NOWOŚCI SERWISU ŻYCIE JEST DZIWNE NA LWOWSKIEJ DUŻO SIĘ DZIEJE WIADOMOŚCI NEPOMUCKIE ^

 

 

NA LWOWSKIEJ MENU (Gołąb z Lwowskiej 15) DUŻO SIĘ DZIEJE

ARCHIWUM ROKU 2001

wszelkie materiały i pomysły na rozbudowę i uzupełnienie tych stron proszę zgłaszać tutaj.

Lwowska 13 o wschodzie słońca

24.10.2001

Jako odzew na poniżej przytoczony tekst Z. Papisa, na grupie dyskusyjnej pl.regionalne.warszawa pojawił się post Romana:

Chodziłem Lwowską jeszcze wcześniej (...). Jednak nie znalazłem (...) wzmianki o "Jadce końskiej" - sklepie z mięsem końskim i baranim. W dobie kartek okresu końca lat 40 sprzedawane bez kartek to mięso miało wielu przymuszonych amatorów. Specyficzny zapach odpychał mnie na drugą stronę ulicy i dlatego dokładnie nie pamiętam czy było to pod Lwowska 4 czy 6. Na pewno ten wscho(dni) początek ulicy. Dom narożny Lwowska-Noakowskiego był w 1956 roku w stanie surowym. Odbyła się tam bitwa z atakującą milicją nacierającą z głębi Lwowskiej chcącą wyprzeć manifestantów z placu przed Politechniką. Uciekając wskoczyłem w 100, ale dostałem pałą w plecy. Czuję to do dziś. W mięsnym przy Koszykowej w kolejkach spędziłem sporo życia. W 1968 na Politechnice pod rzeźbami było około 10 postulatów. Może ktoś ma zdjęcia? Trzeba to kiedyś opisać. Cały ten kawałek zdeptały i schodziły me dziecinne i młodzieńcze nogi.
Pzd Roman


23.10.2001

Za zgodą Autora, Zbyszka Papisa mieszkającego obecnie w Largo na Florydzie, publikuję garść wspomnień z lat 50-tych i 60-tych dotyczących życia na Śniadeckich, Lwowskiej i okolicach, na które udało mi się Go naciągnąć. Jest to kompilacja kilku e-maili z października 2001. Informacje te posłużyły do wzbogacenia historii ulicy Lwowskiej oraz przeglądu najpiękniejszych jej fragmentów, również o moje wspomnienia które nasunęły mi się podczas lektury poniższego tekstu.

Moje wspomnienia z dzieciństwa na Śniadeckich zaciera powoli czas jako że to dzieciństwo przypadło na lata 1950-te do 1962 kiedy to wraz z rodziną, już jako licealista wyprowadziłem się na Mokotów. Do przedszkola chodziłem na Polną 40 a do podstawówki na Noakowskiego 6. Pamiętam jednak parę rzeczy. Pamiętam na przykład kiosk Ruchu na rogu Lwowskiej i Śniadeckich, frontem do Nowowiejskiej, gdzie kupowałem za złotówkę początkowo Świerszczyk, później Płomyczek a później Świat Młodych i Młodego Technika. Ten sam kiosk został później (na początku 60-tych?)  przeniesiony na róg Polnej i Nowowiejskiej.

Na tym samym rogu była zielona budka z piwem gdzie od wczesnych godzin rannych spotkać można było miłośników tego napoju. Pamiętam śmieszny napis "poczekaj aż piana na piwie opadnie" - chodziło o to aby piwosze nie składali przedwczesnych reklamacji ilościowych.  Budka z piwem była niewątpliwie na rogu Lwowskiej i Śniadeckich, stała wzdłuż Lwowskiej, frontem do ulicy. Nie pamiętam dokładnie kiedy ją stamtąd zabrano, prawdopodobnie w ramach kolejnej walki z alkoholizmem.  Nie wiem czy Ci wiadomo, ale w tamtych czasach propaganda nie nazywała piwa napojem lecz problemem społecznym, a budki były symbolem tego problemu.

Na Lwowskiej pod 4 (?) znajdował się jedyny w okolicy sklep spożywczy, codziennie niemal odwiedzany przez moją matkę ze mną przy boku. Kolejny etap to sklep mięsny na rogu Lwowskiej i Koszykowej w domu który tak pięknie prezentuje się (chyba odnowiony) na jednym z Twoich zdjęć. Stamtąd był już tylko krok do hali na Koszykach. W miejscu gdzie obecnie stoi wydział Elektroniki, po drugiej stronie Nowowiejskiej nie było nic. Znakomite miejsce do zaciętych meczy piłkarskich. Na odzień kopaliśmy piłkę na podwórku, ku rozpaczy lokatorów drżących o szyby w oknach. Za bramkę służył drewniany trzepak do dywanów.

