|
Ze Św. Janem wiążą się liczne cuda, obyczaje
i przesądy
Pierwsze z nich to oczywiście pojawienie się w nurcie Wełtawy
pięciu gwiazd, które wskazały lokalizację zwłok oraz wyschnięcie rzeki
wkrótce po śmierci Jana, które pozwoliło na jego łatwe wyłowienie.
Prażanie i pątnicy jak ognia wystrzegali się nadepnięcia na kamień
grobowy Jana z Nepomuka umieszczony w posadzce katedry -
przynosiło to zawstydzenie lub upokorzenie jeszcze tego samego dnia.
Dlatego grób otoczono żelazną kratą. Kiedy w roku 1619 kalwiniści
usuwali ołtarze i rzeźby z kościoła długo nie znajdował się odważny,
który dotknąłby grobu czy samej kraty. Jeden z robotników powiedział:
"Niech mnie Bóg broni, ja nie chcę tylko brać pieniędzy i takich
rzeczy czynić, bo w ciągu mojego życia wiele razy słyszałem, że ten
kto z własnej woli dotknie stopami grobu, przed końcem roku będzie
przez świat wyśmiany, albo spotka go inne nieszczęście." Wreszcie
kiedy znalazł się śmiałek, został cudowną mocą odrzucony od grobu i
skonał w męczarniach. Przy grobie notowano liczne uzdrowienia i inne
cuda, jak to głosił napis na tablicy umieszczonej na żelaznej kracie.
Kurz z sarkofagu Świętego sprzedawano zaś jako lekarstwo na wszelkie
choroby. Zanotowano nawet, że statki portugalskie woziły go do
Indii, gdzie był ordynowany przez misjonarzy chorym jako cudowny
środek.
Inne dziwy związane z grobem Świętego to epizod związany z polskim
studentem jezuickiego Clementinum w Pradze, Krzysztofa Słupki, który
nadepnął na kamień nagrobny, co poskutkowało okuleniem i
niemożnością wejścia na konia.
W czasie procesu kanonizacyjnego przytoczono wiele przykładów cudów
dokonanych za sprawą Świętego. Było to np. uratowanie rodzinnego
miasta Nepomuk przed zarazą (1680), cudowne uratowanie Teresy Krebs z
Brux (powód ufundowania kościoła JN), podwinięcie spódnicy
małocnotliwej mieszczce (!), liczne ozdrowienia, ocalenia z
topieli, choroby, oczyszczenia z pomówień i oskarżeń. Najciekawsza
jest historia barona Wunschwitza, który miał być stracony z powodu
zabicia pawia w paryskim parku w Luwrze, lecz na skutek modłów do Jana
z Nepomuka został uwolniony. W podzięce baron ufundował
najsłynniejszą, wzorcową rzeźbę Jana na praskim Moście Karola (>>) (1693). Turyści
przechodzący przez most Karola "na szczęście" dotykają sylwetki Św.
Jana, tak, że brąz jest wypolerowany do połysku. Ta tradycja wzięła
się stąd, że mieszkańcy Pragi idąc do spowiedzi jedynym wówczas
mostem praskim do któregoś z kościołów po drugiej stronie Wełtawy,
przechodząc obok, dotykali Jana, by pomógł się im dobrze
wyspowiadać.
Nad grobem Świętego w praskiej katedrze ze sklepienia zwiesza się złota korona, a z niej z kolei
srebrne lampy. Wiąże się z nimi legenda, jakoby była wśród nich
jeszcze jedna, złota. Złotnik, który ja wykonał popadł w biedę i
prosił Jana N. o pomoc. Ten ukazał się zagrożonemu więzieniem
złotnikowi i pozwolił mu zabrać złota lampę z grobu. Ten wzbraniał
się, ale lampa sama obniżyła się tak, aby mógł ją wziąć w ręce.
Wziął zatem, a na jej miejsce w cudowny sposób pojawiła się nowa.
wykonał z niej precjoza, sprzedał je i spłacił wierzycieli. Potem
wzbogacił się i oddał lampę jeszcze piękniejszą. A wtedy lampa
"tymczasowa" zniknęła.
