasem Wacław IV postanowił utworzyć nowe biskupstwo kosztem
arcybiskupstwa praskiego. Nadarzyła się okazja, gdy umierał opat
benedyktyńskiego klasztoru w Kladrubach i tam postanowił osadzić
upatrzonego przez siebie biskupa, zamieniając opactwo na biskupstwo. Zakonnicy, dowiedziawszy się
wcześniej o tym zamiarze, wybrali w miejsce zmarłego opata Rocka
nowego, Odilona. Jan Nepomucen, jako wikariusz generalny, 10 marca
1393 roku w imieniu arcybiskupa Jana z Jenšteina zatwierdził
nowego opata. Obłożony klątwą został wicekanclerz królewski za
publiczne bluźnierstwa i szydzenie z wiary świętej. Król w wielkim
wybuchu gniewu chciał aresztować biskupa wraz z całą kapituła, a nawet
go zgładzić. Biskup musiał ratować się ucieczką, chroniąc się w zamku
w Rudnicach. Wtedy król Wacław wymyślił niecny podstęp: zaproponował
biskupowi koniec wojny i zawarcie pokoju. Gdy biskup z kapitułą
przybył na dwór królewski w Pradze, król kazał aresztować Jana
Nepomucena i prałata Mikołaja Pruchnika. Arcybiskup natomiast
zbiegł osłaniany przez dworzan, szukając poparcia aż w Rzymie. |
|
|
Tortury, śmierć i utopienie
Król, podejrzewając, że jego druga żona (Zofia, córka Jana,
księcia bawarskiego, ale zobacz również dywagacje "Dwie królowe"
poniżej) nie jest z nim całkiem szczera w wielu
sprawach postanowił zmusić do mówienia jej spowiedników. Kazał pojmać
trzech duchownych bliskich królowej Zofii i torturami próbował wydrzeć
z nich tajemnice. Istnieje nawet wersja mówiąca o osobistym udziale
króla w torturach. Stosowano tzw. "słupek", czyli torturę znaną z
"Potopu", kiedy to Kmicic i Kuklinowski wzajemnie przypalali sobie
boki pochodniami. Dokonana współcześnie obdukcja (1973)
wykazała, że wypalone dziury sięgały aż do jamy brzusznej, a ponadto
że specjalistycznymi przyrządami zmiażdżono Janowi palce u
rąk i nóg oraz zgnieciono pięty. Uderzenia w głowę spowodowały złamanie części twarzowej czaszki, całkowite odłamanie górnej szczęki
oraz złamanie lewego łuku licowego. Kaci piłą potraktowali biodro
Jana. śmierć nastąpiła na skutek wylewu krwi do czaszki.
Dwu aresztowanych nich uwolniono, trzeciego, a był nim właśnie Jan,
utopiono w Wełtawie zrzucając ze słynnego mostu Karola (>>). Było to wieczorem (hora
noctis quasi tertia, czyli między godziną 20 a 21) 20 marca roku 1393,
choć data ta nie jest pewna. Inna często spotykana data - rok 1383 -
to pomyłka XV-wiecznego kopisty, która miała poważne konsekwencje
(zobacz niżej). Tak więc - wbrew legendzie - Nepomucena
nie utopiono, gdyż ciało zrzucone do rzeki było już martwe.
Ta
wersja zdarzeń została przyjęta za obowiązującą przez późniejszych
XV-wiecznych hagiografów (kronika Austriaka Tomasza Ebendorfera z
Haselbach z około
roku 1450). Według Ebendorfera Święty był przymuszany przez króla do
ujawnienia grzechów swojej żony, której Jan był spowiednikiem.
