NOWOŚCI SERWISU ŻYCIE JEST DZIWNE NA LWOWSKIEJ DUŻO SIĘ DZIEJE WIADOMOŚCI NEPOMUCKIE DŹWIĘKI  FOTKI ^

 

ULICA LWOWSKA W WARSZAWIE

Bookmark and Share

archiwum:
2001, 2002, 2003, 2004, 2005,
2006, 2007, 2008, 2009, 2010

numer aktualny >>

tutaj proszę zgłaszać wszelkie materiały
i pomysły na rozbudowę i uzupełnienie tych stron

się dzieje na Lwowskiej
Lwowska jest ulicą żywą! Mimo zabytkowego charakteru - a może właśnie dzięki niemu - miejsce to tętni życiem. Są tutaj emeryci wyprowadzający pieski, ale to nie oni nadają ton. Widać tu dużo ruchu i energii, są nowoczesne firmy, kręci się pełno studentów.
W tym miejscu witryny - w miarę wolnego czasu - notuję oznaki życia mojej ulicy oraz nowości, które znalazły się na stronach Lwowskiej


21.12.2011

Dodałem kilka nocnych zdjęć bram nr 7, 8 i 9 oraz podwórka nr 2a.


28.11.2011

Gazeta Stołeczna, 2011-11-27

Upadła na ruchliwej ulicy. "Ludzie odwracali głowy"

Kamienica przy Śniadeckich 23. Wylot ulicy na pl. PolitechnikiNasza czytelniczka upadła na chodnik w ruchliwym miejscu Warszawy. Przez 10 minut mijało ją mnóstwo osób, nikt nie pomógł.
23 listopada ok. godz. 14 upadłam na pl. Politechniki pod rusztowaniami przy Śniadeckich i Nowowiejskiej. Przed co najmniej 10 minut leżałam na chodniku. Koło mnie przechodziło mnóstwo ludzi - studenci, panie w średnim i starszym wieku, panowie. Nikt nie tylko nie pomógł mi wstać, nie zainteresował się, czy nie wezwać pogotowia (nie jestem lumpem, nie robiłam wrażenia osoby pijanej czy naćpanej, choć i im należy się pomoc).

Niektórzy zgrabnie mnie omijali, inni nawet potrącali. Wstałam, doszłam do metra, dojechałam potłuczona do domu. "Dziękuję" wszystkim, którzy odwracali głowę. Jestem dla was osobą obcą, więc po co się interesować leżącym na chodniku człowiekiem. Lepiej nie widzieć, nie słyszeć i nie tracić cennych minut. Jak widać, w centrum Warszawy w środku dnia można upaść (z dowolnego powodu) i spokojnie sobie leżeć, nie otrzymawszy pomocy.

Zaryzykuję twierdzenie, że ci sami ludzie odwróciliby głowę, gdyby zobaczyli, że ktoś jest katowany, nie udzieliliby pomocy ofierze wypadku itd. Wiarę w ludzi przywróciła mi pani w czarnym płaszczu w metrze, która widząc mnie dość poturbowaną, ustąpiła mi miejsca. Dziękuję.

Potłuczona


13.10.2011

Książka Magdaleny Stopy i Jana Brykczyńskiego (fotografie) "Ostańce. Kamienice warszawskie i ich mieszkańcy" (wyd. DSH, 2011) zawiera rozdział poświęcony domowi przy Lwowskiej 11 (>>). Książka pretenduje do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, już natomiast została nagrodzona przez Towarzystwo Miłośników Historii w kategorii "Najlepsze varsaviana"


14.06.2011

Lwowska, po dwóch tygodniach ślepoty, została otwarta dla ruchu od Placu Politechniki do Koszykowej. Prace budowlane na Placu jeszcze trwają, ale sytuacja powoli wraca do normy sprzed rozpoczęcia akcji wymiany torów tramwajowych i przebudowy Nowowiejskiej.


