30.10.2006
Na Lwowskiej 11,
na piątym piętrze, mieściła się swego czasu Fundacja Niepodległości
Polski Romualda Szeremietiewa, byłego wiceministra obrony byłego szefa
Ruchu dla Rzeczpospolitej. Było tu też biuro poselskie Szeremietiewa.
Hojna Gmina wynajęła fundacji 500 m kwadratowych, przez pół roku za
darmo, potem za jedyne 5 zł za m. Fundacja nie płaciła, a Szeremietiew
został oskarżony o korupcję. Proces trwa. Fundacji wypowiedziano umowę,
sprawa trafiła do sądu, a w grudniu 2005 komornik przeprowadził
eksmisję. Kiedy administrator budynku zajrzał tam (po długim czasie!)
okazało się, że w części lokalu urządzone są biura, ale 150 m
kwadratowych to mieszkanie zaopatrzone nawet w ... luksusowy salon
kąpielowy! Pytania są dwa: dlaczego fundacja wykorzystywała gminny lokal
do takich celów? I dlaczego nikt z administracji nie zajrzał tu przez
tyle lat?
(źródło: Gazeta Stołeczna, artykuł Małgorzaty
Zubik "Lustra, łóżka i wanna Szeremietiewa po fundacji ministra",
2006-10-29)
dopisek 22.04.2007:
Pan Romuald Szeremietiew napisał do mnie list
zawierający sprostowanie powyższych informacji Pani Zubik, który to list
załączam w całości poniżej:
Informuję, że usiłowałem sprostować rewelacje
GW na mój temat i Lwowskiej, ale nie raczyli wydrukować mojego tekstu.
Romuald Szeremietiew
ps. zapraszam też na moja stronę internetową (załącznik).
Sprostowanie
Informuję czytelników „Gazety Wyborczej”, że w jej dodatku stołecznym
(30.10.br.)., ukazał się nieprawdziwy tekst red. Małgorzaty Zubik „Wanna
Szeremietiewa”.
W końcu 1996 r. Ruch dla Rzeczpospolitej (RdR) i Fundacja Niepodległości
Polski (FNP) na mocy decyzji prezydenta Warszawy Marcina Święcickiego
utraciły lokale zajmowane w tzw. pałacyku Sobańskich, al. Ujazdowskie
13. W zw. z tym Urząd Śródmieścia przyznał tym najemcom nowe
pomieszczenia na ul. Lwowskiej. Uwzględniając nakłady na remonty
poniesione przez RdR i FNP w poprzednio zajmowanych lokalach na pewien
czas zrezygnował też z czynszu. Przekazane pomieszczenia były całkowicie
zrujnowane (istnieje dokumentacja fotograficzna pierwotnego stanu
pomieszczeń). FNP zobowiązała się do ich wyremontowania na własny koszt.
Stan lokalu i koszty przyszłego remontu sprawiły, że Urząd Śródmieścia
stosownie do tego ustanowił wysokość czynszu.
W 1997 r. RdR, po wejściu w skład AWS, został rozwiązany. Jedynym
najemcą pomieszczeń postała Fundacja. W tym samy roku zarząd FNP
podpisał z prywatną spółką „Aspen” S.A. umowę przewidującą podjęcie w
przyszłości wspólnej działalności gospodarczej, co umożliwiał statut
Fundacji. (Uwaga: wspomniana spółka nie prowadziła i nie prowadzi
działalności związanej z MON.)
W ramach porozumienia spółka „Aspen” przyjęła obowiązek regulowania
czynszu i sfinansowania remontu wynajmowanych pomieszczeń. Ze swej
strony zarząd Fundacji zgodził się, aby spółka, ponosząca ciężar
wydatków FNP, czasowo wykorzystała na swoje potrzeby cześć
wyremontowanej powierzchni. Urządziła ona tam lokal mieszkalny, który
był wykorzystywany przez spółkę dla własnych jej potrzeb.
Do 1999 r. wyremontowano połowę zajmowanej powierzchni i zamontowano
nową kabinę windy, służącą do dziś wszystkim mieszkańcom kamienicy.
W 2000 r. spółka z przyczyn od niej niezależnych popadła w trudności
finansowe i z tego powodu zaczęły występować opóźnienia w należnych
opłatach. Ustały też prace remontowe. W lipcu 2001 r. miały miejsce
zdarzenia w MON („afera korupcyjna”) w rezultacie czego w końcu roku
wszczęto przeciwko mnie postępowanie karne. Biorąc wszystkie
niekorzystne okoliczności pod uwagę założyciele Fundacji podjęli decyzję
o jej likwidacji. Ustanowiono likwidatora i Fundacja została
wyrejestrowana. O powyższym zarząd Fundacji powiadomił Urząd
Śródmieścia.
Od lipca 2001 r. media przedstawiały mnie w najgorszym świetle. W roku
ubiegłym, gdy pojawiły się informacje, że mogę być osobą niewinną, która
z racji zajmowanego w MON stanowiska prawdopodobnie jest ofiarą
prowokacji tajnych służb dziennikarze zaczęli relacjonować zdarzenia
związane z moją osobą z większą ostrożnością. Tym bardziej zdziwił mnie
tekst red. Zubik. Nie wiem też dlaczego red. Zubik nie mogła
skontaktować się ze mną i ustalić fakty? Dzwonią do mnie liczni
dziennikarze, a i w redakcji „Gazety Wyborczej” są co najmniej trzy
osoby, które mają numer mojego prywatnego telefonu.
