Osada znana była już w 1401 r., kiedy to książę mazowiecki Jan I nadał
Korczew Preythorowi herbu "Prus", dziedzicowi z Brzezia. Po przejęciu
tych terenów przez Księstwo Litewskie, Wielki Książę Witold potwierdził
nadanie posiadłości Korczew i Szczeglacin Pretorowi herbu Świeńczyc (akt
nadania pisany w Trokach w 1416 r.). Kolejnymi dziedzicami byli:
Korczewscy (od 1416 r. do początków XVI wieku), Chlebowiczowie (w XVI
w.), a następnie Wiesiołowscy, (m. in. Krzysztof Wiesiołowski, marszałek
wielki litewski i jego żona Aleksandra z Sobieskich), po których
dziedziczyli Chaleccy. Później przez krótki czas posiadaczem dóbr
Korczew był Stanisław Lewicki, podstoli podlaski. Następnie na długie
lata majątek przejęli Kuczyńscy.
Pierwszym właścicielem Dóbr Korczewskich był od 1401 roku
Pretor z Brzezi. Natomiast w 1420 roku Korczew został nadany synowi
Piotra ( Pretor ) Stanisławowi Korczewskiemu.
Na Stanisławie wygasła linia męska Korczewskich i dobra Korczewskie
przeszły w ręce ich jedynej córki Zofii, która wyszła za mąż za
Stanisława Hlebowicza.
Na początku 17 wieku Dobra na Korczewie i Bartkowie przeszły we władanie
Krzysztofa Wiesiołowskiego - wnuka bezdzietnego Mikołaja Hlebowicza. Ten
wysoce utytuawany dzaiłacz polityczny był też marszałkiem sejmów
zwyczajnych w Warszawie, wiernym stronnkiem Króla Zygmunta III.
W 1712 r. dobra korczewskie kupił i przeznaczył na główną siedzibą rodu
Wiktoryn Kuczyński: podkomorzy drohicki, a później kasztelan podlaski,
zwany "Królem Podlasia". Właściciel m. in. dóbr Korczew i Krześlin. Był
fundatorem Kościoła i Klasztoru Benedyktynek w Drochiczynie oraz
Kościoła i Klasztoru Dominikanów w Krześlinie. Jego zapiski dotyczące
handlu zbożem (które spławiano Bugiem do Gdańska) i innych wydarzeń w
latach 1698-1737 zostały zebrane przez Zygmunta Glogera i częściowo
wydane w końcu XIX w. pod tytułem "Pamiętnik Wiktoryna Kuczyńskiego".
Majątkiem zawiadowali następnie:
Leon Michał Kuczyński (1716-1777): syn Wiktoryna, bogaty i wpływowy
"królik podlaski". Elektor Stanisława Leszczyńskiego, w 1733 r.
podkomorzy drohicki, od 1744 kilkukrotny poseł na sejm (posłował m. in.
z ziemii nadużańskiej na Sejm Elekcyjny Stanisława Augusta). Główny
organizator Konfederacji Barskiej na Podlasiu. Miał synów: Feliksa,
Dominika (1760-1819; starosta żurobicki, zasłużony dla administracji
Księstwa Warszawskiego, barwna i popularna postać Warszawy gdzie osiadł
po sprzedaniu majątku) i Antoniego.
Feliks Kuczyński (1750-1814): syn Leona, właściciel Korczewa i Oserdowa.
Miecznik podlaski od 1794 r., ostatni cześnik podlaski. Mimo, że w 1792
r. przystąpił do targowicy, po wybuchu powstania kościuszkowskiego stał
się uczestnikiem insurekcji i zgromadził pod swoimi rozkazami ok. 7000
powstańców. Został mianowany pełnomocnikiem Rady Najwyższej Narodowej
ziemi drohickiej. Pierwszą jego żoną była Alojza z Jabłonowskich, drugą
Józefa Butler, z którą miał troje dzieci: Aleksandra, Felicjannę
Konstancję (1805-1815) i Józefę (1807-1877) - zamężną z Franciszkiem
Katerlą.
Władysław Wężyk w swojej kronice często wspomina o wielkim pociągu
Kuczyńskich do alkoholu i zabaw. W usta swojego dziadka wkłada m. in.
stwierdzenia:
"...Kuczyńscy w Korczewie, w Woźnikach i w Krześlinie już ociężali pojąc
okoliczną szlachtę...".
"Kuczyńscy bowiem pili z prapradziada".
Wspomina też dość zabawne historie, których fragmenty warto przytoczyć:
"...Syn jego, pan cześnik (Feliks Kuczyński), już w niezbyt młodym wieku
ożenił się z panną Butler, córką starosty preńskiego. Za jego panowania,
równie jak za dziada i pradziada, Korczew szumiał codziennie prawie
odgłosem uczt wesołych. Kiedy liczba gości nie zdawała się dostateczną
gospodarzowi lub gdy kilku tylko przetrzymało innych w zapasach
kuflowych, z korczewskiej góry, nad wszystkimi okolicznymi drogami
panującej, wypatrywano przejeżdżające kolaski i bryczki, a na mijających
dwór korczewski zastawiano siecie i zwracano ich przed ganek. Gościnność
ta czasami wiele kosztowała tego, co jej doświadczał...".