4.05.2011

Ryszard Mączewski z www.warszawa1939.pl nadesłał wygrzebane w NACu przez znajomego zdjęcie przedstawiające budowę barykady na rogu Lwowskiej i Koszykowej we wrześniu 1939 roku. Dzięki! NAC podpisał je "ulica Potocka".


30.04.2011

Przy Norway House zaparkował wielki dźwig.

Nie miałem czasu pytać, jaką pracę ma do wykonania.

Czy to było coś związanego z kolejnym filmem?

 


31.03.2011

Rumuńska orkiestra dęta na Lwowskiej
zobacz i posłuchaj - format wmv, 14.1MB >>
 

25.03.2011

Nowe oblicze strony z historia Lwowskiej!


03-14.02.2011

Przegląd artykułów prasowych dotyczących kwartału Lwowskiej

Gazeta Stołeczna, Jerzy S. Majewski

Nie odbudują Hali Koszyki? Nie pierwszy taki przypadek
Hala Koszyki to nie pierwszy przypadek, gdy deweloper obiecuje odbudowę zabytku, ale tego robi - pisze w komentarzu Jerzy S. Majewski

W lutym mijają trzy lata, odkąd stołeczny konserwator zabytków Ewa Nekanda Trepka pozwoliła rozebrać halę na Koszykach. Jej zgoda była obwarowana warunkiem ponownego montażu metalowej konstrukcji po kuracji odmładzającej. Pech chciał, że rynkiem nieruchomości zatrząsł kryzys i budowa stanęła. Teraz właściciel sprzedaje pusty plac, a kawałki hali wciąż czekają lepszego losu w Wiązownie. Tylko czy go doczekają? Bóg jeden wie. Równie dobrze mogą już nie wrócić.

Już nie pierwszy raz takie mogą być skutki zgody na rozbiórkę i teoretyczną odbudowę zabytku. Niemal zawsze takie pozwolenie jest albo wygodnym pretekstem dla inwestora, żeby się go pozbyć, albo skutkuje odtworzeniem ersatzu. Jest nim np. kamienica przy pl. Zabawiciela w widłach Marszałkowskiej i Mokotowskiej. Zrujnowana i "odbudowana" w betonie. Nie odtworzono tu nawet barbarzyńsko zburzonego eklektycznego przejazdu bramnego, choć projektant obiecywał, że sam zawiesi w niej zdjętą wcześniej kapliczkę. Bramy nie ma, bo budynek poza atrapami elewacji w niczym nie przypomina rozebranego zabytku.

Podobne przykłady w Warszawie można mnożyć. Zacznijmy od najstarszej kamienicy przy Pańskiej, która znikła kilkanaście lat temu i do dziś jej nie odtworzono. Albo Supersam przy pl. Unii Lubelskiej - burząc go mimo licznych protestów, inwestor obiecywał, że budynek zostanie odtworzony gdzie indziej. W miejscu Supersamu kilka dni temu na dobre ruszyła budowa wysokościowca, a o odbudowie unikatowej konstrukcji sklepu samoobsługowego z początku lat 60. już się nie mówi. Czas płynie, emocje opadły i o obietnicy można zapomnieć.


Gazeta Stołeczna, Michał Wojtczuk, 2011-02-08

Deweloper nie odbuduje Hali Koszyki? Chce ją sprzedać
Czy zabytkowa Hala Koszyki jeszcze kiedyś powróci? Od dwóch i pół roku po działce przy Koszykowej hula wiatr,a teraz deweloper, który rozebrał secesyjną konstrukcję i obiecał jej odbudowę, chce ten grunt sprzedać

Właścicielem hektarowej działki przy Koszykowej jest firma Avestus. W tym miejscu przez prawie sto lat stała hala targowa, którą na początku XX w. zaprojektował Juliusz Dzierżanowski. Latem 2008 r. rozebrał ją deweloper (wtedy jeszcze pod nazwą Quinlan Private Golub). W kilka miesięcy doprowadził do zamurowania okien w okolicznych kamienicach, by dostawić do nich nowe budynki. Były to jednak ostatnie prace w tym miejscu. Od tamtej pory nic się tutaj nie dzieje.