Pamiętam również niewielki ale znakomicie zaopatrzony sklep z zabawkami na zachodniej stronie "bezimiennej" części Lwowskiej. Pod koniec 50-tych kupiliśmy tam dwa kolorowe koła "hula-hoop", szaleństwa które bardzo szybko przyszło z USA do Polski. Wkrótce potem można było widzieć na ulicach dziesiątki (dosłownie) ludzi niosących na ramieniu to narzędzie treningu/tańca(?). Moda zresztą nie trwała długo. Obecnie wraca w USA ale nie w takim już wymiarze.

Nie wiem czy wiesz że na przeciwnym rogu Lwowskiej, wzdłuż budynku Politechniki, na samym rogu, znajdował się przez wiele lat postój dorożek konnych z których dość często korzystali lepiej sytuowani lokatorzy mojej kamienicy przy Śniadeckich 18. Prawie zawsze stało tam co najmniej parę dorożek. Woźnice mieli czarne mundury i cylindry lub specjalne czapki. Wyglądało to nawet dość dobrze.  Dorożki były czarne, lśniące, eleganckie - ze stylowymi lampami po obu stronach oraz wiszącą z tylu lampą naftową by nikt w nie nie wjechał.  Ubocznym produktem były końskie odchody które jednak sprawnie sprzątano. Lokatorzy często korzystali z naszych usług, prosząc nas, bawiących się na podwórku chłopaków o sprowadzenie dorożki. Biegliśmy wówczas na Lwowską i dumni jak pawie jechaliśmy taką dorożką w prawo Koszykową i MDM na Śniadeckich.

Nasze podwórko graniczyło z podwórkiem posesji Lwowska 6. Wprawdzie przegrodzone murem, jedyną pozostałością po zburzonej w czasie wojny oficynie, który jednak nie stanowił żadnej przeszkody dla takich jak my małolatów. Stosunki z "drugą stroną" były różne, szczególnie że większość dzieciaków z tamtej strony stanowiła płeć żeńska z która w tym wieku prawdziwy mężczyzna się nie zadawał.

Mam pytanie: czy wiesz co dzieje się w przestrzeni ograniczonej trójkątem ulic Śniadeckich - Waryńskiego - Nowowiejska? Moje wspomnienia to nigdy nie uprzątnięte gruzowisko, poza małą kaplicą i domem starców sióstr zakonnych które chodziły w granatowych habitach i takich wielkich białych... zabrakło mi słowa. Jeszcze w czasach mojego dzieciństwa chodziły słuchy o budowie w trójkącie Śniadeckich, Nowowiejska, Waryńskiego wieloekranowego kina. Na tamte czasy było to wręcz niewyobrażalne. Widzę że słusznie. Trudno mi również wyobrazić sobie budynek na przedłużeniu Śniadeckich który skutecznie blokuje widok w kierunku Pól Mokotowskich. Na tym placu, bezpośrednio w sąsiedztwie bazaru na Polnej "parkowały" furmanki chłopów z okolicznych wsi sprzedających swój towar prosto z wozu. Bazar na Polnej był wówczas zwykłym bazarem spożywczym. Dopiero chyba na początku 70-tych stał się miejscem elitarnych zakupów.

(...) Hanka Bielicka nadal mieszka na Śniadeckich, wprowadziła się tam jednak stosunkowo późno, gdzieś w 70-tych. (...) Co do tramwaju to z niemal 100 procentową pewnością mogę stwierdzić że po wojnie już go tam nie było. Zostały jak wspomniałeś szyny na ulicy wybrukowanej bazaltową kostką która przykryto asfaltem w nie tak już odległych czasach. Kostka była bardzo dobrej jakości ale niesamowicie śliska, zwłaszcza po deszczu.

Z historii pamiętam dokładnie studenckie demonstracje w październiku 1956 i milicjantów goniących demonstrantów wzdłuż Śniadeckich. Utkwiły mi w pamięci gazety palone jak pochodnie przez demonstrantów. Rzecz jasna nie miałem pojęcia o co chodzi a rodzice też nie byli zbyt skłonni wyjaśniać małolatowi zawiłych politycznych rozgrywek. Studenckie rozruchy 1968 pamiętam już jako uczestnik, wówczas student SGPiSu. Byłem wtedy na Politechnice z kilkoma kolegami którzy tam studiowali. Milicja przegoniła nas za Rivierę, prawie do Placu Unii. A przemówienie Gomułki w Sali Kongresowej parę dni później ze słynnym "ni pies ni wydra, coś na kształt świdra" do dziś dzwoni mi w uszach.

