24.10.2001
Jako odzew na poniżej przytoczony tekst Z. Papisa, na
grupie dyskusyjnej pl.regionalne.warszawa pojawił się post Romana:
Chodziłem Lwowską jeszcze
wcześniej (...). Jednak nie znalazłem (...) wzmianki o "Jadce końskiej" -
sklepie z mięsem końskim i baranim. W dobie kartek okresu końca lat 40
sprzedawane bez kartek to mięso miało wielu przymuszonych amatorów.
Specyficzny zapach odpychał mnie na drugą stronę ulicy i dlatego dokładnie
nie pamiętam czy było to pod Lwowska 4 czy 6. Na pewno ten wscho(dni)
początek ulicy. Dom narożny Lwowska-Noakowskiego był w 1956 roku w stanie
surowym. Odbyła się tam bitwa z atakującą milicją nacierającą z głębi
Lwowskiej chcącą wyprzeć manifestantów z placu przed Politechniką. Uciekając
wskoczyłem w 100, ale dostałem pałą w plecy. Czuję to do dziś. W mięsnym
przy Koszykowej w kolejkach spędziłem sporo życia. W 1968 na Politechnice
pod rzeźbami było około 10 postulatów. Może ktoś ma zdjęcia? Trzeba to
kiedyś opisać. Cały ten kawałek zdeptały i schodziły me dziecinne i
młodzieńcze nogi.
Pzd Roman
23.10.2001
Za zgodą Autora, Zbyszka Papisa mieszkającego obecnie w Largo na
Florydzie, publikuję garść wspomnień z lat 50-tych i 60-tych dotyczących
życia na Śniadeckich, Lwowskiej i okolicach, na które udało mi się Go
naciągnąć. Jest to kompilacja kilku e-maili z października 2001. Informacje
te posłużyły do wzbogacenia historii ulicy Lwowskiej
oraz przeglądu najpiękniejszych jej fragmentów,
również o moje wspomnienia które nasunęły mi się podczas lektury poniższego
tekstu.
Moje wspomnienia z dzieciństwa na Śniadeckich
zaciera powoli czas jako że to dzieciństwo przypadło na lata 1950-te do 1962
kiedy to wraz z rodziną, już jako licealista wyprowadziłem się na Mokotów.
Do przedszkola chodziłem na Polną 40 a do podstawówki na Noakowskiego 6.
Pamiętam jednak parę rzeczy. Pamiętam na przykład kiosk Ruchu na rogu
Lwowskiej i Śniadeckich, frontem do Nowowiejskiej, gdzie kupowałem za
złotówkę początkowo Świerszczyk, później Płomyczek a później Świat Młodych i
Młodego Technika. Ten sam kiosk został później (na początku
60-tych?) przeniesiony na róg Polnej i Nowowiejskiej.
Na tym samym rogu była zielona budka z piwem gdzie od wczesnych godzin
rannych spotkać można było miłośników tego napoju. Pamiętam śmieszny napis
"poczekaj aż piana na piwie opadnie" - chodziło o to aby piwosze nie
składali przedwczesnych reklamacji ilościowych. Budka z piwem była
niewątpliwie na rogu Lwowskiej i Śniadeckich, stała wzdłuż Lwowskiej,
frontem do ulicy. Nie pamiętam dokładnie kiedy ją stamtąd zabrano,
prawdopodobnie w ramach kolejnej walki z alkoholizmem. Nie wiem czy Ci
wiadomo, ale w tamtych czasach propaganda nie nazywała piwa napojem lecz
problemem społecznym, a budki były symbolem tego problemu.
Na Lwowskiej pod 4 (?) znajdował się jedyny w okolicy sklep spożywczy,
codziennie niemal odwiedzany przez moją matkę ze mną przy boku. Kolejny etap
to sklep mięsny na rogu Lwowskiej i Koszykowej w domu który tak pięknie
prezentuje się (chyba odnowiony) na jednym z Twoich zdjęć. Stamtąd był już
tylko krok do hali na Koszykach. W miejscu gdzie obecnie stoi wydział
Elektroniki, po drugiej stronie Nowowiejskiej nie było nic. Znakomite
miejsce do zaciętych meczy piłkarskich. Na odzień kopaliśmy piłkę na
podwórku, ku rozpaczy lokatorów drżących o szyby w oknach. Za bramkę służył
drewniany trzepak do dywanów.