Czy doczekamy się wreszcie odbudowy Hali Koszyki? Z naszych informacji wynika, że Avestus właśnie próbuje sprzedać nieruchomość. W firmie nie można na ten temat uzyskać od nikogo komentarza. Pracownicy dewelopera tylko nieoficjalnie potwierdzają informację. Zaznaczają, że nie zapadła decyzja, czy pozbyć się całej inwestycji, czy tylko części udziałów i w ten sposób pozyskać partnera do dokończenia prac.

W Avestusie zapewniają jednak, że przygotowań do budowy nie zahamowano. Stalowa konstrukcja rozebranej hali czeka w magazynie w Wiązownie pod Warszawą. Konserwator zabytków zgodził się na jej rozbiórkę tylko pod warunkiem, że zostanie wyremontowana i złożona z powrotem.

Po obu bokach zrekonstruowanej hali mają stanąć nowe kilkupiętrowe budynki, kolejny zaplanowano na jej tyłach. Pod prawie całą działką znajdą się dwie podziemne kondygnacje. Na pierwszej będzie supermarket, na głębszej - parking na kilkaset aut.

Inwestor zmienił zdanie co do przeznaczenia nowych budynków. Początkowo planował, że będą to apartamentowce. Wycofał jednak wniosek o pozwolenie na ich budowę. Teraz szykuje ok. 10 tys. m kw. biur. Zmienia też projektanta - firmę Broadway Malyan ma zastąpić znana warszawska pracownia JEMS Architekci. Avestus chce też, by przed odtworzoną halą powstały parterowe pawilony, w których można by umieścić kawiarnie i bary. Byłyby ustawione w kształcie litery "U", przed nimi znalazłoby się miejsce na urządzenie miejskiego placu.

Choć deweloper kupił działkę ponad cztery lata temu, wciąż nie ma pozwolenia na budowę. Nadal nawet nie wystąpił o nowe. Zmienioną wersję projektu Hali Koszyki zaprezentował dopiero konserwatorowi zabytków.

- Przedstawiono mi wstępne koncepcje kompleksu. Z niecierpliwością czekam teraz na projekt budowlany. Gdy tylko zostanie zatwierdzony, będzie można wreszcie z powrotem złożyć halę - mówi Ewa Nekanda-Trepka, stołeczny konserwator zabytków. Rok temu inwestor szacował, że budowa hali wraz z sąsiednimi obiektami potrwa dwa lata i pochłonie ok. 200 mln zł.


Życie Warszawy, Robert Biskupski, 23-07-2010

Szkielet na placu osiągnął pełnoletność
Budowa biurowca przy pl. Politechniki przypomina utwory Mrożka. Od 18 lat inwestor uchyla się od płacenia kar, samowolnie modyfikuje projekt i nic nie można mu zrobić.

Możemy tylko zastanawiać się, co się pierwsze skończy: budowa na pl. Politechniki czy „Moda na sukces”. Ja obstawiam to drugie – mówi jeden z miejskich urzędników.

Trwającą od 1992 r. budową gmachu na rogu ul. Nowowiejskiej i Śniadeckich zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. Sprawdziła, czy warszawskie urzędy właściwie sprawują nad nią nadzór. Okazało się, że nie.

A zaczęło się od tego, że 18 lat temu burmistrz Śródmieścia i prezydent Warszawy podpisali ze Spółdzielnią Budowlano-Mieszkaniową Bratniak porozumienie. Ustalono w nim, że budowa biurowca zacznie się w sierpniu 1992 r., a skończy 31 grudnia 1993 r. Za opóźnienia przewidziano kary. Ponieważ budowa cały czas trwa, za 16-letnie spóźnienie spółdzielnia zalega miastu – jak wyliczyła NIK – 192 tys. zł.