Podobnie napisał kanonik Paweł Żydek w swoim dziele Spravovna,
wydanym w 1477 roku. Najpewniej jednak Wacław IV, heretyk i zwolennik Husytów,
dążył do konfrontacji z arcybiskupem Janem Jenšteinem i śmierć Jana
była jednym z epizodów tej walki gigantów. Śmierć w obronie
tajemnicy spowiedzi była jednak wymarzonym tematem propagandowym dla
Kontrreformacji i tak Św. Jan został męczennikiem. Biskupa
oczywiście uwolniono...Według rzadko spotykanej wersji
bezpośrednią przyczyną uwięzienia Jana było jego wstawienie się za
królewskim kucharzem, którego Wacław skazał na upieczenie na rożnie
za karę za podanie twardego kapłona. Na stronie 462 cytowanej już książki Barbary W.
Tuchman "Odległe zwierciadło" znajdujemy jeszcze inną wersję
dramatycznych wydarzeń: "Słynny spór, zakończony bowiem kanonizowaniem
jego ofiary, miał Wacław z Kościołem. Przyczyna tkwiła w walce, jaką
władza doczesna stale toczyła z władzą duchowną. Wrogość osiągnęła
szczyt w roku 1393, gdy arcybiskup Pragi nakazał swemu generalnemu
wikariuszowi, Janowi z Pomuk (znanemu później jako Jan Nepomucen),
zatwierdzić wybór pewnego opata wybranego przez zakonników, gdy
tymczasem król wolał innego kandydata. Wacław, opanowany wściekłością,
kazał wrzucić do więzienia arcybiskupa, generalnego wikariusza i
jeszcze dwóch innych dostojników kościelnych; później, już po
zwolnieniu arcybiskupa, torturował pozostałych, by wydobyć zeznanie co
do wrogich zamiarów hierarchii kościelnej wobec niego. Wedle relacji
kronikarskich rozjuszony ich milczeniem król, własnoręcznie przykładał
pochodnię do stóp ofiar. Przeraził się jednak tego, co uczynił, i
oświadczył, że oszczędzi im życie w zamian za złożoną pod przysięgą
obietnicę, iż nigdy nie wspomną o torturach. Gdy okazało się, że
wikariusz jest już za słaby, by złożyć podpis pod tekstem przysięgi,
Wacław dla zniszczenia dowodów kazał mu związać ręce i nogi i zrzucić
z mostu do Wełtawy, gdzie też Jan się utopił. Jan z Pomuk został
później kanonizowany jako męczennik i uważa się go za patrona
wszystkich mostów."
|
|
|
Tajemnica: jedna czy dwie osoby?
W historii Jana Nepomucena jest fascynująco dużo zagadek. Na
przełomie XIX i XX wieku na fali demaskatorskich zapędów twierdzono
nawet, że postać przyszłego świętego została w całości wymyślona.
Któryś z praskich rzeźników dostarczał co roku język krowi i to on
był obiektem modłów 16 maja. Nie
wiadomo, czy jego życiorys nie jest kompilacją dwóch różnych, a
wątki łączą się i mieszają ze sobą i z legendą w sposób wysoce
niejasny. Czy duchowny spowiadający królową to ta sama osoba co
pielgrzymująca do Boleslavi? Która z nich (o ile są rozłączne)
została utopiona? Co wspólnego ma zaufany arcybiskupa ze
spowiednikiem? I który z nich pochowany jest na Hradczanach? Jeśli
nie była to jedna osoba, to cała sprawa staje się jeszcze ciekawsza.
Dwie królowe, Zofia czy Joanna?
- Na skutek pomyłki kopisty śmierć Jana czasem wyznaczano na
rok 1383, co miał konsekwencje dla jego życiorysu. Pierwsza żona
Wacława IV, Joanna Bawarska, zmarła w roku 1386. Jeśli przyjąć
rok 1383 jako rok męczeństwa, to królową, którą legenda
przypisuje Janowi jako jego penitentkę musiałaby być Joanna.
- Po skorygowaniu tej daty na rok 1393 postawić należy na
Zofię Bawarską (1376-1425), drugą żonę, i wtedy kalendarium
zaczyna się jakoś spinać. Co prawda nie do końca, bo legenda
uparcie mówi o królowej, a Zofię koronowano dopiero w roku 1400,
ale nie czepiajmy się szczegółów.
|
|
|