NOWOŚCI SERWISU ŻYCIE JEST DZIWNE NA LWOWSKIEJ DUŻO SIĘ DZIEJE WIADOMOŚCI NEPOMUCKIE  DŹWIĘKI  FOTKI ^

 


ARCHIWUM
Gołąb z Lwowskiej 15 ROKU 2007

Lwowska jest ulicą żywą!
Mimo zabytkowego charakteru - a może właśnie dzięki niemu - miejsce to tętni życiem. Są tutaj emeryci wyprowadzający pieski, ale to nie oni nadają ton. Widać tu dużo ruchu i energii, są nowoczesne firmy, kręci się pełno studentów.
W tym miejscu witryny - w miarę wolnego czasu - notuję oznaki życia mojej ulicy oraz nowości, które znalazły się na stronach  Lwowskiej.

17.12.2007

Koszmar przy Placu Politechniki ciągle rośnie. Już piszą o nim w gazetach - szkoda, że tak późno, że konkluzją każdego z artykułów jest stwierdzenie, że już nic nie da się zrobić. A profesor Hryniak dostaje ode mnie ZAKAZ WSTĘPU NA ULICĘ LWOWSKĄ!

Kuriozalna budowa na pl. Politechniki

Michał Wojtczuk, Gazeta Stołeczna 2007-12-13 i 2007-12-14

Trzykrotnie zmienił się prezydent Polski, weszliśmy do NATO, a potem do UE, w Warszawie zaczęło jeździć metro, przy Świętokrzyskiej stanął 40-piętrowy wieżowiec - to wszystko wydarzyło się w czasie, gdy przy pl. Politechniki trwa budowa wąskiego jak ołówek biurowca.

Inwestorem gmachu w narożniku ulic Śniadeckich i Nowowiejskiej jest spółdzielnia SBM Bratniak. Sąsiaduje on z sześciopiętrową zabytkową kamienicą z 1912 r. zaprojektowaną przez Mariana Kontkiewicza. A robotnicy właśnie wylewają beton na dziesiątej kondygnacji biurowca. Dysproporcja rozmiarów jest rażąca. Tym bardziej że decyzja lokalizacyjna wydana przez ratusz dla tego budynku podkreśla, że powstająca tu zabudowa ma mieć "gabaryty odpowiadające budynkom sąsiednim".

Gmach projektował Zdzisław Hryniak, architekt i profesor Politechniki Warszawskiej, dziś na emeryturze. - Nie jest za wysoki. Jest takiej wysokości jak kamienica Kontkiewicza - twierdzi.

- Przecież ona ma sześć pięter!
- Przed wojną była wyższa.
- Ale teraz nie jest.
- I wygląda ohydnie - kwituje profesor.

Od siedmiu lat dla tego rejonu obowiązuje plan zagospodarowania dopuszczający budowę na tej działce jedynie obiektu nie wyższego niż siedem kondygnacji. Jak zatem możliwe, że spółdzielnia Bratniak stawia tak ogromny budynek? - Bo dostała ona pozwolenie na budowę w styczniu 1993 r. - słyszymy w urzędzie Śródmieścia. Dokument dopuszcza dziesięć kondygnacji, w tym poddasze. Podpisał go ówczesny burmistrz dzielnicy Jan Rutkiewicz. Inwestycję w 1992 r. pozytywnie zaopiniowała w imieniu wojewódzkiego konserwatora zabytków Teresa Wyszyńska. Ewa Nekanda-Trepka, obecna stołeczna konserwator zabytków, rozkłada ręce: - Jeżeli inwestor ma prawomocne pozwolenie na budowę, nic nie możemy zrobić.