Z innych ciekawostek - w domu przy Lwowskiej 2 mieszkał przez wiele lat, chyba aż do śmierci ojciec polskiego boksu, Feliks Stamm. Chętnie pojechałbym do Warszawy w której nie byłem już od dziesięciu lat. Wiem że zmieniła się nie do poznania. Tęsknię czasem tylko do tego aby powłóczyć się bez celu po mieście które jest mi nadal tak bliskie. Z drugiej strony boję się trochę tego spotkania bo wiem że to już nie to miasto jakie pamiętam. Boję się rozczarować.


15.10.2001

Impreza, o której wspominał list cytowany poniżej, odbyła się. Mnie się podobało, Szuwaksowi też. Prowadziły dwie panie z PTTK z Litewskiej i trudno było się oprzeć ich entuzjazmowi. Dowiedziałem się sporo ciekawych rzeczy o Lwowskiej i okolicach które oczywiście wzbogacą te strony, a Szuwaks zdjął współrzędne GPSowe kilku punktów Ulicy.
W ogóle to są fajne imprezy, szkoda że mało rozreklamowane. Średnia wieku zdecydowanie przekraczało 50. Nie mam nic przeciwko tej liczbie, ale w założeniu to wcale nie są imprezy dla emerytów, prowadzone żywo i z wielkim zaangażowaniem. Polecam!


12.10.2001

Otrzymałem list takiej oto treści:

Drogi Tomku!

Należymy do grupy przewodników w-skich od lat paru organizujących dla Warszawiaków spacery po ich własnym - często zupełnie nieznanym mieście.

W najbliższą niedzielę (14.X) zamierzamy przejść się Lwowską - wykorzystując, obok informacji z uczonych ksiąg, także te znalezione na Twojej stronie (gratulujemy!).

Jeśli znajdziesz czas i ochotę, by spotkać się wtedy z nami (zbiórka - godz.11 - pl. Politechniki), ew. skontaktować się z nami wcześniej (...) i uzupełnić nasze niedoskonałe wiadomości ciekawymi informacjami autochtona - będzie nam b. miło!

Pozdrawiamy! EA, EK

Mój komentarz: pójdę na pewno, i wszystkich bardzo zachęcam, ale czy czy coś dodam? Wątpię, przecież to fachowcy...


12.10.2001

Dodałem nowe zdjęcie domów Lwowska 1 i 2a zrobione w momencie wymarszu pokonanych powstańców z Warszawy w październiku 1944 roku. Widać, że nadawały się jeszcze do odbudowy, zwłaszcza ten pod numerem 2a. Nie wiem tylko, czy ostatecznie zostały zniszczone przez Niemców w akcji palenia stolicy, czy też wykończyła je władza ludowa.


2.10.2001

Znajomi Szwedzi przywieźli informacje prosto ze Sztokholmu: w jednym z teatrów grana jest sztuka, a w tej sztuce jest krótki passus o ulicy Lwowskiej w Warszawie


19.08.2001

Na Lwowskiej pojawiła się, jak za dawnych lat, wędrowna orkiestra. Skład dwuosobowy: saksofon i akordeon. Repertuar: przeboje w lat 20 i 30 oraz muzyka z filmów dziejących się w tych latach. Artyści grali nieźle, choć trochę rozpraszało ich ciągle wypatrywanie, czy ktoś z górnych pięter nie rzucił jakiegoś datku. Tych niestety było niewiele - w taki upał wszyscy chyba wyjechali z Warszawy.


2.08.2001

Gazeta Stołeczna opublikowała mój list do Cz. Noszczyka, autora cyklu reportaży z kamienicy przy Noakowskiego 26. W liście pisałem oczywiście o Lwowskiej. Niestety, wycięto odnośnik i wszelkie informacje o tej witrynie. Nie pisałem wprawdzie z myślą o publikacji, ale nie było tam nic tajnego. Niech będzie i tak.


1.07.2001, 1.08.2001

Lwowska znowu została arterią! Są dwa pasy ruchu, zakaz parkowania na jezdni, a kierunek ruchu został odwrócony. Wszystko to przez remont Marszałkowskiej. Zakończenie prac przewidziano na koniec lipca. Tymczasem, kiedy nadszedł upragniony moment, ZDM ogłosił, że objazd zostanie utrzymany na czas remontu drugiej nitki Marszałkowskiej, to jest do końca sierpnia. Chamstwo i drobnomieszczaństwo!