Pamiętam również niewielki ale znakomicie zaopatrzony sklep z
zabawkami na zachodniej stronie "bezimiennej" części Lwowskiej. Pod koniec
50-tych kupiliśmy tam dwa kolorowe koła "hula-hoop", szaleństwa które bardzo
szybko przyszło z USA do Polski. Wkrótce potem można było widzieć na ulicach
dziesiątki (dosłownie) ludzi niosących na ramieniu to narzędzie
treningu/tańca(?). Moda zresztą nie trwała długo. Obecnie wraca w USA ale
nie w takim już wymiarze.
Nie wiem czy wiesz że na przeciwnym rogu Lwowskiej, wzdłuż budynku
Politechniki, na samym rogu, znajdował się przez wiele lat postój dorożek
konnych z których dość często korzystali lepiej sytuowani lokatorzy mojej
kamienicy przy Śniadeckich 18. Prawie zawsze stało tam co najmniej parę
dorożek. Woźnice mieli czarne mundury i cylindry lub specjalne czapki.
Wyglądało to nawet dość dobrze. Dorożki były czarne, lśniące,
eleganckie - ze stylowymi lampami po obu stronach oraz wiszącą z tylu lampą
naftową by nikt w nie nie wjechał. Ubocznym produktem były końskie
odchody które jednak sprawnie sprzątano. Lokatorzy często korzystali z
naszych usług, prosząc nas, bawiących się na podwórku chłopaków o
sprowadzenie dorożki. Biegliśmy wówczas na Lwowską i dumni jak pawie
jechaliśmy taką dorożką w prawo Koszykową i MDM na Śniadeckich.
Nasze podwórko graniczyło z podwórkiem posesji Lwowska 6. Wprawdzie
przegrodzone murem, jedyną pozostałością po zburzonej w czasie wojny
oficynie, który jednak nie stanowił żadnej przeszkody dla takich jak my
małolatów. Stosunki z "drugą stroną" były różne, szczególnie że większość
dzieciaków z tamtej strony stanowiła płeć żeńska z która w tym wieku
prawdziwy mężczyzna się nie zadawał.
Mam pytanie: czy wiesz co dzieje się w przestrzeni ograniczonej
trójkątem ulic Śniadeckich - Waryńskiego - Nowowiejska? Moje wspomnienia to
nigdy nie uprzątnięte gruzowisko, poza małą kaplicą i domem starców sióstr
zakonnych które chodziły w granatowych habitach i takich wielkich białych...
zabrakło mi słowa. Jeszcze w czasach mojego dzieciństwa chodziły słuchy o
budowie w trójkącie Śniadeckich, Nowowiejska, Waryńskiego wieloekranowego
kina. Na tamte czasy było to wręcz niewyobrażalne. Widzę że słusznie. Trudno
mi również wyobrazić sobie budynek na przedłużeniu Śniadeckich który
skutecznie blokuje widok w kierunku Pól Mokotowskich. Na tym placu,
bezpośrednio w sąsiedztwie bazaru na Polnej "parkowały" furmanki chłopów z
okolicznych wsi sprzedających swój towar prosto z wozu. Bazar na Polnej był
wówczas zwykłym bazarem spożywczym. Dopiero chyba na początku 70-tych stał
się miejscem elitarnych zakupów.
(...) Hanka Bielicka nadal mieszka na Śniadeckich, wprowadziła się tam
jednak stosunkowo późno, gdzieś w 70-tych. (...) Co do tramwaju to z niemal
100 procentową pewnością mogę stwierdzić że po wojnie już go tam nie było.
Zostały jak wspomniałeś szyny na ulicy wybrukowanej bazaltową kostką która
przykryto asfaltem w nie tak już odległych czasach. Kostka była bardzo
dobrej jakości ale niesamowicie śliska, zwłaszcza po deszczu.
Z historii pamiętam dokładnie studenckie demonstracje w październiku
1956 i milicjantów goniących demonstrantów wzdłuż Śniadeckich. Utkwiły mi w
pamięci gazety palone jak pochodnie przez demonstrantów. Rzecz jasna nie
miałem pojęcia o co chodzi a rodzice też nie byli zbyt skłonni wyjaśniać
małolatowi zawiłych politycznych rozgrywek. Studenckie rozruchy 1968
pamiętam już jako uczestnik, wówczas student SGPiSu. Byłem wtedy na
Politechnice z kilkoma kolegami którzy tam studiowali. Milicja przegoniła
nas za Rivierę, prawie do Placu Unii. A przemówienie Gomułki w Sali
Kongresowej parę dni później ze słynnym "ni pies ni wydra, coś na kształt
świdra" do dziś dzwoni mi w uszach.