40-piętrowy wieżowiec Rondo 1 przy Rondzie ONZ powstał w dwa lata. Budowa wielokrotnie mniejszego biurowca spółdzielni Bratniak trwa siedem razy dłużej. Ratusz już dwukrotnie unieważniał pozwolenie na budowę, bo przestoje przekroczyły dopuszczalny prawem okres dwóch lat. Za każdym razem inwestor odwoływał się do wojewody i udowadniał, że budowa cały czas trwała. Pierwszy wpis do dziennika budowy pochodzi z 15 stycznia 1995 r., sześć dni przed upływem dwóch lat od wystawienia pozwolenia. Kierownik budowy informuje, że "wytyczono linie rozgraniczające". Rok później, w styczniu 1996 - odebrano przebudowaną sieć CO. I tak dalej - w marcu 1997 r. rozpoczęto trwającą półtora roku przebudowę wodociągu, w marcu 2000 r. - udrożniono hydranty, w maju 2001 - wprowadzono nowego wykonawcę, w marcu 2002 r. - dostarczono decyzję na zajęcie chodnika, w maju 2003 - dociągnięto linię elektryczną dla zasilania placu budowy, w lutym 2004 r. - wykonano nowe ogrodzenie. Dziesięć lat po rozpoczęciu prac budowlanych (21 lutego 2005 r.) budowa osiągnęła wysokość dwóch pięter. Miesiąc później w betonowej konstrukcji pojawiło się pęknięcie. Rozebrano ją wiosną tego roku. I wtedy wreszcie budowa nabrała tempa.

W stosunku do szkicu dołączonego do pozwolenia na budowę sylwetka powstającego budynku wydaje się masywniejsza. Ostatnie dwie kondygnacje powinny być coraz mniejsze i bardziej wycofane, a strop poddasza wygląda, jakby miał mieć takie same rozmiary co niższe piętra. - Żadnego wniosku o zaakceptowanie zmiany projektu nikt do nas nie składał - mówią urzędnicy.

W środę budowę odwiedzili inspektorzy Powiatowego Nadzoru Budowlanego. Stwierdzili, że inwestycja prowadzona jest zgodnie z pozwoleniem na budowę. - Zmiany są, ale niewielkie. Poddasze będzie przykryte małą szklaną kopułką - mówi prof. Hryniak.Kuriozalny biurowiec powstający przy pl. Politechniki jest za wysoki w stosunku do sąsiedniej zabytkowej kamienicy, zapisów dwóch kolejnych planów zagospodarowania obowiązujących w tym miejscu i w porównaniu ze szkicem dołączonym do pozwolenia na budowę. Mimo to urzędnicy uważają, że powstaje w zgodzie z prawem.

Kuriozalny biurowiec przy pl. Politechniki - cd

We wczorajszej "Gazecie" opisaliśmy kuriozalną budowę w samym centrum Warszawy, u zbiegu ulic Nowowiejskiej i Śniadeckich. Spółdzielnia SBM Bratniak buduje tu biurowiec. Przez lata pozorowała prace, by nie stracić pozwolenia na budowę wydanego w 1993 r. Udrożnienie hydrantów, dostarczenie decyzji na zajęcie części chodnika i osłonięcie budowy parkanem to prace, które Bratniak rozłożył na pięć lat!

Góruje nad zabytkami

Inwestor skrupulatnie odnotowywał w dzienniku budowy każdy ruch, bo przerwa w pracach może wynosić tylko dwa lata. Potem pozwolenie na budowę wygasa. Dzięki temu, że od czasu do czasu ktoś przełożył z miejsca na miejsce kabel czy rurę, Bratniak kończy właśnie budowę dziewięciopiętrowego budynku górującego nad sąsiednią zabytkową sześciopiętrową kamienicą Mariana Kontkiewicza. Mimo że w 2000 r. wszedł w życie plan zagospodarowania, który w tym miejscu nie pozwala budować wyżej niż na sześć pięter.

- W 1993 r. obowiązywał inny plan - tłumaczy Jan Rutkiewicz, były burmistrz Śródmieścia, który wydał pozwolenie na budowę Bratniakowi. - W tym kwartale pozwalał budować do 30 metrów. Rzeczywiście, dziś wysokość tego biurowca wydaje się przesadzona - uważa.

Jednak ustaliliśmy, że biurowiec był za wysoki nawet w 1993 r. W opisie technicznym dołączonym do pozwolenia na budowę czytamy: "Wysokość budynku - 30,15 m, do zwieńczenia kopuły - 33,15 metra". Według naszych obliczeń jest o co najmniej 3 metry wyższy.

- Ale zachowuje średnią wysokość 30 metrów - przekonuje projektant budynku prof. Zdzisław Hryniak. - Nie jest za wysoki, nawiązywaliśmy do bloku przy ul. Polnej.

Konstruktor nie ręczy

Powstający budynek jest dziś o kondygnację wyższy, niż przedstawia to szkic znajdujący się w teczce z dokumentacją inwestycji w śródmiejskiej delegaturze wydziału architektury (na rysunku obok porównujemy kontury budynku ze szkicu i istniejącej budowy). To oznacza, że ma co najmniej 36 metrów.