8.05.2001

Od p. J. Krześniaka dostałem ciekawe materiały nt. Lwowskiej 14.


26.01.2001

Wysłałem taki oto list do salonu Optimusa na rogu Lwowskiej i Koszykowej:

Subject: Salon na Koszykowej róg Lwowskiej

"Witam! Idąc dzisiaj do pracy zauważyłem na witrynie waszego sklepu wielką strzałkę kierującą klientów do wejścia "od ulicy Poznańskiej". Jest to wskazówka a) nieścisła; b) myląca; c) krzywdząca. Wejście do sklepu znajduje się na rogu Koszykowej i Lwowskiej, a nie Poznańskiej. Odcinek między Koszykową i Piękna należy bowiem, na całej swej długości, do ulicy Lwowskiej! Jako mieszkaniec ulicy Lwowskiej protestuję przeciwko uszczuplaniu Mojej Ulicy i proszę o sprostowanie treści napisu. Z góry dziękuję - informację o naniesionej poprawce zamieszczę na prowadzonej przeze mnie witrynie ulicy Lwowskiej www.lwowska.w.pl. Pozdrowienia"

Uzyskałem odpowiedĽ następującej treści:

"Dziękujemy za informację . Fakt zostanie sprawdzony. MK"

Sprawdzanie trwa do dzisiaj.


11.01.2001

O 23:50 telewizja Polsat w programie Biznes Informacje poświęciła kilka chwil ulicy Lwowskiej. Było to w kontekście uchwalonej tego dnia przez Sejm ustawy reprywatyzacyjnej. Konkretnie chodziło o kamienicę Lwowska 5, do której roszczenia zgłasza spadkobierczyni - pani Anna Szajewska. Jej rodzina posiadała ten dom od chwili wybudowania, czyli prawie 70 lat (w Polsacie podali 100, ale wcześniej to w tym miejscu rosły co najwyżej roślinki). Po wojnie rodzinę Szajewskich władza ludowa wyrzuciła z domu dając im 5 minut na przeprowadzkę.


10.01.2001

Po parzystej stronie Lwowskiej zaczynają się jakieś wykopki. Znowu będzie hałas i bałagan.

Przy okazji: policzyłem anteny satelitarne szpecące fasady kamienic. Wyszło mi coś koło 15. Jak nauczyć ludzi trochę kultury?


grudzień 2000

Na Lwowskiej 8 pojawiła się kawiarenka internetowa! Nasza ulica z rozmachem wkracza w XXI wiek.


20.11.2000

Apelacja w sprawie morderstwa na Lwowskiej 7. Przeczytaj artykuł z Gazety Stołecznej!


9.09.2000

Przebudowa Placu Politechniki! Mieszkańcy Lwowskiej i okolic zyskają skwer. Przeczytaj artykuł z Gazety Stołecznej!


28-29.09.2000

Impreza pożegnalna Tess, która wyjeżdża z Polski, na piątym piętrze kamienicy Lwowska 2a zakończyła się około 1:30 w nocy interwencją Policji. Kilka osób odjechało samochodami w kolorze niebieskim, z kierowcami w mundurach tegoż koloru. Zbieram informacje co tam się działo...


15.07.2000

Nasza ulica została arterią o znaczeniu ogólnomiejskim!

Całe szczęście, że na krótko, bo od 1 do 15 lipca 2000. Na czas remontu zachodniej strony Placu Konstytucji wyrzucono z Lwowskiej wszystkie parkujące tam samochody, odwrócono kierunek ruchu i skierowano tedy cały potok pojazdów z Marszałkowskiej. Pod moimi oknami przetaczały się przegubowe autobusy, samochody dostawcze i osobowe w ilościach, które trudno mi sobie wyobrazić. Wyobrazić - gdyż szczęśliwie okres ten przypadł na czas mojego urlopu!

Swoją drogą okazało się, że jest to całkiem szeroka ulica. Zmieściły się tam trzy pasy ruchu. Na codzień nie odczuwa się tego z powodu parkujących na obu chodnikach samochodów.


04-08-2000.
Wywiad Jacka Hugo-Badera z Wojciechem Młynarskim.
"Widok na plac Jedności Robotniczej"

Trójkątne pokoje w trójkątnym mieszkaniu. Dom też jest trójkątny, bo wciśnięty w narożnik między ulicę Lwowską, Noakowskiego i plac Politechniki, dawniej Jedności Robotniczej, bo tutaj, w Politechnice, w 1948 roku ze zjednoczenia PPR i PPS powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. W trójkątnym mieszkaniu z widokiem na plac mieszka Wojciech Młynarski.