W serialu "Boża Podszewka" (odcinek 9) jest
scena czuwania przy zwłokach starego Jurewicza, gdzie płaczki
intonują pieśń "Witaj Janie z Bolesławem, masz się stawić przed
Wacławem...". Akcja dzieje się w okolicach Lidy w roku 1929. To
rzadka wiadomość o zastosowaniu kultu JN do ceremonii
funeralnych.
W Polsce najczęściej spotykaną legendą jest ta o cudownym
przypłynięciu figury (często kamiennej!) w miejsce gdzie św. Jan
chciał mieć swoją statuę (np. Burakowo k. Łomianek i Gołąb nad Wisłą,
Wesołów koło Zakliczyna). Jana
winiło się za długotrwałą suszę lub ulewne deszcze i często karało
zanurzaniem w wodzie figurki zdjętej z kapliczki. W Szalowej koło
Gorlic na przykład, na uroczystość Świętego Jana przypadającą 16 maja,
po mszy wierni nabierali do flaszek wodę, w której zanurzano figurę,
przypisując jej własności lecznicze i zapobiegające burzom. W wigilię
święta figura odbywała rytualną podróż łodzią po stawie. Grała
orkiestra parafialna a ludzie śpiewali hymn "Witaj, Janie z Bolesławia".
Inny hymn, w języku niemieckim, można przeczytać tutaj. Zobacz
całą kolekcję różnego rodzaju utworów związanych z Nepomukiem (>>)
W Biłgoraju pod figurą Jana N. ludzie żegnali wyruszających w
świat sitarzy i witali ich powrót do domu.
Franciszek Kotula ("Po Pogórzu Rzeszowskim błądząc", Kraków 1974)
pisał o obrzędzie odprawianym w Szalowej koło Gorlic (dawne
województwo krakowskie >>): "W
uroczystości św. Jana Nepomucena (16 maja) po mszy odprawianej przy
tym ołtarzu, po pocałowaniu
relikwii świętego (>>), przy śpiewie »Witaj,
Janie z Bolesława«, co nie jest przewidziane w żadnym rytuale
liturgicznym, relikwiarz św. Jana zanurza się nieco w wodzie, którą
ludzie rozbierają do celów leczniczych i przeciw nadchodzącym burzom
(...) Do niedawna w wigilię św. Jana wieczorem schodziła się cała
ludność z Szalowej z orkiestrą parafialną, wyjmowano figurę św.
Jana, stojącą w kapliczce nad stawem, wkładano ją do łodzi w
postawie stojącej, w łodzi sadowiła się też orkiestra. Na brzegach
stawu palono liczne ogniska. Łódź z figurą i orkiestrą płynęła po
stawie, orkiestra grała pieśni, a ludzie stojący na brzegach, na
przemian z orkiestrą, śpiewali pieśni o św. Janie: »Witaj, Janie z
Bolesława« i »Szczęśliwe Czechy«. Na końcu figurę z powrotem
umieszczono w kapliczce (...)".
" ... przed każdym wielkim świętem (...) 40 dni poszczono (...).
Nadto suchedni, krzyżowe dni, wilie obchodzono i przyjęte dobrowolnie
do Serca Jezusowego, N. Panny Bolesnej, S. Antoniego , S. Jana
Nepomucena (...) 5, 7 albo 9 dni postu , po 1 w każdym tygodniu
poprzedzającym" - pisał Łukasz Gołębiowski około roku 1830.
W albumie "Turki. Straże grobowe Polski południowo-wschodniej
1998-1999" (J. i I. Witowicz, Stalowa Wola 2000) zamieszczono opis
obrzędu "Emaus" z
Wielopola Skrzyńskiego (gm.
Wielopole Skrzyńskie, pow. Ropczyce-Sędziszów, )
dawne
województwo sandomierskie (>>).
Jest tam kamienna polichromowana figura JN, która corocznie jest
świadkiem chodzenia mieszkańców z bębnem w okresie Wielkiego
Tygodnia. Od północy zwołuje się mieszkańców na rezurekcję, a Wielką
Niedzielę po południu - na modlitwę za zmarłych. Obrzęd zaczyna się
pod figurą św. Jana Nepomucena od śpiewania pieśni wielkanocnych i
do św. Rozalii - patronki od morowego powietrza.
