Granice Europy

Nr 10 - 12 2003

Wstecz
Wiadomości Nepomuckie
Kapliczki Nepomuckie
Nepomuki - strona główna
Przydrożna kapliczka
Robert Dzięcielski

Łódź to miasto wielobarwne, ciekawe, skomplikowane, a może nawet pełne sprzeczności. Tak silnie podkreślana ostatnio w mediach wielokulturowość Łodzi - miasta czterech kultur: polskiej, niemieckiej, żydowskiej i rosyjskiej - ukazująca siłę jej miejskości, odsuwa jednocześnie w cień zróżnicowanie kulturowe innego rodzaju - istnienie w mieście kultury ludowej. Stereotyp nakazuje widzieć w mieście to, co decyduje o jego miejskości, nowoczesności, a jednocześnie odrzuca te elementy "rzeczywistego miasta", które stanowią raczej atrybuty tradycyjnej wsi (tutaj rozumianej często jako synonim zacofania, przeszłości itd.).

W roku 1839 do Łodzi zostaje sprowadzona pierwsza maszyna parowa, co otwiera okres wspaniałego rozkwitu przemysłowego miasta. W przededniu I wojny światowej liczba ludności w mieście dochodzi do ponad 470 tysięcy. W dwudziestoleciu międzywojennym liczba mieszkańców prawie się podwaja. W czasie rozwoju miasta znaczną grupę stanowili przybysze ze wsi.

Konsekwencje II wojny światowej zmieniły radykalnie skład społeczny i kulturowy miasta. Szczególnie w pierwszych latach po wojnie napłynęły tu liczne rzesze migrantów chłopskich. W roku 1970 ponad połowę mieszkańców Łodzi stanowiła ludność napływowa, z czego około 70% to przybysze ze wsi. Na tej podstawie można mówić o "ruralizacji" czy "rustykalizacji" kultury miejskiej Łodzi.

Od wielu lat obserwuję Łódź w jej ludowym wymiarze, mimo którego miasto nie traci dla mnie cech swej miejskości. Do szczególnych elementów kultury ludowej Łodzi należy niewątpliwie "stara przydrożna kapliczka", przydrożny krzyż czy "święta figura" - atrybuty, które w masowej wyobraźni nie pasują do wielkomiejskiego pejzażu.

Na rogu al. Śmigłego-Rydza i ul. Tymienieckiego wisi na drzewie drewniana kapliczka z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Pod kapliczką, tuż przy drzewie, ustawiono małą skrzyneczkę na kwiaty - latem naturalne, zimą najczęściej sztuczne. Skojarzenia, które przywodzą mi na myśl wakacje "na wsi", czynią drzewo wraz z kapliczką wciąż mocnym punktem przestrzeni - to na kapliczkę często kieruję swój wzrok, jadąc tramwajem. I otóż pewnego dnia zauważyłem, że kapliczka "zniknęła", a zastąpiła ją o wiele większa tablica reklamowa. Zaskoczyło mnie, że tablica przyciągała teraz moją uwagę z podobną mocą, jak wcześniej kapliczka. Zastanawiałem się dlaczego ustawiono tablicę reklamową tak, aby zasłaniała to, co dla tego miejsca było istotne, dzięki czemu nabierało ono określonego, "pełnego" znaczenia. Dziwiłem się, że spośród wielu możliwości ustawienia tablicy wybrano właśnie tę.


Przydrożna kapliczka jest niewątpliwie znakiem religijności ludowej, która - jak dowodzi Ludwik Stomma w Antropologii kultury wsi polskiej XIX w. - jest jedną z "centralnych determinant" polskiej kultury ludowej XIX wieku (choć jednocześnie sama regułom tej kultury podlegała). W wymiarze ludowym religijność nabierała szczególnego, społecznego sensu - cenione były przede wszystkim działania i praktyki zbiorowe, uważane za ważniejsze od indywidualnych. Kultura ludowa wypracowała odrębny, niepowtarzalny typ religijności, "opierając się w tym dziele w znacznej mierze na ciągłej adaptacji pierwiastków chrześcijańskich do spetryfikowanych, achrześcijańskich struktur mitycznych". Doprowadziło to do pewnej wtórności treści teologicznych wobec organizującej siły "tradycji mitycznych" (np. rytuał, odrywając się od swych teologicznych znaczeń, stawał się sam w sobie przedmiotem wiary). Działający tu z całą siłą mechanizm mityzacji sprawiał, że wytwory społeczne związane z określonym kontekstem historycznym i kulturowym - włączały się w zrytualizowaną sferę religijną.

