Wstecz
Wiadomości Nepomuckie
Nepomuki Wielkopolskie

 
 

Powrót św. Jana Nepomucena

Świat zachwyca bogactwem krajobrazów i architektury, różnorodnością narodów, kultur, tradycji i obyczajów. Widzimy to szczególnie teraz, gdy możemy podróżować bez przeszkód ograniczani jedynie przez możliwości finansowe i własne zainteresowania. Podziwiamy dostatek i ład, dbałość o estetykę otoczenia i zabytki w niektórych krajach europejskich, nieraz zazdroszcząc mieszkańcom tych krajów obcowania z pięknem i harmonią. Każdy kraj dba o swoje dziedzictwo, które służy zachowaniu odrębności, oryginalności i tożsamości narodowej czy regionalnej ale także decyduje o turystycznej atrakcyjności miejsc i miejscowości. Nic dziwnego - we współczesnym świecie turystyka staje się coraz ważniejszą, przynoszącą znaczne dochody, gałęzią gospodarki.

A u nas? Wydaje się, że ciągle brak tej świadomości. Nasz kraj leżący w sercu Europy nawiedzały ciągle nieszczęścia: zabory, wojny, polityczne uzależnienia i klęski żywiołowe. W ich wyniku bezpowrotnie traciliśmy z trudem budowany majątek narodowy, dobra kultury oraz dorobek całych pokoleń, ale przede wszystkim najwartościowsze jednostki. To prawda

Ale jest też druga prawda: wiele niepowetowanych strat powstało w wyniku czyjejś złej woli, zaniedbań czy po prostu głupoty. Tak właśnie znikła w latach pięćdziesiątych piękna żeliwna balustrada zabytkowego mostku w opatowskim parku i dziś pokazując naszym gościom i turystom najstarszy istniejący na terenie dawnego Królestwa Polskiego mostek żeliwny ze wstydem przyznajemy, że kiedyś doprowadzono do jego dewastacji, nie zabezpieczono balustrady, a kiedy wpadła do stawu - wyciągnięto ją i wywieziono na złom. Teraz rekonstrukcja byłaby niezwykle kosztowna, więc musimy zadowolić się zwykłą poręczą zamontowaną dla bezpieczeństwa przechodzących przez most. W latach siedemdziesiątych postanowiono przewrócić zabytkową bramę przy "cukierni", bo nie mieściły się pod nią samochody i inne pojazdy, które przecież mogłyby tam sobie przejeżdżać na skróty. I tylko dzięki interwencji jednego, zresztą bliskiego mi człowieka, nie doszło do aktu wandalizmu. Przykładów bezmyślności i głupoty w naszym najbliższym otoczeniu można byłoby przytoczyć znacznie więcej.

Do dziś nie wiemy kto i kiedy ustawił tę figurę na zakręcie jednej z najstarszych ulic Opatówka nad strumykiem przy mostku. Wiadomo, że drewniana, piękna figura liczy sobie ponad 200 lat i od dawna jest nierozerwalnie związana z naszą miejscowością. Świadczy o tym choćby spotykane w XIX-wiecznych dokumentach Opatówka niezbyt popularne przecież imię - Nepomucen, Nepomucena. Był więc Nepomucen Rogoziński, Nepomucen Tomaszewski, Nepomucen Wrocławski, Nepomucena Adamczewska i inni. Pisarz Eligiusz Kor-Walczak poświęcił figurze piękną legendę. Św. Jan Nepomucen był zawsze otaczany troską kolejnych pokoleń mieszkańców pobliskich domów i ulicy św. Jana, która przecież wzięła nazwę od postaci świętego. Tylko dzięki odwadze prostej kobiety skazany przez Niemców na zniszczenie, przetrwał wojnę i wkrótce po ich ucieczce stanął na dawnym miejscu.

Aż trudno uwierzyć, że drewniana rzeźba trzymała się tak długo na świeżym powietrzu pod drzewem, narażona na działanie promieni słonecznych, deszczu, wiatrów i mrozów. Z czasem jej stan był coraz gorszy - oderwał się krzyż, ręka, gwiazdy, wewnątrz zagnieździło się robactwo, przegniłe z tyłu drewno trzeba było zabezpieczyć blachą,. Nieliczni opiekunowie figury w miarę swoich umiejętności i możliwości sami starali się ratować zabytek, poza tym nikogo nie interesował jego los. Ale do czasu. Bo oto wiosną 2001 r. zjawił się w Opatówku konserwator sztuki, który ze zdziwieniem stwierdził, że ta piękna, drewniana figura stojąca bez żadnego zabezpieczenia przed złodziejami i działaniem warunków atmosferycznych jest oryginalna i liczy sobie ponad 200 lat. Określił także jej stan jako bardzo zły, wymagający jak najszybszej konserwacji. Zawiadomiony o tym Zarząd Gminy podjął decyzję o konieczności poddania figury konserwacji. Już wówczas pojawiły się plotki, że figura zostanie przekazana do Muzeum, choć nikt takiej decyzji nie podjął. Były także głosy, że skoro figura stała 200 lat, to może z powodzeniem stać tak dalej i niepotrzebnie ją zabrano z dawnego miejsca.