Przykład typowej legendy związanej z Janem Nepomucenem pochodzi z
Woli Wodyńskiej koło Stoczka Łukowskiego (Mazowsze >>, dziś woj. lubelskie). Droga do Woli
Wodyńskiej była błotna, grząska i dlatego zbudowano drewniany most.
Wkrótce okazało się, że pod mostem coś w nocy straszy. Ludzie bali się
przez most przechodzić. Szczególnie kobiety i dzieci. Ówczesne lata
były bardzo mokre. Ulewne deszcze powodowały, iż Witka wylewała na
ogródki, gospodarstwa i pola. Wtedy rolnicy modlili się gorliwie do
Św. Jana. Aby odwrócić klęski postawiono kapliczkę z rzeźbą Św.
Jana. Od tego czasu ustały powodzie, a most był miejscem bezpiecznym -
już nigdy nic nie straszyło (wg relacji p. A. Szostka).
Inna legenda pochodzi z Łysej Góry koło Łańcuta (d. woj. ruskie
>>).
Posąg świętego postawiono tam, bo miejsce cieszyło się złą sławą,
ponadto w pobliżu płynie rzeka Sawa. Pewnego razu szły tamtędy dwie
młode dziewczyny, Kasia i Jagienka, a że wracały z lasu, gdzie
zbierały jagody, postanowiły odpocząć przy kapliczce otoczonej
drzewami, bo skwar dokuczał im okrutnie, a to było na owej drodze
jedyne miejsce, gdzie można było odpocząć w cieniu. Posąg świętego,
wykonany w drewna lipowego, był prawie naturalnej wielkości, i
dziewczętom się zdawało, że Jan przenikliwie na nie patrzy. Wpadły
więc na pomysł, żeby mu zamalować oczy sokiem z jagód, a ostatecznie
zatarły nawet bladą twarz świątka. Zadowolone z psoty poszły po
chwili dalej nie odmówiwszy choćby krótkiej modlitwy, tak oto
pogardę dla świętej rzeczy okazując. Kiedy obie znalazły się w
Albigowej, w pobliżu swych chat, dostrzegły, że otacza je dziwna
mgła, a one coraz gorzej widzą. Wnet przestały widzieć zupełnie. Nie
chciały się przyznać do swego niecnego postępku, ale w końcu z żalem
wyznały go na spowiedzi. Ksiądz doradził, by przeprosić świętego i
odbyć pielgrzymkę pokutną do figury Jana. Tak też uczyniły. Poszły z
rodzinami i sąsiadami, modląc się i śpiewając pieśni. Kiedy
dochodziły na miejsce , powoli rozjaśniało się przed ich oczyma i
oto pod figurą wzrok na nowo obie odzyskały. Twarz Jana była taka
jak dawniej, a wszelkie ślady po soku z jagód znikły.
Trwałość kultu najlepiej obrazuje historia z
Pawłowic koło Ząbkowic Śląskich, która miała miejsce w latach
dwudziestych XX wieku. Plagą wsi były częste gradobicia, którym
zapobiegło dopiero ustawienie figury Nepomuka w ogrodzie domu nr 3. W
całej południowej Polsce żywy był zwyczaj, że zabranie do domu wody
płynącej pod figurą ma zapobiegać uderzeniom piorunów w dach.