Inną cechą religijności ludowej jest sensualizm, towarzyszący przedstawianiu "świata obcego" w kategoriach "świata naszego". Uwzględniwszy go, umiemy wyjaśnić, dlaczego modlono się do "naszych" świętych, dlaczego pobożność wiązano z wizerunkiem "naszej" Matki Boskiej - obraz uczestniczył tu bowiem niejako całym sobą w sferze sakralnej. "Zeswojszczenie" i usensualnienie sacrum w ludowej wizji świata oznaczało jednocześnie "zwrotną" sakralizację "swojego świata", bezpośrednio przecież związanego z działalnością Chrystusa, Maryi, świętych itd.

Kapliczka na drzewie, choć znajduje się w obszarze wielkiego miasta, wyznacza sobie przestrzeń rządzoną zasadami religijności ludowej. Istotą tej religijności jest ścisła więź człowieka z sacrum, dzięki której doświadcza on tego, co rzeczywiste, znaczące, mocne. Żyjąc w przestrzeni świeckiej, porusza się on również wśród obszarów świętych, czyli obszarów - jak powiedziałby Mircea Eliade - "dotkniętych hierofanią" - miejsc przejawiania się sacrum. W kontakcie z sacrum człowiek "zakorzenia się" w tym, co najważniejsze i prawdziwe, aby nadać sens temu, co słabe i przemijające - czerpie z niego moc, potrzebną do oswojenia i zrozumienia profanum. W świetle tego staje się jasne, dlaczego mówimy, że sacrum przyciąga profanum. Czytelności nabiera też pogląd, że drzewo z kapliczką objawia sacrum i że tych hierofanicznych związków antropolog szukać musi w uniwersalnych strukturach mitu i symbolu.

Drzewo w kulturze ludowej symbolizowało przede wszystkim "święte drzewo". Od starożytności było ono teofanią, obrazem kosmosu, symbolem życia, punktem centralnym świata - pod jego postacią kryła się rzeczywistość duchowa. Dlatego święte drzewo to symbol rajskiego ogrodu, drzewa "wiadomości dobrego i złego", a także drzewa "krzyża", na którym oddał życie Chrystus, i pod którym stała jego Matka. Drzewo to oś świata i znak jego porządku. Jako miejsce hierofanii i obraz początku, zachowuje w sobie stan sprzed "zróżnicowania się" świata, który został dany człowiekowi. Drzewo łączy wszystkie sfery kosmosu: podziemia, ziemię i niebo. Stąd, podobnie jak góra, staje się "centrum" świata.

Wokół świętych drzew - zdaniem rumuńskiego etnografa R. Vulcanescu - wznoszono kamienny mur, aby profani nie mogli zetknąć się z nim bezpośrednio. Otaczano je szczególną opieką - zawieszano wota i pasemka białej wełny symbolizujące konsekrację. Kapliczki na świętych drzewach wykorzystywały ich moc.

Do jakich pokładów kulturowej pamięci odsyła i co symbolizuje kapliczka z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej wisząca w Łodzi? Przedstawia ona przede wszystkim Matkę Boga i Człowieka, tę, która oręduje, pośredniczy, pociesza, wspomaga; tę, którą polska religijność ludowa objęła szczególnym kultem. Sensualizm ludowy przyczynił się do tego, iż to właśnie obraz Matki Boskiej Częstochowskiej stał się bramą kontaktu "naszego świata" z "tamtym światem"; sprawił też, że kapliczki z tym obrazem sytuują się tak wyraźnie dla ludowej wyobraźni w sferze mediacji - pomiędzy sacrum a profanum. Maryja jako kobieta symbolizuje czystość, płodność, Matkę-Ziemię, macierzyństwo, miłość, opiekę, piękno, cnotę, królestwo, państwo, miasto itd. Wraz z Chrystusem jest też symbolem początku i końca, a więc pełni. Z tych symbolicznych konotacji musi wynikać szczególna waloryzacja drzewa z kapliczką jako przestrzeni mocnej i świętej.

