Kurier z 25.01.2003
WYDARZENIA: Święty w komendzie czyli cud w Świdniku

 

Jolanta Chwałczyk
 

Wstecz
Wiadomości Nepomuckie
Nepomuki Lubelskie

 
 

W BLOKOWEJ PIWNICY, W WORKU NA KARTOFLE, POLICJANCI ODNALEŹLI ZABYTKOWĄ FIGURĘ ŚW. JANA NEPOMUCENA Z MEŁGWI

Jest patronem podróży i tajemnicy. W przykościelnej kaplicy, na skraju drogi z Mełgwi do Podzamcza, stał sobie dwieście lat. Aż do nocy z 17 na 18 lutego roku 2001, kiedy przepadł bez śladu. Został dosłownie wyrwany z betonowego podłoża kapliczki.

Gdy dwa lata temu Kurier pisał o kradzieży zabytkowej figury Jana Nepomucena, policjanci i mieszkańcy Mełgwi uważali, że święty padł łupem grupy wyspecjalizowanej w rabowaniu dzieł sztuki. Z rezygnacją powtarzano, że niedawno odrestaurowana figura, ozdobi jakiś zaadaptowany właśnie dwór lub zbiory kolekcjonera zza zachodniej granicy. Tymczasem, Jan Nepomucen przebywał w Świdniku.

Wczoraj trafił do Komendy Powiatowej Policji. Wcześniej, funkcjonariusze znaleźli go w piwnicy jednego ze świdnickich bloków. Stał w kącie, zawinięty w worek na kartofle.
– Sprawca kradzieży, mężczyzna w wieku 32 lat, jest mieszkańcem Świdnika, doskonale nam znanym, wielokrotnie notowanym za rozmaite przestępstwa, od rozbojów poczynając na kradzieżach kończąc. Większą część swego życia spędził w zakładach karnych – wylicza nadkomisarz Grzegorz Hołub, zastępca komendanta powiatowego policji.

Policja złapała go na gorącym uczynku, gdy pijany okradał kolejny samochód. W odnalezieniu figury pomógł jednak nie tylko przypadek. Komendant Hołub zaznacza: – W zatrzymaniu pomocny okazał się monitoring wizyjny, który pozwolił prześledzić trasę włamywacza i go zlokalizować. W odnalezieniu rzeźby pomogła nam dobra wola i sygnał ze strony mieszkańców Świdnika. Zresztą ten mężczyzna był już wcześniej typowany w sprawie Nepomucena, a kradzież figury będzie zaledwie jednym z zrzutów, jakie mu postawimy.
Próbował ją sprzedać. Wygląda na to, że kradnąc, nie zdawał sobie sprawy ani z trudności, ani z wartości figury.
Dla mieszkańców Mełgwi była ona bezcenna. Od pokoleń umawiali się właśnie „koło Jana Bożego”, stojącego na samym środku wsi. Prawie metrowej wysokości figura z drewna lipowego, zdobiła starszą od siebie dwukondygnacyjną bramę-kapliczkę z początku XVIII wieku, będącą fragmentem ogrodzenia starego kościoła.

Św. Jan z Mełgwi był drugim, zaginionym w okolicy Nepomucenem. Poprzedni zginął z kapliczki w pobliskim Podzamczu. Czy ten, to na pewno ten?
– Po oględzinach i porównaniu figury z naszą dokumentacją stwierdzić mogę, że to oryginał figury z początku XIX wieku, a być może końca XVIII, wykonany z drewna lipowego, figurujący w rejestrze zabytków ruchomych województwa lubelskiego. Nie jest to Nepomucen z Podzamcza, którego fotografią również dysponujemy – poinformowała Dorota Szczuka, starszy inspektor ochrony zabytków, po wizycie w świdnickiej komendzie.
W cud nie chciał uwierzyć ks. kanonik Karol Serkis, proboszcz parafii św. Wita w Mełgwi. Nikt zresztą nie brał pod uwagę powrotu patrona podróży. Dlatego, w dziurę po świętym, w odpust św. Jana, wstawiono zastępcę, rzeźbę dłuta nieżyjącego artysty ludowego z Głuska. Wygląda na to, że dziś Mełgiew ma aż dwóch Nepomucenów do jednej kapliczki.




Jolanta Chwałczyk


Wstecz
Wiadomości Nepomuckie
Nepomuki Warszawskie