- To nieaktualny szkic - twierdzi profesor Hryniak. Nie potrafi jednak wytłumaczyć, jak to się stało, że jest załącznikiem do pozwolenia na budowę. A śródmiejscy urzędnicy zapewniają, że nigdy nie dotarł do nich wniosek o zmianę pozwolenia.

Inwestor nie złożył go, mimo że w 2003 r. architekt przeprojektował konstrukcję gmachu ze stalowej na żelbetową. Z tego powodu dotychczasowy konstruktor budynku Andrzej Granica zaznaczył w 2005 r. w dzienniku budowy, że "nie bierze odpowiedzialności za konstrukcję i stateczność budowy". Dwa miesiące później, w marcu 2005 r. w betonowej konstrukcji pojawiło się pęknięcie. Zbudowane trzy kondygnacje trzeba było rozebrać.

- Przepisy nakazują występować o zamienne pozwolenie na budowę w wypadku "istotnej" zmiany projektu - mówi Mariola Berdysz, ekspert od prawa budowlanego. - Od 2003 r. obowiązuje definicja, według której zmiana konstrukcji nie jest zmianą istotną. Choć można się zastanowić, czy taka zmiana nie wymagała nowych uzgodnień, m.in. z zakresu bezpieczeństwa przeciwpożarowego. A to już może oznaczać konieczność wystąpienia o zmianę pozwolenia.

Gdyby inwestor wystąpił o zamienne pozwolenie na budowę po zmianie planu w 2000 r., najprawdopodobniej nie dostałby zgody na tak wysoki budynek.

Budowę w środę kontrolował Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Uznał, że budowa jest prowadzona zgodnie z pozwoleniem. Inwestycji przygląda się za to stołeczny konserwator zabytków - sprawdza, czy inwestycja jest zgodna z zaleceniami wydanymi w 1992 r. przez wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna


9.12.2007

Na Placu Politechniki i ulicy Lwowskiej znowu kręcą! Na ulicy leży sztuczny śnieg, stoją transportery opancerzone SKOT, samochód z napisem "Milicja Obywatelska" a na rondzie żołnierze Ludowego Wojska Polskiego grzeją się przy koksowniku. Na ścianie domu nr 1 (>>) napis "Solidarność żyje" i znak kotwicy. To plan filmu "Popiełuszko".


Warszawa, 5 grudnia 2007

Inicjatywa Obywatelska ulicy Lwowskiej

Nasza zabytkowa ulica mogąca by być eleganckim zakątkiem dzielnicy, z uwagi na oryginalną architekturę, zamieszkiwana przez wiele wybitnych osób ze sfery kultury, jest obecnie zaśmiecona, ma nierówne chodniki i giną na niej ostatnie drzewa przyuliczne. Kilka kamienic tak prywatnych, jak i komunalnych od 1945 roku oczekuje na remont elewacji. Dlatego w listopadzie 2007 80 mieszkańców Lwowskiej podpisało petycję do Burmistrza z wnioskiem o uporządkowanie i wyremontowanie naszej ulicy.
4 grudnia wiceburmistrz Jerzy Majewski w towarzystwie dyrektorki ZTP (zarządca drogi publicznej) przyjął trzyosobową delegację sygnatariuszy listu. Przekazaliśmy przedstawicielom władz dzielnicy nasze pretensje, bez ogródek krytykując stan nieładu, który widzimy co dzień przed naszymi domami.
Nasi rozmówcy sprawili wrażenie życzliwych. Zapewniali, że podejmą pewne działania:
1. W roku 2008 będzie ogłoszony przetarg na projekt remontu jezdni i chodnika z porządnych materiałów. Aby to zrobić władze musza uzgodnić z MPRWiK, SPEC, TP oraz gazownią czy nie planują oni jakichś remontów. Wydaje się, że te remonty mamy już za sobą.
2. Aby remont mógł się zacząć, zapewne w 2009 roku, wszyscy właściciele budynków i Wspólnoty muszą dogadać się z ZTP, czy korzystają z kanalików odpływowych i nisz na okienka piwniczne, które wykraczają poza obrys posesji!
3. Jest możliwość uzyskania dotacji Stołecznego Konserwatora zabytków na remonty zabytkowych kamienic. Uwaga Wspólnoty i Właściciele kamienic! Należy do 28 lutego 2008 przedstawić wniosek o dotację, z inwentaryzacją. To dotyczy także osuszania piwnic i napraw dachów. Z tej dotacji skorzystała już Lwowska 3.
4. Wydaje się, że ZTP przyjął naszą prośbę o ratowanie drzew przyulicznych. Natomiast nie mieli pomysłu na trwałe zabezpieczenie młodych drzewek przed dewastacją. Podaliśmy im przykład z ul Poznańskiej 5.
Może ktoś mógłby załatwić od sponsora takie trwałe
ogrodzenie dla 4 drzewek przy Lwowskiej?
5. Prosiliśmy Burmistrza, aby wpłynął na władze Politechniki, aby sprzątano najbardziej niechlujny odcinek chodnika przy Architekturze. Także by ZTP ustawił tam pojemnik „psie sprawy”.