O pieniądze upomniał się zarząd Śródmieścia. Inwestor uznał jednak, że roszczenie jest bezzasadne, i odrzucił je.

– My uważamy inaczej i w najbliższych dniach planujemy skierować sprawę do sądu – mówi wiceburmistrz dzielnicy Marcin Rzońca.

Zapłacę albo nie

Mniej determinacji wykazały urzędy zarządzające stołecznymi drogami. Jak ustaliła NIK, zarówno Zarząd Dróg Miejskich, jak też Zarząd Terenów Publicznych poniosły straty z powodu opieszałości w ściganiu należności od spółdzielni.

Na przykład w marcu 2006 r. kontrolerzy ZTP zauważyli, że spółdzielnia bezprawnie zajęła część pasa drogowego. Po czterech miesiącach urząd zwrócił się więc do delegatury Biura Naczelnego Architekta Miasta z pytaniem, do kogo należy ziemia, mimo że – jak ustaliła NIK – miał takie informacje i mógł się zwrócić do inwestora bezpośrednio. Kary naliczane były dopiero od momentu doręczenia pisma, więc ZTP stracił ponad 33 tys. zł.

NIK ustaliła też, że w latach 2006 – 2009 dyrektor ZTP wydał spółdzielni Bratniak 11 decyzji na zajęcie pasa drogowego ul. Śniadeckich. Tylko w jednym przypadku opłata została wniesiona w terminie. W pozostałych opóźnienie wahało się od 47 do 327 dni. – Wszystkie zaległości zostały już zapłacone, podczas kontroli NIK brakowało tylko jednej wpłaty – za fakturę, która została wystawiona niedawno – mówi dyrektor ZTP Renata Kaznowska.

Z kolei Zarząd Dróg Miejskich w latach 1997 – 2009 za zajęcie pasa drogowego wystawił faktury i mandaty na 168 529 zł, z czego na rachunek ZDM wpłynęło tylko 42 proc. należnej kwoty. „Przyczyną niewyegzekwowania pozostałych należności w kwocie 97 518 zł były, zdaniem NIK, opieszałe i nierzetelne działania ZDM wobec podmiotów, które nie uiszczały stosownych opłat za zajęcie pasa drogowego” – czytamy w wystąpieniu pokontrolnym.

Urzędnicy ZDM zapewniają, że opóźnienia zostały już nadrobione, a winnym okazał się jeden z pracowników. – Przyznał się do tego i został ukarany – mówi rzecznik ZDM Urszula Nelken.

Kontrola pro forma

Budowę skontrolował też Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Znalazł szereg niezgodności z zatwierdzonym przez miasto projektem. Inwestor bez uzgodnień m.in. zwiększył powierzchnię zabudowy, wybudował dwa dodatkowe słupy i przestawił inne, przez co zwiększyła się powierzchnia na ośmiu kondygnacjach.

– Inwestor żadnych zmian nie uzgadniał z dzielnicą – mówi wiceburmistrz Rzońca.

Co ciekawe, podobna kontrola odbyła się w 2007 r. Nie znaleziono podczas niej żadnych nieprawidłowości.

NIK ustaliła, że inspektor, który ją przeprowadzał, przed rozpoczęciem nie zapoznał się z zatwierdzonym projektem budowlanym, ponieważ w PINB takiej dokumentacji nie było.

W toku kontroli nie dokonywał żadnych pomiarów, a brak odstępstw od projektu stwierdził tylko na podstawie dokumentacji przedstawionej przez inwestora i oświadczeń inspektora nadzoru. Na podstawie protokołu kontroli NIK nie udało się ustalić, z jakim projektem inspektor porównywał budowę.