Wydawało się sprawą oczywistą, że oryginalna zabytkowa, drewniana figura po konserwacji nie może trafić na dawne miejsce pod chmurkę. Oznaczałoby to ponowne jej niszczenie i niepotrzebnie wydane pieniądze. Podjęto wówczas decyzję o wykonaniu kopii, która miała stanąć na dawnym miejscu, natomiast oryginał miał znaleźć się w kościele parafialnym w Opatówku. Spośród kilku ofert wybrano ofertę konserwatora dzieł sztuki z Poznania. Konserwacja okazała się trudna ze względu na bardzo zły stan figury. Ze spróchniałego wnętrza wysypano pełne wiadro próchna i mrowisko. W czasie moich wizyt w Poznaniu zaglądałam do pracowni konserwatora. Wykonanie kopii okazało się także sprawą niełatwą. Figura była rzeźbiona misternie, miała wiele drobnych detali, które trzeba było oddać w kopii. To przedłużało czas trwania prac konserwatorskich. Na prośbę zaangażowanych w sprawę ratowania figury mieszkańców ul. Św. Jana konserwator wmontował w kopię element pochodzący ze środka oryginalnej figury, by zachować jej znaczenie dla kultu religijnego i tradycji.

20 czerwca 2002 r. obie figury znalazły się w Opatówku. W odbiorze uczestniczyli fachowcy - pracownicy kaliskiej Delegatury Służby Ochrony Zabytków. Oryginał ustawiono na ozdobnej podstawie umocowanej w głównej nawie kościoła po prawej stronie naprzeciw ambony. Kopia stanęła na kolumnie przy ulicy św. Jana. Kolumnę i otoczenie odświeżono, wokół położono estetyczną kostkę brukową, Zabytek, a jednocześnie obiekt sakralny, został uratowany przede wszystkim dzięki władzom samorządowym, które sfinansowały konserwację oryginału i częściowo kopii oraz nadzorowały wszelkie prace z tym związane. Towarzystwo Przyjaciół Opatówka miało także swój wkład finansowy w ratowanie figury. Ponadto na wniosek Towarzystwa oryginalna figura została wpisana do rejestru zabytków pod numerem 40/Wlkp/B. Również opatowianie, głównie mieszkańcy ul. Św. Jana, a także młodzież ze Szkoły Podstawowej złożyli ofiary na renowację zabytkowej rzeźby. Umieszczenie oryginału w kościele było możliwe dzięki życzliwości ks. prałata Władysława Czamary, który w dniu 22 sierpnia 2002 r. dokonał także poświęcenia kopii figury przy ul. św. Jana.

Niestety, po kilku miesiącach zauważono poziome rysy na kopii figury. Powstały one w miejscach łączenia poszczególnych części kopii. Na skutek interwencji Urzędu Gminy konserwator zabytków zabrał kopię do swojej pracowni w celu usunięcia wady. Naprawa odbyła się w ramach rękojmi, nieodpłatnie. Dopiero 21 lutego 2004 r. kopia po wzmocnieniu i pokryciu specjalną warstwą zabezpieczającą wróciła do Opatówka. Po wykonaniu specjalnego daszku, który zaprojektował p. Władysław Kościelniak, figura wróci na swoje miejsce.

Mam nadzieję, że będzie to już koniec kłopotów z figurą św. Jana. Być może, gdyby władze skorzystały z oferty pracowni konserwatorskiej Muzeum Narodowego w Warszawie, prace byłyby wykonane szybciej i sprawniej (choć tego także dokładnie nie wiadomo). Tylko kto wówczas poniósłby kilkakrotnie wyższe koszty konserwacji i wykonania kopii zabytku.

Piszę o tym wszystkim, ponieważ w związku z figurą św. Jana Nepomucena rozpowszechniane są w Opatówku różne dziwne plotki i domysły. Ja osobiście jestem nimi głęboko dotknięta, myślę, że także inni, którzy w różny sposób przyczynili się do uratowania figury. Ciekawe, że najwięcej do powiedzenia w tej sprawie mają ci, których figura dawniej zupełnie nie obchodziła i jestem pewna, że spokojnie patrzyliby na rozsypującą się rzeźbę. Jak zwykle, łatwiej jest plotkować i krytykować, aniżeli zrobić coś samemu.

Niedawno w programie telewizyjnym poświęconym zespołowi muzyki dawnej "Szczygiełki" z Poniatowej (mała miejscowość niedaleko Kazimierza nad Wisłą) wybitny polski tenor - Wiesław Ochman powiedział - Prowincja to nie miejsce, prowincja - to sposób myślenia.

Jadwiga Miluśka

P.s. Kilka lat temu zespół "Szczygiełki" został uznany przez Radio BBC w Londynie za najlepszy w tej kategorii zespół na świecie. Ta niezwykła grupa młodzieży występowała kilkakrotnie w ramach festiwalu zespołów muzyki dawnej "Schola Cantorum" w naszym Muzeum w Opatówku.

J.M.
 


Wstecz
Wiadomości Nepomuckie
Nepomuki Wielkopolskie