Oświadczyliśmy, że powstaje inicjatywa obywatelska ulicy Lwowskiej, która zamierza doglądać, jak władze Śródmieścia dbają o to miejsce.
Zapraszamy wszystkich chętnych do działania. Kto chce się włączyć, wnieść ważny temat do spisu celów inicjatywy, proszony jest o kontakt:

Paweł Fijałkowski, tel. 0 503 937914
pavvo@neostrada.pl

3.12.2007

Dostałem rewelacyjne zdjęcie domu nr 9 (>>) wykonane około 1946 roku. Odnalazł je w archiwach rodzinnych właściciel budynku.


2.12.2007

W nocy coś działo się w domu nr 1 - przyjechały dwie jednostki Straży Pożarnej, zablokowały ulicę i migały światłami jakieś trzy godziny. Efektowny był widoczek trzech czy czterech strażaków oświetlanych niebieskim światłem i palących papierosy.


30.11.2007

Zamieszczam list p. Pawła Fijałkowskiego z Lwowskiej 2, tel: 0 503 937914, który, po zebraniu licznych podpisów mieszkańców Lwowskiej, zamierza wręczyć go Burmistrzowi Śródmieścia. Do tej pory zebrano ponad 70 podpisów.

Mieszkańcy ulicy Lwowskiej w Warszawie                                                                                                                                             26 września 2007


Do Burmistrza Dzielnicy Śródmieście
m. st. Warszawy
p. Wojciecha Bartelskiego

Szanowny Panie Burmistrzu,

Zwracamy się z prośbą o podjęcie zdecydowanych działań w celu zaprowadzenia porządku na ulicy Lwowskiej.  Ta zabytkowa ulica mogąca by być eleganckim zakątkiem dzielnicy, z uwagi na architekturę, jest zaśmiecona, ma nierówne chodniki i giną na niej ostatnie drzewa przyuliczne. Zapraszamy Pana na spacer po Lwowskiej: Już na styku z Placem Politechniki widać dwie puste rabaty po drzewach, które uschły (?). Pozostało tylko jedno. Chodniki, po remontach podziemnych są położone niedbale. Brak rozgraniczenia strefy parkowania od pieszej. Na całej długości ulicy zawsze jest pełno psich odchodów. Trzeba umieścić pojemnik „psie sprawy”. Na odcinku przy gmachu Architektury odchody nie są sprzątane, bywa tam fetor. Ostatnie sześć drzew, zwłaszcza przed kamienicami nr 15 i 17 są w złym stanie. Kilka drzew już zakończyło żywot, ponieważ są zupełnie niezabezpieczone przed śmieciami, wylewaniem odpadów płynnych i chemicznych. Rabaty służą za psia toaletę oraz składowisko śmieci gabarytowych (często opartych o wątłe drzewa. Ponadto obok kamienicy 17 stoją nieestetyczne śmietniki, kolidują z zabytkowym charakterem ulicy, zaś w dni upalne śmierdzą. Dlatego prosimy Urząd Dzielnicy przeciwdziałanie wymienionym nieporządkom.
Z poważaniem:

Lp.                              Imię i nazwisko                                             Adres:
 


05.11.2007

Dostałem miły list od Pani EZC:

Witam,
Cudownie Pan zadbał o Lwowską. Pragnę dodać, że z profesorem Tadeuszem Pruszkowskim mieszkała jego siostrzenica Jadwiga Pruszkowska, później Zaremska. Była ona studentką Profesora, jego nieformalną asystentką w Akademii, majordomusem jego domu w Kazimierzu Dolnym. Profesor obdarzył ją ogromnym zaufaniem, powierzył jej zarządzanie obydwoma domami i finansami. To Ona dysponowała rektorską pensją Pruszkowskiego, którą Rektor wspomagał swoich niezamożnych studentów, miedzy innymi malarzy-bliźniaków Efraima i Menasze Seidenbeutlow - rzecz działa się w tajemnicy przed obdarowanymi. W pracowni bywali ludzie wielcy i znani - ludzie sztuki, polityki, kultury...To może nieistotne dla historii ulicy Lwowskiej, ale jakie smaczne. Czy Pan wie, że organizator akcji " tablica ku pamięci Profesora Tadeusza Pruszkowskiego" przychodził w latach okupacji na lekcje rysunku na Lwowską?

Mój komentarz: nie zgadzam się, że takie szczegóły z Lwowskiej 11 (>>) są "nieistotne dla historii ulicy Lwowskiej" - to właśnie one ją tworzą! Dziękuję za list!


 

 

Banner
zaprzyjaźnionej
witryny
Warszawska
Praga
 


19-29.10.2007

Na Lwowskiej 3 (>>) dramatyczne wydarzenia: rano jakiś mężczyzna w wojskowym ubraniu ponoć wyskoczył z okna na wewnętrzne podwórko. Plotki usłyszane na gorąco oraz wersja usłyszana od jednego ze strażaków były bardzo różne:  załamanie nerwowe, czy też może  zagrożenie gazem? Zjechało kilka jednostek Straży Pożarnej z drabinami i materacem osłabiającym siłę upadku, ich dowódcy w osobnym pojeździe, policja i karetka pogotowia. Desperat wyskoczył, zanik zdążono wypakować sprzęt. Przeżył i na noszach włożono go do karetki. Po kilku dniach od mieszkanki tego domu otrzymałem (niezbyt miłe zresztą) sprostowanie: ofiara wypadku po jeden z wykonawców remontu dachu na Lwowskiej 3.

Wszystko te szczegóły nie są istotne wobec najgorszej wiadomości: poszkodowany zmarł w szpitalu.


17.10.2007

Na Lwowskiej prace wodociągowe - na ulicy stanął beczkowóz z wodą pitną.
Ponadto plotki, plotki, plotki. Ponoć w domu pod 15 od wielu miesięcy trwa konflikt między właścicielem (odkupił kamienicę od spadkobiercy, który ją odzyskał od Miasta) a lokatorami. Mają odcięty gaz i ogrzewanie, płacą więc horrendalne rachunki za dogrzewanie prądem. Czynsz też coraz wyższy. Zniszczono starą zabytkową windę, a przy okazji stłuczono kryształowe lustro na klatce schodowej.


16.10.2007

Lwowska na mapie bezpieczeństwa Urzędu m.st. Warszawy jest jedynym wpisem z dzielnicy Śródmieście:
ul. Lwowska - nr 4 kl. I - zbiorowisko marginesu społecznego - ciągła dewastacja drzwi do klatki schodowej, windy. Mieszkańcy boją się wchodzić do swoich lokali; nr 5 m 2 a - melina pijacka; nr 11 m 24a - melina pijacka, schodzą się bezdomni, nocują na klatkach, szczególnie wyższe piętra, włamują się do strychu.
Mój komentarz: to niezupełnie tak! Te dane wskazują właściwie tylko na aktywność sąsiadów uciążliwych lokali, a nie na rzeczywiste zagrożenie. Co nie wyklucza, że menelstwo ma się dobrze. Ale z pewnością jest mnóstwo bardziej niebezpiecznych miejsc w Śródmieściu.


14.10.2007

Na Lwowskiej znowu kręcą - tym razem film pt. "Nie kłam kochanie". To komedia romantyczna, premiera planowana jest na 25 stycznia 2008


08.10.2007

Lwowska 9: właściciel nieruchomości dotrzymuje słowa! Wymiana bramy domu została wykonana, będą tam jeszcze roboty wykończeniowe i przydymiana plexi założona na wrota.

Planowana jest rekonstrukcja fasady i stąd APEL O NADSYŁANIE (*) WSZELKICH ZDJĘĆ I RYSUNKÓW DOKUMENTUJĄCYCH STAN BUDYNKU SPRZED ZNISZCZENIA!