"...I tak razu pewnego pewien obywatel jadący do Warszawy, do sławnego
doktora Czekierskiego, aby poratować oczy swoje, zatrzymany w Korczewie
i leczony przez tamtejszych albeńczyków (imię bandy, której niegdyś ks.
Radziwiłł Panie Kochanku był pryncypałem), gdy trzeciego dnia za piec
się schował myśląc, że w ten sposób uniknie kielichów, wypędzony ze
swojej kryjówki pałaszami, jeszcze trzy dni pić musiał. A po tej kuracji
nie potrzebował już jechać do pana Czekierskiego i mógł wrócić do domu,
bo już był oślepł zupełnie. A inną razą znowu, gdy jeszcze za pana
chorążego banda pijacka zamiast gościa kontuszowego złapała starego
bernardyńskiego braciszka, a nie mogąc się nacieszyć tą zdobyczą, gdy
nie mogła zmusić do picia, skąpała go w beczce wina, a potem zamknęła w
celi, każąc mu przechodzić przez próby św. Antoniego (Św. Antoniego
Pustelnika szatan kusił przybierając postacie pięknych kobiet)- a stąd
wynikło dla dworskich niemało zgorszenia. Biedny braciszek płakał jak
dziecko nad Egipcjanką i modlił się tylko do Boga, zgrzybiałe ręce
składając. Lecz podobne wypadki nieczęsto się zdarzały, a nieco za
wesoły ten ich tryb życia dla wprawnych w rzemiosło tylko dym gęsty z
kurzących się łysin i czubów sprawiał...".
"...Pan cześnik mniej już widywał za swoim stołem towarzyszów biesiad
niż ojciec jego, pan chorąży. Wielu zniszczyły wojny, inni trudniej
mogli się wybrać w gościnę z powodu komor pomiędzy rozćwiartowanymi
prowincjami przez różne rządy postawionych, inni się kurczyli pod
nakładanymi na obywatelstwo podatkami przez Austriaków i Prusaków
(pokutując za grzechy, że dawniej własnemu rządowi płacić ich
odmawiali). Przecież i pan cześnik za kołnierz nie wylał, a nie
omieszkał on rok w rok korzystać z rzeki spławnej, przepływającej prawie
pod oknami Korczewa, aby sprowadzać na galarach z Gdańska uczciwą porcją
antałków z winem...".
Józefa Butler - druga żona Feliksa Kuczyńskiego - pochodziła z rodziny
irlandzkich imigrantów i miała dość niecodzienne jak na owe czasy
upodobania:
"...Choć nie stroniła od gości, przyjętym w Promierzu zwyczajem dnie
całe w swojej komnacie przesiadywała i tylko na łowy towarzyszyła mężowi
i gościom. Lubili ją też za to korczewscy towarzysze i przepuszczali jej
uprzejmie szczególności jej właściwe, jako to: ubieranie się po męsku i
palenie fajki, które by w innej, mniej towarzyskiej damie jak pani
cześnikowa, wyśmiali zapewne! Damskiego towarzystwa nie szukała ona
nigdy prawie, gdyż od młodości przyzwyczajona do koszarnego życia i
nikogo w domu państwa generalstwa (prócz towarzyszy biesiadnych) nie
widując, swój osobny pokój i swobodne życie za największe szczęście
uważać przywykła...".
"...Pani Kuczyńską po stracie starszego nierównie od niej męża i
bliższych swoich krewnych nie ruszała się z Korczewa (chyba gdy musiała
wyjechać do dóbr swoich na Wołyń albo do Galicji), a mało kogo widując w
domu swoim, zabawiała się polowaniem, ukrywszy włosy lisią czapką i na
wpół od dołu po męsku się ubrawszy...".
Aleksander Kuczyński (urodzony w 1803 r.): syn Feliksa i Józefy z
Butlerów. Skupił w swoich rękach ogromny majątek po ojcu i bezdzietnych
wujach Butlerach. Oficer w czasie Powstania Listopadowego, członek
sztabu generała Chłopickiego, organizator gwardii ruchomej w
województwie podlaskim. Później szambelan cesarski i marszałek szlachty
guberni podlaskiej. Był dobrym gospodarzem i znanym hodowcą koni - w
połowie XIX w. założył w Korczewie stadninę koni arabskich.
Jego także wspomina Władysław Wężyk:
"...Aleksander Kuczyński, o kilkanaście lat od Władysia starszy, kołysał
go był w jego dzieciństwie, gdy był zawitał z odległego o mil trzy
Korczewa do graniczących z Toporowem Woźnik, z matką swoją, panią
cześnikową, na polowanie. Władyś lubił Aleksandra, bo mu dobrze z oczów
patrzało! Był to wysoki i barczysty mężczyzna, dobry, leniwy duchem i
ciałem, nieco rozkosznik, polowania i karty namiętnie, a buteleczkę z
większym pomiarkowaniem niżeli jego antenaty miłujący. Ojciec go odumarł
w młodym bardzo wieku, a i stryjowie nie dłużej od ojca żyli. Pani
cześnikową, kazawszy go wyuczyć czytać i pisać, pozwalała mu rosnąć
swobodnie i rozwijać się fizycznie, co też bardzo dobrze on wykonał, bo
jak młody dąbczak już w osiemnastym roku wyglądał...".
