@ ! Bookmark and Share szuflady  LWOWSKA PODRÓŻE NEPOMUKI FLORIANY SKANSENY ŚREDNIOWIECZE 'SPOTKANIA' RóD DZIECI DŹWIĘKI FOTO AUTOR!

 

CYSTERSI
klasztor w remoncie

     

Zrujnowany przez Sowietów w 1945 roku zespół klasztorny w Rudach jest w trakcie odbudowy.

Do tej pory odbudowano i zregotyzowano tylko pocysterski kościół. Trwają prace przy frontowym budynku opactwa i bramie wjazdowej. Trochę uporządkowano park angielski. Rosjanie, zobaczywszy flagę ze swastyką na trumnie syna właściciela, księcia raciborskiego Wiktora Hohenlohe Waldenburg-Schillingfurst, podpalili posiadłość. Trumny nie zdołali rozwalić...

Cystersi byli tu obecni, z nadania Opolczyka, od połowy XIII wieku. W odróżnieniu od innych siedzib cysterskich tu większość stanowili Polacy. W 1671 roku klasztor przebudowano w stylu barokowym. Później mieściło się tu gimnazjum.

Klasztor wystawiono na sprzedaż a niedawno, decyzją Wojewody Śląskiego przejęła go Diecezja Gliwicka. Trwają tam prace remontowe!

Zobacz opis Nepomuków Rudzkich >>


Gazeta Wyborcza - dodatek regionalny Katowice (nr 286 z dnia 09/12/2005) opublikowała ciekawy artykuł Grzegorza Wawocznego

Z tajemnic Śląska. Zakonnicy z Rud

Gdzie ukryto skarb cystersów?

Mnisi w stodole przyjaciela skarb swój zakopali, aby zachować go na przyszłą odbudowę klasztoru. Następnie rozeszli się po świecie. Kiedy po kilku latach wrócili i chcieli skarb odkopać, okazało się, że znikł - pisał historyk o rudzkich cystersach na początku zeszłego stulecia .

Dokładnie 26 listopada 1810 r. cystersi z Rud odprawili ostatnie wieczorne nieszpory. Wnętrze ich świątyni wypełniały słowa Psalmu 114: "Kiedy z Egiptu Izrael wychodził, dom się Jakuba z więzów oswobodził". Po nabożeństwie zakonnicy przeszli do refektarza, czyli klasztornej jadalni. Jak nigdy dotąd stół pokryto czarnym, aksamitnym suknem. Wśród sześciu jarzących się świec ustawiono ogromny, ciężki srebrny krzyż.

Choć pruski komisarz królewski Korn nakazał opatowi Bernardowi Galbiersowi założyć strój pontyfikalny, ten zjawił się w zwykłej szacie zakonnej. Korn odczytał edykt o sekularyzacji zakonu, po czym zażądał wydania insygniów opackich, pieczęci oraz kluczy do kasy, archiwum i skarbca.

Opisany przebieg wypadków jest autentyczny. W 1810 r. zakończyły się blisko sześćsetletnie dzieje klasztoru w Rudach. Upokorzony przez Napoleona król Prus Fryderyk Wilhelm III szukał pieniędzy na spłatę francuskiej kontrybucji. Ratunkiem dla pustego państwowego skarbca miały być majątki Kościoła. Fiskus przejął dobra ziemskie skasowanych klasztorów i kolegiat. Monarcha chciwie spoglądał na gromadzone przez wieki precjoza. Miały trafić na aukcję i w pierwszej kolejności dostarczyć żywej gotówki. Niestety, w wielu przypadkach się przeliczył. Klasztory spodziewały się sekularyzacji i cenne precjoza ukryto przed królewskimi komisarzami. Podobnie było w Rudach. Licytacja skonfiskowanych tu rzeczy dała niewielki dochód. Co więc się stało z klasztornym skarbem?

Zuchwały brat Augustyn
Mamy wiele dowodów, że rudzkie opactwo nie należało do ubogich. Od końca XVII w. przeżywało okres prosperity. Władało folwarkami i hutami. Opaci prowadzili rozsądną gospodarkę finansową, mnożąc dochody skarbca. W 1683 r., kiedy na Śląsk zbliżała się ogromna armia króla Jana III Sobieskiego, cystersi z obawy przed samowolą polskich wojsk przewieźli wypełnione dukatami beczki do Brzegu. Ukryli je w domu proboszcza panien czarnowąskich.

W 1755 r. swoich współbraci próbował otruć brat Augustyn Graul rodem z Głubczyc, odnotowany w kronice jako notoryczny złodziej klasztornych kosztowności. Do zbrodni nie doszło, trucizna została w porę wykryta, a nikczemny mnich został skazany na karę dożywotniej ciemnicy klasztornej. Ze światem doczesnym pożegnał się w 1816 r., już po kasacji klasztoru, dzięki której zresztą udało mu się wyjść na wolność.