Informuję, że nie byłem członkiem zarządu Fundacji, nie podpisywałem
porozumienia ze spółką „Aspen”, a jeżeli idzie o lokal przy ul.
Lwowskiej, to w czasie opisywanym przez GW wynajmowałem tam jeden pokój
na potrzeby mojego biura poselskiego. Biorąc powyższe pod uwagę,
wymienianie mojego nazwiska, zwłaszcza w kontekście „niepotwierdzonego”
– jak czytam – zarzutu wykorzystywania wspomnianego lokalu „przez
agencję towarzyską”, jest nadużyciem.
Dr hab. Romuald Szeremietiew
13.09.2006
MORDERSTWO NA LWOWSKIEJ!
Gazeta Stołeczna donosi, w dwóch tekstach Piotra
Machajskiego:
W środę rano ofiarą brutalnego pobicia padł 57-letni Andrzej G., Polak z
kanadyjskim paszportem.
Mężczyzna zmarł. Do zbrodni doszło na ul. Lwowskiej w Śródmieściu. - Dla
dobra śledztwa nie udzielamy żadnych informacji - mówi Karol Jakubowski
z zespołu prasowego stołecznej policji. Dowiedzieliśmy się jednak, że
policja zatrzymała już podejrzanego o pobicie.
Zbrodnia w afekcie
Andrzej G. obiecał swemu znajomemu, że znajdzie mu kandydatkę na żonę.
Gdy znalazł, oznajmił, że sam się z nią ożeni. Skończyło się tragicznie
Czy w tej sprawie sąd weźmie pod uwagę silne wzburzenie oskarżonego?
Niewykluczone, bo środowa jatka w śródmiejskim mieszkaniu rysuje się jak
podręcznikowa wręcz zbrodnia w afekcie.
Stanisław B. i Andrzej G. to rówieśnicy. Obaj pod sześćdziesiątkę.
Pierwszy od 11 lat mieszkał w Kanadzie. Prowadził tam firmę. Postanowił
jednak wrócić na stałe do Polski. A że od jakiegoś czasu był samotny,
zaczął się rozglądać za towarzyszką, która spędziłaby z nim resztę
życia. Z daleka szukać niełatwo, więc o pomoc poprosił Andrzeja G.
Ten w mig znalazł odpowiednią kandydatkę: pewną dystyngowaną panią z
Janowa Lubelskiego. Był jednak warunek - B. musi przelać na jej konto 50
tys. dolarów. - Żaden problem - brzmiała odpowiedź i niedługo potem
pieniądze zasiliły rachunek przyszłej panny młodej.
We wtorek wieczorem panowie spotkali się w mieszkaniu przy Lwowskiej w
Śródmieściu. I wtedy sprawy przybrały nieoczekiwany dla Stanisława B.
obrót. - To ja ożenię się z Danusią - oświadczył Andrzej G. - A kasy nie
oddam.
Stanisław B. wpadł w szał. Tłukł swego swata tak długo, aż ten zmarł. W
środę rano zwłoki odnaleźli policjanci. Po kilku godzinach przesłuchań i
ciągłych zmian wersji wydarzeń B. przyznał się do winy.
Czy dostanie z powrotem pieniądze? Nie wiadomo, bo wysłał je
dobrowolnie.
7.09.2006
Na Lwowskiej dużo się dzieje: zdarzyła się też interwencja policyjna.
Nie wiem o co chodziło, ale rozeszło się po kościach.
W domu nr 2a ukruszył się narożnik balkonu. Wygląda to dosyć
niebezpiecznie.
Na Lwowskiej 15 wyrosły słoneczniki. I to jakie!
31.07.2006
Bono dzwoni na Lwowską!
W pewnym programie telewizyjnym Ireneusz Gondera opowiedział o telefonie
lidera U2 Bono do mieszkania rodziców jego narzeczonej, gdzie przebywał
jego (Bono) znajomy Belg. A mieszkanie to jest na Lwowskiej.
16.06.2006
Dodałem kilka zdjęć Lwowskiej i Placu Zbawiciela w
czasów wojny i Powstania
15.03.2006
Sąsiadka dzwoni wieczorem do Żony, głos wskazuje
na sporą dawkę elementu baśniowego: "Proszę pani, pani podejdzie do okna
bo u mnie na parapecie siedzi kot! To jest kot-mutant i on na mnie
patrzy a ja z nim rozmawiam!"
Parę miesięcy temu dzwoniła do mnie, w środku nocy: "Czy pan wie, że
wszystkie samochody promieniują?! Większość ma to w przednich światłach,
ale pana promieniuje tylnym prawym!"
02.02.2006
Podejrzany o morderstwo
Wojtka Króla nie porzucił przestępczej działalności.
Zobacz artykuł z gazety Stołecznej >>
Dodałem nowe archiwalne zdjęcia
Placu Politechniki i
narożnych domów Lwowska 1 oraz
Lwowska 2a. Fotki pobrane są z
witryny www.warszawa1939.pl, pocztówki pochodzą ze zbiorów Roberta
Marcinkowskiego.
01.01.2006
Szczęśliwego Nowego Roku 2006!
© 1999-2006 FIDEL