Nie miał zamiłowania do książek i nauki, co również wspomina Wężyk:
"...Pani cześnikowa, pojechawszy razu pewnego na dłuższy czas do stolicy
z ośmioletnią córką swoją, przyjęła była nareszcie guwernera do swego
osiemnastoletniego Olesia! Przysłała mu tegoż guwernera z Warszawy, a na
przyjazd jego Oleś kazał swoim dworskim i włościanom przygotować wielkie
polowanie na wilki. Guwerner przez grzeczność dla ucznia przyjął tę
zabawę, ale nazajutrz już miał mu oświadczyć, że należy rozpocząć
uczenie się, gdy go Oleś jeszcze na polowanie, już nie z ogarami, ale z
chartami zawiózł; a gdy trzeciego dnia pan guwerner rozkładał książkę,
Oleś go uwiadomił, że koniecznie dziś muszą się udać do lasu, bo tam na
nich czeka polowanie z sieciami. Pan guwerner zżymał się nieco, ale
jeszcze na ten raz przystał; lecz nazajutrz już chciał koniecznie, aby
się Oleś z nim wziął do książki, co widząc pan Aleksander zostawił go
bardzo grzecznie przy książce, zakazując, aby mu nie przeszkadzano, a
sam już tylko ze swymi dworskimi na polowanie pojechał. Gdy za powrotem
pan guwerner jął mu czynić wymówki i o posłuszeństwo, do którego mu pani
cześnikową prawo dała, upominać się, pan Oleś kazał zaprząc, związać
(podobno), a przynajmniej wsadzić go do powozu i odesłał go matce swojej
do Warszawy, donosząc jej listem, że się z tym panem guwernerem zgodzić
nie może, bo jakiś dziwak i nie zna się ani na grzeczności, ani na
przyjemnościach polowania. W podobny sposób odbył Aleksander swoją
edukacją, ale że był dobry w gruncie i miał bardzo trafny, tak zwany
chłopski rozum, a przy tym wielki majątek, a niewielką ambicją,
przeszedł jako tako przez życie, dając sobie radę i niejednemu
dopomagając...".
Aleksander ożenił się z Joanną Wulfers (1812-1888), córką warszawskiego
adwokata. Przyjaźniła się ona z Cyprianem Kamilem Norwidem, którego
poznała w Paryżu (gdzie przebywała w 1861 r. wraz z trzema córkami).
Poeta utrzymywał z nią kilkuletnią korespondencję. Zachowało się
kilkadziesiąt listów Norwida do "Pani na Korczewie" oraz wiersze
dedykowane jej oraz Józefie Koszutskiej (nauczycielce córek).
Kilkadziesiąt listów i cztery wiersze ukazały się drukiem w 1963 r. w
tomiku "Do pani na Korczewie". Aleksander i Joanna mieli 3 córki (syn
Leon wcześnie zmarł).
W II połowie XIX w. dobra korczewskie przejęli Ostrowscy, zarządzając
nimi do 1945 r.:
Tadeusz Ostrowski: przez małżeństwo z Ludwiką Kuczyńską wszedł w
posiadanie Korczewa. Wychowany we Francji marzył o powrocie do Paryża,
gdzie w końcu pozostał na dobre. Mieli z żoną dwoje dzieci: starszą
Cecylię (wcześnie zmarłą) i młodszego Aleksandra.
Aleksander Ostrowski (zmarł w 1905 r.): zapalony botanik, sprowadzał do
korczewskiego parku liczne okazy egzotycznych roślin i zwierząt (był tu
nawet wielbłąd!). Ożenił się w 1893 r. z Heleną Tyszkiewicz. W 1895 r.
urodził im się syn Krystyn, a później młodszy - Leon (zmarł w wieku 15
lat).
Krystyn Ostrowski (zm. 1980): w 1918 r. ożenił się z Wandą Krafft -
córką zamożnego przemysłowca z Warszawy, właściciela fabryk
włókienniczych. W 1919 r. urodziła im się córka - Renata. W 1920 r.
Krystyn wraz z małżonką został wysłany jako oficjalny delegat Czerwonego
Krzyża w podróż dookoła świata celem zbierania funduszy dla tej
organizacji. Był Prezesem Międzynarodowej Organizacji Przemysłu
Drzewnego. Po wybuchu II wojny światowej wyjechał z rodziną jako członek
ekipy transportującej polskie złoto za granicę. Trafili do Anglii, a
konkretnie do Londynu. Był tam przewodniczącym Komisji Spraw
Zagranicznych Rady Narodowej. Jego prochy zgodnie z ostatnią wolą córka
przewiozła do Korczewa i podczas uroczystej ceremonii spoczęły w krypcie
kościoła w Knychówku.
(źródło: Leszek Szmurło)
zobacz stronę
Pałacu >>
|