Kapliczki, podobnie jak krzyże przydrożne, stawiano na skrzyżowaniu dróg, przed wejściem do obszaru zamieszkałego przez ludzi - do wsi lub do miasta, w "siedliskach złych demonów", tam, gdzie popełniono zabójstwo, na mogiłach ludzi pochowanych w polu czy w lesie, ale także w miejscach objawienia się Matki Boskiej lub świętego, przy źródłach z cudowną wodą itp. Na rozstajach - według ludowej wyobraźni - dzieją się rzeczy dziwne i niepokojące: tu kończy się oswojony teren i otwierają niejasne, poplątane drogi, grasują wampiry, demony i złe duchy, przez rozstaje odchodzą dusze. Wszelkie kaźnie i "przelewanie krwi" przenoszono dlatego najczęściej poza teren oswojony, za rozstajne drogi. Pierwotnie umieszczano kapliczki w głębi lasu, z dala od naszego świata. Dopiero później zaczęły "podchodzić" bliżej ludzkich dróg i terenów oswojonych. Stawiano je z wdzięczności za doznaną łaskę, w podzięce za wyleczenie z choroby, za uchronienie od klęsk żywiołowych, w pokucie za ciężkie grzechy itd. Informowały o złych lub dobrych mocach, które tu się kiedyś objawiły.

Kapliczki, figury i krzyże przydrożne stanowiły zwykle dla społeczności punkty odniesienia w świadomościowej topografii (np. gdy z wioski wyruszała pielgrzymka, odprowadzano ją do figury za wsią). Również dzisiaj, przy drogach w całej Polsce, także w Łodzi spotyka się kapliczki czy krzyże symbolizujące czyjąś śmierć w wypadku drogowym, trafia się także na kapliczki, które są formą sakralnego oznakowania przestrzeni wsi lub miast - dla ich mieszkańców stają się milczącym świadkiem przekroczenia granicy codzienności i objawieniem sacrum.

Kapliczka w kulturze ludowej potwierdzała niezwykłość miejsca i stawała się szczególnym punktem odniesienia dla codziennego życia. Przy kapliczkach odbywały się nabożeństwa, kapliczki wyznaczały trasy procesji wielkanocnych - kapłan po odczytaniu Ewangelii święcił ziemię, a wierni brali z kapliczki zielone gałęzie. Każdy przedmiot, gałązka czy fragment przybrania, dzięki temu, że przez chwilę należał do sfery sacrum, do niezwykłego miejsca i świątecznego czasu, sam napełniał się sakralną mocą.

Święte miejsca wymagały specjalnych gestów, np. obok kapliczki, którą czczono pamięć człowieka nieszczęśliwie zmarłego, podpalano stertę gałązek, aby ogrzać biedne dusze. Znaczenie ognia wykraczało daleko poza metaforyczne "ogrzewanie biednych dusz". Ogień w kulturze ludowej symbolizował jednocześnie granicę i świętość - ogień bowiem rozdziela i łączy, niszczy i buduje, jest szczególnym objawieniem sacrum.

Ogień przywracający "czas początku" i symbolizujący w sposób szczególny Boga, wraz z ogródkiem wokół kapliczki stawał się "miniaturą", czyli pewną namiastką hortus conclusus, świętego miejsca, które jest środkiem i początkiem wszystkiego.