Wojciech Młynarski: Widok z tego balkonu to był teatr prawdziwy. Rok 1956, 1968, lata 80.

Jacek Hugo-Bader: Idealnie pasuje do Pańskiej kroniki czy też biografii, którą chce Pan napisać.

To można nawet uczynić swoistym lejtmotywem tej kroniki. Powrót na ten balkon. Nie zapomnę, jak w czasię jakichś zadym matka rzucała śniadania studenciakom, którzy biegli na Polibudę. Chcę napisać spory, porządny tom, ale nie rasową biografię, tylko luĽną opowieść o tym, co wydarzyło się w moim życiu między maturą, którą zdałem w 1956 roku, a dniem dzisiejszym. Chciałbym, żeby to było do wiersza. Taka bagatelka.

(...)

W jakim okresię życia miał Pan największy szwung do pracy?

Szwung to ja miałem zawsze, ale niewątpliwie najlepszy okres to był 1967 rok. Dostałem trzy najważniejsze nagrody w Opolu, między innymi za "W co się bawić?". Potem był 1968 rok.


Znowu teatr pod Pańskim balkonem. (...)


luty 2000

Idzie ku lepszemu! Już tylko jedna kamienica (nr 3) ma drewniane podcienia zabezpieczające głowy przechodniów przez spadającymi odłamkami tynku. Właśnie zakończono remont dachu Architektury po niedawnym pożarze dachu.
Wlot ulicy zaopatrzono w słupki zabezpieczające przed parkowaniem na chodniku. Są profilowane, o wiele ładniejsze od tych z Nowego ¦wiatu.
Czy już pisałem o parkomatach zainstalowanych na jesieni? Niestety są niebieskie, a nie brązowe jak na Krakowskim Przedmieściu...


28 grudnia 1999, 11:45

Do radia TOK FM dzwoni słuchacz z prośbą o ratunek. Został uwięziony w windzie na Lwowskiej 13 (pierwsza klatka po lewej stronie). Ma ze sobą telefon komórkowy i jedyny numer jaki pamięta to telefon radia TOK FM. Dyżurujący przy telefonie redaktor przekazuje sprawę Paulinie Radzińskiej, która prowadzi właśnie przedpołudniową audycję na żywo.

Już po kilku minutach z anteny leci apel o pomoc do mieszkańców Lwowskiej i nie tylko. Po wiadomościach o 12:00 Redakcja radia postanawia złamać ramówkę i Paulina Radzińska ciągnie temat próbując zainteresować losem więźnia instytucje, które, jej zdaniem, są do tego powołane.

Telefon do Pogotowia Dźwigowego: „to nie nasz rejon, to nas nie interesuje”.

Administracja Domów Komunalnych na Noakowskiego: „to nie nasz budynek, mogę pani dać telefon do firmy zarządzającej posesją”.

Firma Gestor, która zgodnie z przepisami powinna umieścić w windzie informację o numerach alarmowych, datach konserwacji i danych technicznych windy okazuje się być fantomem: telefon odpowiada „nie ma takiego numeru”.

Dopiero telefon do Straży Pożarnej rokuje nadzieje i rzeczywiście - po pół godzinie nieszczęśnik jest już wolny. Na Lwowską właśnie dotarł wóz strażacki i po wyważeniu drzwi do maszynowni udało się uwolnić mężczyznę.

W międzyczasie na miejsce dociera reporter radia TOK FM, który na żywo przeprowadza rozmowy z obserwatorami i samym poszkodowanym. Ten dziękuje za pomoc a strażacy zapowiadają dochodzenie zwrotu kosztów akcji od właściciela budynku i firmy nim administrującej.

Wnioski są takie:

  • Na Lwowskiej dużo się dzieje

  • Nasz los kompletnie wisi tym, których obowiązkiem jest nam pomóc

  • Zawsze trzeba nosić ze sobą słuchawkę z naładowanymi bateriami

  • Lubię radio TOK FM

A najlepszym komentarzem był głos słuchaczki, której udało się dodzwonić do Pauliny: „Jestem bezrobotna i już oferuję się na miejsce tych osób, które zostaną zwolnione w Administracji DK w związku z tą sprawą!” Oby!


3.11.1998

Artykuł z Życia na temat otwieranego właśnie Norway House przy Lwowskiej.


luty 1998

Akcja strażaków na Lwowskiej! Zajrzyj tutaj!


luty 1996

Morderstwo na Lwowskiej

Tę głośną sprawę opisuję w osobnym pliku, gdzie znajdziecie też artykuły z gazet na ten temat.


© 1999-2001 TW