Przy kapliczkach odbywają się nabożeństwa majowe, choć zwyczaj
ten niestety zanika. W pobliżu kapliczki urządzano też obchody nocy
świętojańskiej. Na przykład w Głogowie Małopolskim (d. woj. sandomierskie
>>)
chłopcy zbierali z cmentarza zeschłe wieńce jodłowe i zapalali
ognisko, śpiewano pieśni o św. Janie, skakano przez ogień i rzucano
w górę płonące pochodnie. Około 2 km od Szklar (d. woj. ruskie
>>)
znajduje się kapliczka zwana „U Jana”. Przed
powstaniem kapliczki na tutejszej górze odbywało się palenie
sobótek – obrzęd, który wrósł głęboko w tradycje ludu. Na tej
postawie F. Kotula stwierdził, iż było to miejsce
przedchrześcijańskiego kultu. Od momentu wystawienia kapliczki obrzędy odprawiano ku
czci św. Jana Nepomucena. Z miejscem tym związany był również
zwyczaj oprowadzania bydła dookoła kapliczki, które prowadzono
na sprzedaż z Jaślisk do Rymanowa. Handlujący na targu
sprzedawca zachwalając swój towar informował, że oprowadził
zwierzę wokół figury św. Jana. Miało to być gwarancją, że jest
ono naprawdę dobre. Oczywiście mylono i łączono Jana Nepomucena
z innymi świętymi tego imienia: w noc świętojańską na Podkarpaciu
jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku skakano przy kapliczkach
przez ogniska z wyschniętych cmentarnych wieńców. Według "Słownika
geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich"
(Tom V, strona 348) nawet protestanccy Litwini w dzień św. Jana
Nepomucena dawał sobie święcić ziele świętojańskie, któremu
[przypisywał cudowną moc.
Fragment artykuł Katarzyny Ignas p.t. "Kult św. Jana Nepomucena we wsiach obecnej
gminy Iwierzyce" wskazuje na kolejny element kultu Jana N. Od
siebie dodam, że całkiem współczesną nieco podobną interwencję
JN opisuje Brat Wirtualny Richard B., który zagubiony szukał noclegu
w Czechach. Oto artykuł:
Mieszkający w Sielcu w latach 1840-1863 Franciszek Ksawery Prek, w
przypiskach do swojego pamiętnika (wydanego w roku 1959 pt. „Czasy i
ludzie”), pod hasłem „Sędziszów” przytacza następującą legendę
związaną z figurami św. Jana Nepomucena. "Uwagę podróżującego zwraca
mnóstwo posągów kamiennych św. Jana Nepomucena wyobrażających, w
okolicy Sędziszowa stojących. Ustne podanie głosi, że Potocki
właściciel dóbr sędziszowskich, podróżując po Europie, przybywszy do
Pragi Czeskiej, wyczerpał swoją kasę i nie miał na powrót. Wszedł do
katedry praskiej i zaczął się modlić. Wtedy podszedł do niego kapłan
nieznajomy, pożyczył mu 100 czerwonych złotych i polecił odesłać pod
adresem księdza Jana. Po powrocie, Potocki odesłał pieniądze, które
wkrótce wróciły do niego, bo w całej Pradze nie było księdza o takim
imieniu. Potocki tedy padł na tę myśl, że tym wierzycielem jego,
jest św. Jan Nepomucen, na którego cześć tyle posągów kamiennych
powystawiać kazał." Próbując doszukać się ziarnka prawdy w
legendzie, należy wziąć pod uwagę dwóch Potockich. Pierwszy z nich
to Michał Potocki, wojewoda wołyński, od 1702 r. dziedzic
Sędziszowa, później również Będziemyśla, Klęczan, Krzywej i
Księżomostu. Znany był z szerokiej działalności fundacyjnej i
dewocyjnej; jego najsłynniejszym dokonaniem była fundacja klasztoru
kapucynów w Sędziszowie w roku 1739. Drugim Potockim, który może być
uważany za bohatera legendy, jest syn Michała – Piotr. Od 1766 roku
jego własność stanowiły wsie: Olchowa, Sielec, Nockowa i Wiśniowa. W
trzech ostatnich zachowały się do dzisiaj figury św. Jana
Nepomucena.
Zobacz też zwyczaje i obrzędy
związane z kapliczkami opisywane przez T. Seweryna (>>)
Dla ochrony przed złymi mocami wykonywano i noszono również amulety
nepomuckie przedstawiające języka Jana N. Znam jeden taki obiekt
wykonany prawdopodobnie w Schwäbisch Gmünd (Niemcy >>) w latach
1830-1850, a przechowywany w Londynie (Anglia >>) w Victoria & Albert Museum,
w sali 91. Wymiary to 4.1x2.2x0.7 cm. Język wykonano z wosku, oprawa
to srebrny filigran i szkiełko. |
|