Skarb cystersów rudzkich opiewają również legendy. Pierwsza sięga okresu wojny trzydziestoletniej (1618-1648). Mnisi uprzedzeni o najeździe Szwedów ukryli swoje skarby. Pieniądze, złoto i drogocenne naczynia liturgiczne włożyli do beczek i schowali w labiryncie lochów pod klasztorem. W jednej z beczek pękła jednak obręcz. Zakonnicy wezwali na pomoc bednarza. Zanim wszedł do podziemi, zawiązano mu oczy. Po kilku minutach marszu ściągnięto opaskę. Bednarz znajdował się w małym, niskim i spowitym ciemnością pomieszczeniu. Pod ścianą zobaczył sześć beczek wypełnionych drogocennymi precjozami. Naprawił obręcz i ponownie, z zasłoniętymi oczyma, został wyprowadzony na powierzchnię. Zapamiętał tylko, że szedł schodami głęboko w dół, a w tajnej skrytce słyszał nad głową szum wody.

Legenda mówi, że korytarz wiodący do podziemnego skarbca niespodziewanie się zawalił i beczki do dziś czekają na swojego odkrywcę. Miejscowa ludność uważa, że tajemna komnata ze skarbami znajduje się daleko od klasztoru, gdzieś pod rzeką Rudą. Ponoć jest pod betoniarnią przy drodze do Brantolki. Znajdował się tu kiedyś młyn. To szum wody z młyńskiego koła miał słyszeć ów bednarz. Inni twierdzą, że na miejsce ukrycia skarbu spogląda św. Jan Nepomucen, którego figurę ustawiono pod lipą na miejscu starej dzwonnicy, tuż naprzeciwko opactwa.

 

Klątwa skarbu
Cóż jednak stało się ze skarbem, który nie wpadł w ręce Prusaków w listopadzie 1810 r.? Ten interesujący wątek poruszył Jerzy Hyckel, przedwojenny profesor raciborskiego zakładu dla głuchoniemych, pasjonat lokalnej historii. Dzięki jego tytanicznej pracy nad dokumentami, nierzadko pergaminami, w 1924 r. ukazało się w Raciborzu monumentalne dzieło zatytułowane "Co szumi w zdroju legend. Legendy ziemi raciborskiej". Tam to można przeczytać taką oto legendę:

"Było to w czasach - pisze Hyckel - kiedy klasztor w Rudach ulegał likwidacji, a mnisi musieli go opuścić. Aby nie dopuścić do tego, by ich skarb, na który składały się złote monety i drogocenne naczynia, dostał się w ręce pruskiego grabieżcy, wziął każdy z mnichów tyle ze skarbca, ile mógł unieść. Cystersi szli razem aż do Kuźni Raciborskiej. Tam mieszkał ich zaufany przyjaciel. W jego stodole skarb swój zakopali, aby zachować go na przyszłą odbudowę klasztoru. Następnie rozeszli się po świecie. Kiedy po kilku latach wrócili i chcieli skarb odkopać, okazało się, że znikł. Wydało się potem, że jeden z sąsiadów podpatrzył wchodzących do stodoły mnichów i ich skarb zagarnął. Nie przyniosło mu to jednak szczęścia. W jego rodzinie zapanowała niezgoda, a ciągłe choroby nękały jego i całe pokrewieństwo przez wiele lat. Nieszczęścia przechodziły z pokolenia na pokolenie".

Strażnicy tajemnicy
Jak naprawdę było? Tajemnicę ukrycia klasztornych kosztowności, które być może rozesłano do niezagrożonych sekularyzacją opactw w monarchii Habsburgów oraz do zaboru rosyjskiego, zabrali ze sobą do grobu ostatni rudzcy cystersi. Co ciekawe, klasztor opuścili ostatecznie dopiero w 1813 r. Do tego czasu pracowali bowiem w założonym tu lazarecie.

Ostatni opat Bernard Galbiers zmarł w 1819 r. w Raciborzu jako rencista rządu pruskiego z rocznym uposażeniem w kwocie 1,2 tys. talarów. W skarbcu kościoła farnego, dawniej kryjącym bibliotekę kapituły raciborskiej, zachował się należący niegdyś do niego mszał cysterski wywieziony z Rud.

W 1818 r., w wieku 54 lat, również w Raciborzu, zmarł ostatni przeor klasztoru Ksawery Tlach. Najdłużej żył brat Tadeusz Weiss. Rozstał się ze światem doczesnym w 1856 r. jako proboszcz w Cyprzanowie.

Cząstką skarbu jest szczerozłoty krzyż opacki, który opat Galbiers podarował Matce Boskiej Pokornej w cudownym rudzkim obrazie. Drogocenne wotum przechowywane jest w muzeum diecezjalnym w Opolu.

 

   

:: cystersi :: plan opactwa :: historia i misja :: opactwa i ich filie :: druga fala ::  linki cysterskie ::
 

 
@ ! Bookmark and Share szuflady  LWOWSKA PODRÓŻE NEPOMUKI FLORIANY SKANSENY ŚREDNIOWIECZE 'SPOTKANIA' RóD DZIECI DŹWIĘKI FOTO AUTOR!