Pozwolenie aktualne

Prawo budowlane mówi, że decyzja o pozwoleniu na budowę wygasa, jeżeli nie została ona rozpoczęta przed upływem dwóch lat od dnia, w którym decyzja ta stała się ostateczna lub budowa została przerwana na czas dłuższy niż dwa lata. Na podstawie tego przepisu („z uwagi na nierozpoczęcie i niewykonywanie przez inwestora robót budowlanych”) prezydent miasta dwukrotnie próbował wygasić pozwolenie. W obu przypadkach decyzję uchylał wojewoda.

– Inwestor jest bardzo sprytny – mówi jeden z urzędników miejskich. – A to płyty chodnikowe zerwie, a to hydrancik udrożni. Wystarczy, że zrobi cokolwiek raz na dwa lata, i już nie da się odebrać mu pozwolenia. Ze szkieletem próbowali walczyć też warszawscy posłowie. Interpelację w jego sprawie składał m.in. Paweł Poncyljusz. Okazało się, że nic nie da się zrobić.

– W świetle obowiązujących obecnie przepisów nie można nakazać inwestorowi zakończenia inwestycji w określonym terminie – odpowiedział mu wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński. – Inwestor ma prawo zakończyć budowę w wybranym przez siebie terminie, a skorzystanie z tego uprawnienia nie stanowi naruszenia przepisów prawa budowlanego.

Budynek ma mieć dziesięć kondygnacji, choć plan zagospodarowania przewiduje w tym rejonie domy co najwyżej siedmiokondygnacyjne. Powód? Inwestor zdobył pozwolenie przed wejściem planu w życie. Kiedy jego budowa się skończy? Tego nie wie nikt. Próbowaliśmy skontaktować się z inwestorem, lecz w biurze przy ul. Śniadeckich nikt nie odbierał telefonu.


03.02.2011

Gazeta Stołeczna, UM

Ratusz pochwalił się dziś planami tegorocznych remontów. Oprócz kłopotów komunikacyjnych czekają nas też zmiany na lepsze. W centrum miasta wypięknieje ul. Nowowiejska.

Modernizacja ul. Nowowiejskiej na odcinku pomiędzy pl. Zbawiciela a pl. Politechniki według planów ma potrwać od 2 kwietnia do 31 lipca, przy czym roboty wymagające wyłączenia ruchu potrwają do 29 maja. Pełnomocnik ratusza ds. koordynacji remontów zapewnia, że prace te zgrane z robotami tramwajowymi na skrzyżowaniu al. Niepodległości z ul. Nowowiejską i wyłączeniem ruchu tramwajowego na ciągu al. Niepodległości - Chałubińskiego - al. Jana Pawła II. Tramwaje remontując swoje tory na ul. Nowowiejskiej równocześnie zrewitalizują ulicę na całej szerokości.

Na całym remontowanym odcinku ul. Nowowiejskiej zostaną ułożone nowe płyty chodnikowe. Stare, mniejsze płyty betonowe (35x35 cm) i betonową kostkę brukową zastąpią typowo warszawskie, szare płyty betonowe o wymiarach 50x50 cm. Przy przejściach dla pieszych pojawią się rzędy żółtych betonowych płyt z wybrzuszeniami dla niewidomych. Wjazdy do posesji i miejsca postojowe pokryje szara kostka granitowa, ciemna kostka bazaltowa będzie tylko na wjeździe przed gmach Politechniki Warszawskiej od strony ul. Nowowiejskiej. Kostką granitową będą wyłożone także nowe wyspy na wlotach ul. Polnej i ul. Nowowiejskiej (od strony al. Niepodległości) na pl. Politechniki. Przy pl. Politechniki pojawi się więcej zieleni, powiększy się chodnik. Będzie nowe przejście dla pieszych, z drugiej strony platformy przystankowej. Na modernizowanym odcinku ulicy zostaną ustawione charakterystyczne, żeliwne słupki typu "Syrenka".