Z innych ciekawostek - w domu przy Lwowskiej 2 mieszkał przez wiele
lat, chyba aż do śmierci ojciec polskiego boksu, Feliks Stamm. Chętnie
pojechałbym do Warszawy w której nie byłem już od dziesięciu lat. Wiem że
zmieniła się nie do poznania. Tęsknię czasem tylko do tego aby powłóczyć się
bez celu po mieście które jest mi nadal tak bliskie. Z drugiej strony boję
się trochę tego spotkania bo wiem że to już nie to miasto jakie pamiętam.
Boję się rozczarować.
15.10.2001
Impreza, o której wspominał list cytowany poniżej, odbyła się. Mnie się
podobało, Szuwaksowi też. Prowadziły dwie panie z PTTK z Litewskiej i trudno
było się oprzeć ich entuzjazmowi. Dowiedziałem się sporo ciekawych rzeczy o
Lwowskiej i okolicach które oczywiście wzbogacą te strony, a Szuwaks zdjął
współrzędne GPSowe kilku punktów Ulicy.
W ogóle to są fajne imprezy, szkoda że mało rozreklamowane. Średnia wieku
zdecydowanie przekraczało 50. Nie mam nic przeciwko tej liczbie, ale w
założeniu to wcale nie są imprezy dla emerytów, prowadzone żywo i z wielkim
zaangażowaniem. Polecam!
12.10.2001
Otrzymałem list takiej oto treści:
Należymy do grupy przewodników w-skich od lat paru organizujących dla
Warszawiaków spacery po ich własnym - często zupełnie nieznanym mieście.
W najbliższą niedzielę (14.X) zamierzamy przejść się Lwowską -
wykorzystując, obok informacji z uczonych ksiąg, także te znalezione na
Twojej stronie (gratulujemy!).
Jeśli znajdziesz czas i ochotę, by spotkać się wtedy z nami (zbiórka -
godz.11 - pl. Politechniki), ew. skontaktować się z nami wcześniej (...) i
uzupełnić nasze niedoskonałe wiadomości ciekawymi informacjami autochtona
- będzie nam b. miło!
Mój komentarz: pójdę na pewno, i wszystkich bardzo
zachęcam, ale czy czy coś dodam? Wątpię, przecież to fachowcy...
12.10.2001
Dodałem nowe zdjęcie domów
Lwowska 1 i 2a zrobione w momencie wymarszu pokonanych powstańców z Warszawy
w październiku 1944 roku. Widać, że nadawały się jeszcze do odbudowy,
zwłaszcza ten pod numerem 2a. Nie wiem tylko, czy ostatecznie zostały
zniszczone przez Niemców w akcji palenia stolicy, czy też wykończyła je
władza ludowa.
2.10.2001
Znajomi Szwedzi przywieźli informacje prosto ze Sztokholmu: w jednym z
teatrów grana jest sztuka, a w tej sztuce jest krótki passus o ulicy
Lwowskiej w Warszawie
19.08.2001
Na Lwowskiej pojawiła się, jak za dawnych lat, wędrowna orkiestra. Skład
dwuosobowy: saksofon i akordeon. Repertuar: przeboje w lat 20 i 30 oraz
muzyka z filmów dziejących się w tych latach. Artyści grali nieźle, choć
trochę rozpraszało ich ciągle wypatrywanie, czy ktoś z górnych pięter nie
rzucił jakiegoś datku. Tych niestety było niewiele - w taki upał wszyscy
chyba wyjechali z Warszawy.
2.08.2001
Gazeta Stołeczna opublikowała
mój list do Cz. Noszczyka, autora cyklu reportaży z kamienicy
przy Noakowskiego 26. W liście pisałem oczywiście o Lwowskiej. Niestety,
wycięto odnośnik i wszelkie informacje o tej witrynie. Nie pisałem wprawdzie
z myślą o publikacji, ale nie było tam nic tajnego. Niech będzie i tak.
1.07.2001, 1.08.2001
Lwowska znowu została arterią! Są dwa pasy ruchu, zakaz parkowania na
jezdni, a kierunek ruchu został odwrócony. Wszystko to przez remont
Marszałkowskiej. Zakończenie prac przewidziano na koniec lipca. Tymczasem,
kiedy nadszedł upragniony moment, ZDM ogłosił, że objazd zostanie utrzymany
na czas remontu drugiej nitki Marszałkowskiej, to jest do końca sierpnia.
Chamstwo i drobnomieszczaństwo!
8.05.2001
Od p. J. Krześniaka dostałem ciekawe materiały nt.
Lwowskiej 14.
