Święty
Jan przed pocztą
artykuł z cyklu Zabytek nie zbytek
Ze stojących w Warszawie figur św. Jana Nepomucena, ta z ulicy
Senatorskiej jest najstarsza. Niestety, również najbardziej zaniedbana. W
dodatku nikt się do niej nie przyznaje
Rzeźba jest dziełem sztuki wysokiej klasy. Z szydłowieckiego piaskowca
wykuł ją w 1731 r. włoski artysta Giovanni Cieverotti. Figurę
najpopularniejszego wówczas świętego zamówili u niego marszałek wielki
koronny Józef Wandalin Mniszech i jego żona Konstancja z Tarłów. Posąg
stanął w pobliżu ich pałacu (Senatorska 30/34), odgrodzonego dziś od
Nepomucena współczesnym budynkiem.
Kamienną postać brodatego kapłana z krzyżem w rękach umieszczono na
wysokim cokole, ozdobionym herbami obojga fundatorów oraz scenami z życia
św. Jana (1350-93), praskiego kanonika, którego za odmowę ujawnienia
grzechów królowej Zofii przed jej mężem Wacławem IV utopiono w Wełtawie.
Po wojnie otoczenie figury zmieniło się nie do poznania - święty stoi teraz
przed pocztą. Pozostawiono nawet otaczający go żelaznego parkanik. Nie
znaczy to, że w czasach PRL-u rzeźba nie była zagrożona. Pisze o tym na
swych stronach internetowych Tomasz W., miłośnik i badacz wizerunków św.
Jana Nepomucena. Do uratowania figury przed przeniesieniem przyczynił się
ponoć pisarz i varsavianista Juliusz Wiktor Gomulicki. „(...) Otóż, po
wybudowaniu obrzydliwego budynku we wschodniej pierzei pl. Bankowego,
chciano zlikwidować Jana pod pretekstem, że nie pasuje do nowego „pięknego”
gmachu. Gomulicki zebrał oświadczenia architektów, że Jan wcale nie
przeszkadza, a nawet, że dom był projektowany specjalnie „pod” Nepomuka.
Kolejnym zarzutem było, że figura przeszkadzać będzie w transporcie paczek
na pocztę, którą umieszczono w budynku. Na to Gomulicki zebrał kolejne
oświadczenia pocztowców, oraz zorganizował znajomych, którzy nosili jakieś
paczki pod okiem kamery. Zdjęcia miały obalić tezę o zawadzaniu w
transporcie paczek. Skoro i to nie pomogło, Gomulicki przekonał ciemniaków z
ministerstwa, że Nepomucen jest również patronem... tajemnicy
korespondencji! I Jan szczęśliwie ocalał.”
W następnych latach posąg nie miał już tyle szczęścia. Dziś wygląda jakby
wszyscy o nim zapomnieli. Jest straszliwie brudny, miejscami wręcz czarny,
gdzieniegdzie pokryty mchem. Z cokołu i figury odpadają kawałki kamienia. Co
gorsza, nikt się do zabytku nie przyznaje.
- Senatorska przy pl. Bankowym ogóle nam nie podlega. Raczej Zarządowi Dróg
Miejskich - rozkłada ręce Ewa Węgłowska, dyrektor śródmiejskiego Zarządu
Terenów Publicznych. Ale w ZDM o rzeźbie nic nie wiedzą.
- Nasza ona na pewno nie jest. Mamy inne zadania, łatamy dziury w
jedniach... - mówi Edyta Redzicka, z biura prasowego ZDM.
Ojcowie franciszkanie reformaci z pobliskiego kościoła św. Antoniego
przyznają, że rzeźba stoi na terenie ich parafii, ale nie jest w ich gestii.
- Nikt nam jej nigdy nie przekazał. To na pewno własność miasta - mówi
ojciec gwardian Natanael Andrzej Białczyk.
Mimo to, zakonnicy chcieliby przywrócić Nepomukowi dawną świetność.
- Niestety, nie mamy na to pieniędzy. W tej chwili remontujemy dach kościoła
- tłumaczy o. Białczyk.
Może więc znajdą się sponsorzy, którzy pomogą odrestaurować cenny obiekt.
Niech przykładem dla nich będzie przeprowadzona niedawno konserwacja rzeźby
Matki Boskiej Passawskiej na Krakowskim Przedmieściu, w całości sfinansowana
przez hojnych darczyńców.
tu
|