Właściciela budynku skontaktowałem z jednym ze znanych varsavianistów, który dysponuje zdjęciem tej fasady i deklaruje chęć uczestniczenia w pracach nad projektem rekonstrukcji.


14.09.2007

Dodałem informację o ranieniu podczas Powstania Warszawskiego w budynku Architektury przy Lwowskiej 12 Marka Rapackiego siedzącego w oknie podczas koncertu Mieczysława Fogga. Fogg został wtedy lekko ranny w głowę za sprawą odprysku.


27.06.2007

Lwowska 9: jak donosi właściciel nieruchomości planowana jest zmiana wystroju działającej tam piekarni. Na ścianach mają zawisnąć zdjęcia starej Warszawy. Inna zmiana to planowana na sierpień wymiana bramy domu - nowa będzie stylizowana na secesję i podobna do bram ze Szpitalnej 5 i Chmielnej 26.


23.04.2007

W prasie (Rzeczpospolita) znalazłem informację o przyznaniu dotacji Stołecznego Konserwatora Zabytków na remont dachu domu pod numerem 3 (>>)


22.04.2007

Pan Romuald Szeremietiew napisał do mnie list zawierający sprostowanie informacji Pani Zubik z artykułu Gazety Wyborczej z dnia 2006.10.30, który cytowałem na tych stronach (>>) bezpośrednio po publikacji. List p. Szeremietiewa załączam w całości poniżej:

Informuję, że usiłowałem sprostować rewelacje GW na mój temat i Lwowskiej, ale nie raczyli wydrukować mojego tekstu.
Romuald Szeremietiew
ps. zapraszam też na moja stronę internetową (załącznik).

Sprostowanie

Informuję czytelników „Gazety Wyborczej”, że w jej dodatku stołecznym (30.10.br.)., ukazał się nieprawdziwy tekst red. Małgorzaty Zubik „Wanna Szeremietiewa”.

W końcu 1996 r. Ruch dla Rzeczpospolitej (RdR) i Fundacja Niepodległości Polski (FNP) na mocy decyzji prezydenta Warszawy Marcina Święcickiego utraciły lokale zajmowane w tzw. pałacyku Sobańskich, al. Ujazdowskie 13. W zw. z tym Urząd Śródmieścia przyznał tym najemcom nowe pomieszczenia na ul. Lwowskiej. Uwzględniając nakłady na remonty poniesione przez RdR i FNP w poprzednio zajmowanych lokalach na pewien czas zrezygnował też z czynszu. Przekazane pomieszczenia były całkowicie zrujnowane (istnieje dokumentacja fotograficzna pierwotnego stanu pomieszczeń). FNP zobowiązała się do ich wyremontowania na własny koszt. Stan lokalu i koszty przyszłego remontu sprawiły, że Urząd Śródmieścia stosownie do tego ustanowił wysokość czynszu.

W 1997 r. RdR, po wejściu w skład AWS, został rozwiązany. Jedynym najemcą pomieszczeń postała Fundacja. W tym samy roku zarząd FNP podpisał z prywatną spółką „Aspen” S.A. umowę przewidującą podjęcie w przyszłości wspólnej działalności gospodarczej, co umożliwiał statut Fundacji. (Uwaga: wspomniana spółka nie prowadziła i nie prowadzi działalności związanej z MON.)

W ramach porozumienia spółka „Aspen” przyjęła obowiązek regulowania czynszu i sfinansowania remontu wynajmowanych pomieszczeń. Ze swej strony zarząd Fundacji zgodził się, aby spółka, ponosząca ciężar wydatków FNP, czasowo wykorzystała na swoje potrzeby cześć wyremontowanej powierzchni. Urządziła ona tam lokal mieszkalny, który był wykorzystywany przez spółkę dla własnych jej potrzeb.

Do 1999 r. wyremontowano połowę zajmowanej powierzchni i zamontowano nową kabinę windy, służącą do dziś wszystkim mieszkańcom kamienicy.