26.01.2001
Wysłałem taki oto list do salonu Optimusa na rogu Lwowskiej i Koszykowej:
Subject: Salon na Koszykowej róg Lwowskiej
"Witam! Idąc dzisiaj do pracy zauważyłem na witrynie waszego sklepu
wielką strzałkę kierującą klientów do wejścia "od ulicy Poznańskiej". Jest
to wskazówka a) nieścisła; b) myląca; c) krzywdząca. Wejście do sklepu
znajduje się na rogu Koszykowej i Lwowskiej, a nie Poznańskiej. Odcinek
między Koszykową i Piękna należy bowiem, na całej swej długości, do ulicy
Lwowskiej! Jako mieszkaniec ulicy Lwowskiej protestuję przeciwko
uszczuplaniu Mojej Ulicy i proszę o sprostowanie treści napisu. Z góry
dziękuję - informację o naniesionej poprawce zamieszczę na prowadzonej
przeze mnie witrynie ulicy Lwowskiej
www.lwowska.w.pl. Pozdrowienia"
Uzyskałem odpowiedĽ następującej treści:
"Dziękujemy za informację . Fakt zostanie sprawdzony. MK"
Sprawdzanie trwa do dzisiaj.
11.01.2001
O 23:50 telewizja Polsat w programie Biznes Informacje poświęciła kilka
chwil ulicy Lwowskiej. Było to w kontekście uchwalonej tego dnia przez Sejm
ustawy reprywatyzacyjnej. Konkretnie chodziło o kamienicę
Lwowska 5, do której roszczenia zgłasza
spadkobierczyni - pani Anna Szajewska. Jej rodzina posiadała ten dom od
chwili wybudowania, czyli prawie 70 lat (w Polsacie podali 100, ale
wcześniej to w tym miejscu rosły co najwyżej roślinki). Po wojnie rodzinę
Szajewskich władza ludowa wyrzuciła z domu dając im 5 minut na
przeprowadzkę.
10.01.2001
Po parzystej stronie Lwowskiej zaczynają się jakieś wykopki. Znowu będzie
hałas i bałagan.
Przy okazji: policzyłem anteny satelitarne szpecące fasady kamienic.
Wyszło mi coś koło 15. Jak nauczyć ludzi trochę kultury?
grudzień 2000
Na Lwowskiej 8 pojawiła się kawiarenka
internetowa! Nasza ulica z rozmachem wkracza w XXI wiek.
20.11.2000
Apelacja w sprawie morderstwa na Lwowskiej 7.
Przeczytaj artykuł z Gazety Stołecznej!
9.09.2000
Przebudowa Placu Politechniki! Mieszkańcy Lwowskiej i okolic zyskają
skwer. Przeczytaj artykuł z Gazety Stołecznej!
28-29.09.2000
Impreza pożegnalna Tess, która wyjeżdża z Polski, na piątym piętrze
kamienicy Lwowska 2a zakończyła się około 1:30 w nocy interwencją Policji.
Kilka osób odjechało samochodami w kolorze niebieskim, z kierowcami w
mundurach tegoż koloru. Zbieram informacje co tam się działo...
15.07.2000
Nasza ulica została arterią o znaczeniu ogólnomiejskim!
Całe szczęście, że na krótko, bo od 1 do 15 lipca 2000. Na czas remontu
zachodniej strony Placu Konstytucji wyrzucono z Lwowskiej wszystkie
parkujące tam samochody, odwrócono kierunek ruchu i skierowano tedy cały
potok pojazdów z Marszałkowskiej. Pod moimi oknami przetaczały się
przegubowe autobusy, samochody dostawcze i osobowe w ilościach, które trudno
mi sobie wyobrazić. Wyobrazić - gdyż szczęśliwie okres ten przypadł na czas
mojego urlopu!
Swoją drogą okazało się, że jest to całkiem szeroka ulica. Zmieściły się
tam trzy pasy ruchu. Na codzień nie odczuwa się tego z powodu parkujących na
obu chodnikach samochodów.
04-08-2000.
Wywiad Jacka Hugo-Badera z Wojciechem Młynarskim.
"Widok na plac Jedności Robotniczej"
Trójkątne pokoje w trójkątnym mieszkaniu. Dom też jest trójkątny, bo
wciśnięty w narożnik między ulicę Lwowską, Noakowskiego i plac Politechniki,
dawniej Jedności Robotniczej, bo tutaj, w Politechnice, w 1948 roku ze
zjednoczenia PPR i PPS powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. W
trójkątnym mieszkaniu z widokiem na plac mieszka Wojciech Młynarski.
Wojciech Młynarski: Widok z tego balkonu to był teatr prawdziwy. Rok 1956,
1968, lata 80.