Kapliczka jest znakiem, że żyje się w bezpiecznym świecie - w świecie ładu i sensu. Ofiarna kapliczka stoi po to, aby dusze cierpiących nie wtargnęły do naszego życia, a więc nie wprowadziły "dzikości", zła i chaosu do orbis interior. Na wsiach opowiadano, jak to pod lasem widywano przelatujące czy to z radosnym śpiewem, czy z przeraźliwym jękiem duchy, które dopiero postawienie kapliczki odrzuciło poza granicę, jakiej przekraczać już nie mogły. Granicę wyznaczała też kapliczka nadrzewna. Wierzono na przykład, iż zawieszenie jej na starej wierzbie, będącej siedliskiem diabła, odbierało drzewu cechy "przybytku zła" i blokowało nieuprawnioną mediację. Przechodzień, pomodliwszy się przed kapliczką "uspokoi się wewnętrznie, a zarazem czuć się będzie poza zasięgiem tych złych duchów - złych mocy". Warto dodać, że wszelkie wyjątkowe przez swą wielkość lub inaczej niezwykłe okazy drzew mogły mieć moc pośredniczenia w wędrówkach między światami, były bowiem - jak sądzono - "naturalnie powiązane" z innymi sferami świata.

Powieszenie kapliczki na drzewie nie zawsze było zabiegiem skutecznym: o północy lub przy pełni księżyca koło kapliczek mogło straszyć. Niedaleko Leżajska, w miejscu: "gdzie spalono czarownicę, która krowom odbierała mleko, a na dziewczęta rzucała uroki, koło północy podczas pełni księżyca snuje się w pobliżu kapliczki jakieś czarne widmo, potem skaczą duże, czarne kury na jednej nodze, a po chwili i one znikają w pobliskich krzewach bzu".

Jak widać, kapliczki pełniły funkcję wyznaczania granicy magicznej i religijnej - rozdzielały przestrzeń oswojoną od obcej. Stawiano je lub wieszano, aby chroniły obszar wewnętrzny przed "nieczystością", chaosem i nicością, by przywracały ład, odnawiały porządek i taksonomiczną oczywistość świata.

Z taką zapewne intencją - odtwarzaną tutaj na sposób antropologiczny - powieszono kiedyś na drzewie i "moją" kapliczkę. Każda prośba, jaką zanoszono przy niej do Boga lub Matki Boskiej, potwierdzała jej "otwarcie ku niebu" i oddzielenie przestrzeni, w której zakorzenione jest sacrum, od przestrzeni ludzkiej codzienności. Czy dziś "moja" kapliczka pełni tę samą funkcję - jest znakiem ładu i sensu świata?

Dlaczego "miejską" kapliczkę przesłonięto reklamą - drogowskazem? I czy ta akurat reklamowa tablica chciała kapliczkę zastąpić, czy raczej w przestrzeni przez nią oznaczanej szukała dla siebie potwierdzenia? Jak wiadomo, reklama - jako fenomen popularnej kultury współczesnej - chętnie odwołuje się do archetypów i symboli. "Dobra reklama - zdaniem autora artykułu Raj nieutracony? Wiesława Szpilki - może złościć, irytować, zachwycać - nie pozwala pozostać obojętnym. Aby zaistnieć, musi poruszyć strunę nadzwyczajności. Służyć temu może rajski mit, równie dobrze jednak pokazanie, że niemożliwe stało się możliwe". Ruchome reklamy telewizyjne czy statyczne billboardy przywołują "obrazy raju": "Oddają one idealny stan rzeczy, przyrody i ludzi. To, co pozytywnie wartościowane, jest spotęgowane i utrwalone. Bujność, młodość, harmonia, ład i dostatek, także gładkość, pełnia, lśnienie oraz fizjologiczne strony ludzkiego życia, stałe oznaki rajskiej egzystencji są nieustannie eksponowane. Poprzez nagromadzenie, trwałość i intensywność wydobywa się dystans dzielący rajskie życie od tego prozaicznego".

Reklamy takie odwołują się więc do ludzkiej potrzeby życia w czasie "mocnym", wykorzystują archaiczne, symboliczne skojarzenia, by dać obietnicę przebywania w "mocnej" przestrzeni. Pamięć raju staje się dzięki nim natarczywie obecna - to, co prozaiczne, codzienne, słabe i kruche ciąży ku temu co wyjątkowe, niezwykłe, trwałe i mocne.