Gazeta Stołeczna, Krzysztof Śmietana, 2011-02-14

Krytykują remont Nowowiejskiej: rower to nie tramwaj
Zielone Mazowsze krytykuje projekt remontu Nowowiejskiej. - Jest bardzo niekorzystny dla rowerzystów i pieszych - przekonuje stowarzyszenie.

Remont ma się zacząć w kwietniu, choć przetarg opóźniają dodatkowe pytania wykonawców. Ratusz ogłosił, że Nowowiejska od pl. Zbawiciela do pl. Politechniki wypięknieje: będą m.in. chodniki z dużych płyt. Za prace odpowiadają Tramwaje Warszawskie, które wymienią tu też tory.

Projekt nie podoba się jednak stowarzyszeniu Zielone Mazowsze. Uważa ono, że miasto znów nie uwzględniło potrzeb cyklistów. Projektowana ścieżka rowerowa będzie niewygodna, bo połączy jedynie planowane ścieżki wzdłuż ul. Noakowskiego i Waryńskiego bez możliwości skręcania. - Urzędnicy często myślą, że rower zachowuje się jak tramwaj i musi jechać wyznaczonym torem. Projektant nie przewidział, że na pl. Politechniki rowerzyści chcieliby skręcić np. w Lwowską albo wyjechać z ul. Śniadeckich w Noakowskiego - wytyka Aleksander Buczyński z Zielonego Mazowsza.

Już w czasie konsultacji rok temu organizacje społeczne proponowały, by zrobić zjazd ze ścieżki na rondo. Wtedy rowerzyści poruszaliby się po nim razem z samochodami i mogliby skręcić tam, gdzie chcą. - Auta na rondach jeżdżą wolno, więc rowerem można by przejechać bezpiecznie. Na ścieżce wokół ronda rowerzyści mogą wpadać na pieszych - ostrzega Aleksander Buczyński.

Inny problem to brak udogodnień dla rowerzystów na odcinku między ul. Waryńskiego a pl. Zbawiciela. Zielone Mazowsze przypomina, że zapewnienie ruchu rowerowego na Nowowiejskiej i w al. Wyzwolenia wymusza plan zagospodarowania przestrzennego. - Ten fragment ulicy powinien służyć tramwajom, rowerzystom, pieszym i kierowcom dojeżdżającym do posesji. Ruch samochodowy jest tu niewielki - zauważa Wojciech Szymalski z Zielonego Mazowsza.

Stowarzyszenie uważa też, że remont Nowowiejskiej nie będzie korzystny dla pieszych, bo np. w niektórych miejscach chodnik ma być zwężony. To zachęci zaś kierowców do nielegalnego parkowania.

Zielone Mazowsze wysłało uwagi do Tramwajów Warszawskich i do prezydent miasta Hanny Gronkiewicz-Waltz. Żąda szybkiej poprawy projektu. Tomasz Kunert, rzecznik miejskiego koordynatora ds. remontów, powiedział nam, że stowarzyszenie dostanie wkrótce odpowiedź. Rowerzyści raczej nie mogą już jednak liczyć na zmiany. - Na Nowowiejskiej od ul. Waryńskiego do pl. Zbawiciela nie ma miejsca na ścieżkę rowerową - twierdzi Tomasz Kunert. - Rowerzyści będą mogli korzystać z jezdni. Na bezpośrednie zjazdy ze ścieżki na rondo na pl. Politechniki nie zgodził się miejski inżynier ruchu.


17.01.2011

Stan ulicy na początek roku: dom nr 2 wyremontowany, dom nr 3 ciągle z siatkami zabezpieczającymi głowy przechodniów, biznesów zlikwidowanych w ciągu zeszłego roku - 2, w trakcie likwidacji - 1, nowych w trakcie instalowania się - 2. Brudno - topniejący śnieg odsłonił stosy śmieci i nieczystości.


© 2011 FIDEL