Jacek Hugo-Bader: Idealnie pasuje do Pańskiej kroniki czy też
biografii, którą chce Pan napisać.
To można nawet uczynić swoistym lejtmotywem tej kroniki. Powrót na
ten balkon. Nie zapomnę, jak w czasię jakichś zadym matka rzucała
śniadania studenciakom, którzy biegli na Polibudę. Chcę napisać spory,
porządny tom, ale nie rasową biografię, tylko luĽną opowieść o tym, co
wydarzyło się w moim życiu między maturą, którą zdałem w 1956 roku, a
dniem dzisiejszym. Chciałbym, żeby to było do wiersza. Taka bagatelka.
(...)
W jakim okresię życia miał Pan największy szwung do pracy?
Szwung to ja miałem zawsze, ale niewątpliwie najlepszy okres to był
1967 rok. Dostałem trzy najważniejsze nagrody w Opolu, między innymi za "W
co się bawić?". Potem był 1968 rok.
Znowu teatr pod Pańskim balkonem. (...)
luty 2000
Idzie ku lepszemu! Już tylko jedna kamienica (nr 3) ma drewniane
podcienia zabezpieczające głowy przechodniów przez spadającymi odłamkami
tynku. Właśnie zakończono remont dachu Architektury po niedawnym pożarze
dachu.
Wlot ulicy zaopatrzono w słupki zabezpieczające przed parkowaniem na
chodniku. Są profilowane, o wiele ładniejsze od tych z Nowego ¦wiatu.
Czy już pisałem o parkomatach zainstalowanych na jesieni? Niestety są
niebieskie, a nie brązowe jak na Krakowskim Przedmieściu...
28 grudnia 1999, 11:45
Do radia TOK FM dzwoni słuchacz z prośbą o ratunek. Został uwięziony w
windzie na Lwowskiej 13 (pierwsza klatka po lewej stronie). Ma ze sobą
telefon komórkowy i jedyny numer jaki pamięta to telefon radia TOK FM.
Dyżurujący przy telefonie redaktor przekazuje sprawę Paulinie Radzińskiej,
która prowadzi właśnie przedpołudniową audycję na żywo.
Już po kilku minutach z anteny leci apel o pomoc do mieszkańców Lwowskiej
i nie tylko. Po wiadomościach o 12:00 Redakcja radia postanawia złamać
ramówkę i Paulina Radzińska ciągnie temat próbując zainteresować losem
więźnia instytucje, które, jej zdaniem, są do tego powołane.
Telefon do Pogotowia Dźwigowego: „to nie nasz rejon, to nas nie
interesuje”.
Administracja Domów Komunalnych na Noakowskiego: „to nie nasz budynek,
mogę pani dać telefon do firmy zarządzającej posesją”.
Firma Gestor, która zgodnie z przepisami powinna umieścić w windzie
informację o numerach alarmowych, datach konserwacji i danych technicznych
windy okazuje się być fantomem: telefon odpowiada „nie ma takiego numeru”.
Dopiero telefon do Straży Pożarnej rokuje nadzieje i rzeczywiście - po
pół godzinie nieszczęśnik jest już wolny. Na Lwowską właśnie dotarł wóz
strażacki i po wyważeniu drzwi do maszynowni udało się uwolnić mężczyznę.
W międzyczasie na miejsce dociera reporter radia TOK FM, który na żywo
przeprowadza rozmowy z obserwatorami i samym poszkodowanym. Ten dziękuje za
pomoc a strażacy zapowiadają dochodzenie zwrotu kosztów akcji od właściciela
budynku i firmy nim administrującej.
Wnioski są takie:
-
Na Lwowskiej dużo się dzieje
-
Nasz los kompletnie wisi tym, których obowiązkiem jest nam pomóc
-
Zawsze trzeba nosić ze sobą słuchawkę z naładowanymi bateriami
-
Lubię radio TOK FM
A najlepszym komentarzem był głos słuchaczki, której udało się dodzwonić
do Pauliny: „Jestem bezrobotna i już oferuję się na miejsce tych osób, które
zostaną zwolnione w Administracji DK w związku z tą sprawą!” Oby!
3.11.1998
Artykuł z Życia na temat otwieranego
właśnie Norway House przy Lwowskiej.
luty 1998
Akcja strażaków na Lwowskiej! Zajrzyj tutaj!
luty 1996
Morderstwo na Lwowskiej
Tę głośną sprawę opisuję w osobnym pliku, gdzie
znajdziecie też artykuły z gazet na ten temat.
© 1999-2001 TW |