Reklamy zajmują miejsce sacrum. Skupiając całą uwagę na sobie, "odrzucają" przestrzeń wokół siebie. Stare, szare ściany łódzkich kamienic uwydatniają jeszcze ich "piękno i rajskość". "[...] interior miejski jest odpowiednim środowiskiem dla megaplakatu. Galimatias stylistyczny miasta, przestrzenie i płaszczyzny niczyje (place, "ślepe" ściany budynków, prześwity w blokowo-osiedlowej zabudowie) łatwo podlegają organizacji wizualnej, jaką kreuje się przez użycie megaform. Miejskie bytowanie wyrobiło już w nas sposób widzenia zurbanizowanego otoczenia, akceptowania go i dostrajania naszych możliwości percepcji do odczytywania pojedynczych obrazów, komunikatów nieciągłych, raczej schematów, struktur niż narracji." - pisze Czesław Robotycki.

Tablica reklamowa zasłaniająca "miejską" kapliczkę nie stosowała strategii "odrzucenia" - nie fundowała "obrazu raju", lecz - przeciwnie - wydaje się że szukała "przestrzeni rajskiej" poza sobą. Jak to możliwe? Reklama-drogowskaz nie była plastycznie wyrafinowanym, natarczywie przyciągającym uwagę billboardem - była zresztą niewiele większa od samej kapliczki. Znajdowały się na niej tylko proste informacje: nazwa firmy, znak firmowy i dokładny adres wraz z planem dojazdu. Symboliczne wzmocnienie przychodziło więc do niej z zewnątrz - wtopiona w przestrzeń nadrzewnej kapliczki zabiegała tam czy też ciągle zabiega dla siebie o potwierdzenie.

Kapliczki w mieście są znakiem zasiedlania, oswajania przestrzeni przez ludność pochodzącą przede wszystkim ze wsi (choć przecież nie tylko!). Można przyjąć, że ich stawianie lub wieszanie było - typowym w kulturze ludowej - zabiegiem oczyszczającym i ustanawiającym porządek świata - przestrzeń tak oswojona stawała się przestrzenią ludzką, zorganizowaną dla żyjących.

Dlaczego ludność zamieszkująca dziś miasto odrzuca, a nawet niszczy te znaki? Być może w postawach wobec kapliczek i innych "ludowych znaków" w mieście przejawia się - zabrzmi to jak paradoks, lecz paradoksem nie jest - ludowy stosunek do obcości.

Ale i oto inne doświadczenie, sprzed paru miesięcy, dotyczące tej samej łódzkiej kapliczki. Otóż jadąc tramwajem, zauważyłem nagle dosyć apokaliptyczny obrazek. Na drzewie, gdzie dotychczas wisiała kapliczka, było puste miejsce, wokoło na trawie leżały porozrzucane fragmenty drewnianej skrzynki, szkło, połamane kwiaty itd. Oto koniec - pomyślałem. Jednakże po trzech, może czterech dniach, gdy ponownie przejeżdżałem tą drogą, wszystko powróciło na swoje miejsce, jakby nic się nie wydarzyło - nie było śladu po tej żywiołowej "dekonstrukcji".

Ilekroć jadę przez Łódź tramwajem i trafiam wzrokiem na przydrożną kapliczkę, tylekroć odkrywam w sobie "antropologiczne olśnienie", potwierdzane słowami George'a Kublera: "[...] co było niedawno cenne jest dziś już nic niewarte, co pożądane - teraz nas razi, co było kiedyś piękne - dziś jest dla nas szpetne. Co odrzucać i kiedy - to kwestie, których rozstrzygnięcie wymaga uwzględnienia wielu spraw".

Robert Dzięcielski


Artykuł odwołuje się do autorskiej książki: Robert Dzięcielski, Ludowe obrazy miasta. Inspiracje bystroniowskie, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Łódź 2001.


Wstecz
Wiadomości Nepomuckie
Nepomuki Wielkopolskie
Nepomuki Czeskie