W 2000 r. spółka z przyczyn od niej niezależnych popadła w trudności finansowe i z tego powodu zaczęły występować opóźnienia w należnych opłatach. Ustały też prace remontowe. W lipcu 2001 r. miały miejsce zdarzenia w MON („afera korupcyjna”) w rezultacie czego w końcu roku wszczęto przeciwko mnie postępowanie karne. Biorąc wszystkie niekorzystne okoliczności pod uwagę założyciele Fundacji podjęli decyzję o jej likwidacji. Ustanowiono likwidatora i Fundacja została wyrejestrowana. O powyższym zarząd Fundacji powiadomił Urząd Śródmieścia.

Od lipca 2001 r. media przedstawiały mnie w najgorszym świetle. W roku ubiegłym, gdy pojawiły się informacje, że mogę być osobą niewinną, która z racji zajmowanego w MON stanowiska prawdopodobnie jest ofiarą prowokacji tajnych służb dziennikarze zaczęli relacjonować zdarzenia związane z moją osobą z większą ostrożnością. Tym bardziej zdziwił mnie tekst red. Zubik. Nie wiem też dlaczego red. Zubik nie mogła skontaktować się ze mną i ustalić fakty? Dzwonią do mnie liczni dziennikarze, a i w redakcji „Gazety Wyborczej” są co najmniej trzy osoby, które mają numer mojego prywatnego telefonu.

Informuję, że nie byłem członkiem zarządu Fundacji, nie podpisywałem porozumienia ze spółką „Aspen”, a jeżeli idzie o lokal przy ul. Lwowskiej, to w czasie opisywanym przez GW wynajmowałem tam jeden pokój na potrzeby mojego biura poselskiego. Biorąc powyższe pod uwagę, wymienianie mojego nazwiska, zwłaszcza w kontekście „niepotwierdzonego” – jak czytam – zarzutu wykorzystywania wspomnianego lokalu „przez agencję towarzyską”, jest nadużyciem.

Dr hab. Romuald Szeremietiew


10.04.2007

Dodałem informacje o znalezieniu na wysokości domów nr 11 (>>) i  13 (>>) w latach 60. podczas prac instalacyjnych dwóch szkieletów. Najprawdopodobniej byli to Niemcy zmarli podczas wojny w tutejszym szpitalu powstańczym. Informację otrzymałem od właściciela domu nr 9 (>>), sam nie pamiętałem tego faktu.


06.04.2007

Dorzuciłem informację o zebraniach awangardy filmowej w domu nr 9 (>>).


02.04.2007

Dostałem list od spadkobiercy właściciela domu nr 9 (>>), który odzyskał, wraz z rodziną, swoja własność w 2000 roku. Do opisu domu (>>) dołączam szczegóły, którymi podzielił się ze mną w swym liście.

Są plany stopniowej poprawy stanu kamienicy. Na pierwszy ogień pójdzie przejazd bramny i instalacje. Przy okazji mój korespondent opowiada o makabrycznej, choć nie wyjątkowej historii, która miała miejsce w jednym z lokali w 2002 roku. Starsza kobieta trzymała tam wśród ton śmieci 80 kotów, co powodowało niesamowity fetor. Próby, w tym sądowe, poprawy stanu sanitarnego, kończyły się niepowodzeniem, między innymi na skutek interwencji Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Problem rozwiązał się sam, kiedy w mieszkaniu znaleziono na wpół zjedzoną lokatorkę, pośród trupów kotów, które zżerały się wzajemnie z braku pożywienia - ich właścicielka nie żyła już od dwóch miesięcy. Teraz, po sześciu latach ciągnących się procesów, władzom nagle zaczęło się śpieszyć. Właściciele dostali nakaz uprzątnięcia lokalu w ciągu 48 godzin, na ich koszt. Wywieziono 80 kg padliny i 3 kontenery śmieci, tynki, stolarka i podłogi nadają się tylko do wymiany. Kilka kotów przeżyło.


27.01.2007

Akcja strącania niebezpiecznych sopli zwisających z dachu domu pod numerem 3 (2007-01-27) Akcja strącania niebezpiecznych sopli zwisających z dachu domu pod numerem 3 (>>).


10.01.2007

Policzyłem drzewa na naszej ulicy - jest ich w tej chwili 10, z tego dwa świeżo zasadzone i 8 starych, zniszczonych już akacji. Niegdyś szpaler drzew rósł na całej ulicy, aż do Placu Politechniki.


01.01.2007

Szczęśliwego Nowego Roku 2007 dla wszystkich mieszkańców i sympatyków Ulicy Lwowskiej!


© 1999-2007 FIDEL