@ ! Bookmark and Share szuflady  LWOWSKA PODRÓŻE NEPOMUKI FLORIANY SKANSENY ŚREDNIOWIECZE 'SPOTKANIA' RóD DZIECI DŹWIĘKI FOTO AUTOR!

Pałac Ostrowskich w Korczewie

Podlasie-Korczew-pałac (1-05-99). KLICK=BACK

 


Ta rezydencja zasługuje na osobną stronę. Należała do hrabiów Ostrowskich herbu Rawicz, właścicieli pałacu między Podwalem a Miodową w Warszawie. Warszawski pałac został kupiony z dochodów z majątku korczewskiego, była to bowiem wzorcowa posiadłość prowadząca m.in. hodowlę wysokiej klasy bydła i koni. Był to równocześnie ośrodek kultury materialnej i duchowej promieniujący na całą okolicę.

Siedziba rycerstwa istniała w tym miejscu od zawsze. Obecny pawilon ogrodowy zwany "Syberią" stoi na fundamentach średniowiecznego zamku. Rezydencja znajduje się bowiem na wysokim tarasie Bugu, a miejsce to znakomicie nadaje się na strażnicę strzegącą przeprawy przez rzekę. Widok z brzegu wysoczyzny sięga aż do leżącego po drugiej stronie Drohiczyna.

Wokół pałacu, który obecną postać zawdzięcza Bolesławowi Jaszczołdowi i Stanisławowi Noakowskiemu (wpływy warszawskiego Pałacu Na Wodzie), rozciąga się piękny park, dzisiaj nieco zaniedbany. Obejmuje on także "Dębczak" - zespół starych dębów posadzonych na terenach nadbużańskich łęgów. W latach siedemdziesiątych bezsensownie zrobiono z niego rezerwat, co uniemożliwia prawidłową pielęgnację drzew.


Właściciele musieli opuścić majątek w czasie wojny i wyemigrowali do Londynu. Popadł on w kompletną ruinę, w salonie z neo-rokokowymi sztukateriami urządzono skład nawozów sztucznych. Dopiero kilka lat temu córki przedwojennego właściciela odzyskały prawo własności i znów objęły posiadłość. Osiemdziesięcioletnia Renata Ostrowska zabrała się za podnoszenie majątku z upadku z niesamowitą energią i bez kompromisów - wszystko tutaj ma być takie, jak niegdyś! A należy podkreślić, że panie Ostrowskie nie przywiozły ze sobą z zagranicy wielkiej fortuny.

I, co bardzo charakterystyczne, na bramach parku nie wiszą tabliczki typu "własność prywatna, wstęp wzbroniony, złe psy, obiekt chroniony przez firmę 'Komandos'" lecz przeciwnie - napisy zapraszają wszystkich chętnych do odwiedzenia pałacu.

Z ostatniej chwili (21.10.2000):
Pani Renata Ostrowska umarła w swoim pałacu. Tydzień wcześniej byliśmy w Korczewie, była już umierająca. Nie wchodziliśmy do środka, żeby nie zakłócać spokoju. Strasznie smutno.

Pracę Pani Renaty kontynuuje jej Siostra, Beata Ostrowska-Harris.


Osada znana była już w 1401 r., kiedy to książę mazowiecki Jan I nadał Korczew Preythorowi herbu "Prus", dziedzicowi z Brzezia. Po przejęciu tych terenów przez Księstwo Litewskie, Wielki Książę Witold potwierdził nadanie posiadłości Korczew i Szczeglacin Pretorowi herbu Świeńczyc (akt nadania pisany w Trokach w 1416 r.). Kolejnymi dziedzicami byli: Korczewscy (od 1416 r. do początków XVI wieku), Chlebowiczowie (w XVI w.), a następnie Wiesiołowscy, (m. in. Krzysztof Wiesiołowski, marszałek wielki litewski i jego żona Aleksandra z Sobieskich), po których dziedziczyli Chaleccy. Później przez krótki czas posiadaczem dóbr Korczew był Stanisław Lewicki, podstoli podlaski. Następnie na długie lata majątek przejęli Kuczyńscy.

Pierwszym właścicielem Dóbr Korczewskich był od 1401 roku
Pretor z Brzezi. Natomiast w 1420 roku Korczew został nadany synowi Piotra ( Pretor ) Stanisławowi Korczewskiemu.
Na Stanisławie wygasła linia męska Korczewskich i dobra Korczewskie przeszły w ręce ich jedynej córki Zofii, która wyszła za mąż za Stanisława Hlebowicza.
Na początku 17 wieku Dobra na Korczewie i Bartkowie przeszły we władanie Krzysztofa Wiesiołowskiego - wnuka bezdzietnego Mikołaja Hlebowicza. Ten wysoce utytuawany dzaiłacz polityczny był też marszałkiem sejmów zwyczajnych w Warszawie, wiernym stronnkiem Króla Zygmunta III.


W 1712 r. dobra korczewskie kupił i przeznaczył na główną siedzibą rodu

Wiktoryn Kuczyński: podkomorzy drohicki, a później kasztelan podlaski, zwany "Królem Podlasia". Właściciel m. in. dóbr Korczew i Krześlin. Był fundatorem Kościoła i Klasztoru Benedyktynek w Drochiczynie oraz Kościoła i Klasztoru Dominikanów w Krześlinie. Jego zapiski dotyczące handlu zbożem (które spławiano Bugiem do Gdańska) i innych wydarzeń w latach 1698-1737 zostały zebrane przez Zygmunta Glogera i częściowo wydane w końcu XIX w. pod tytułem "Pamiętnik Wiktoryna Kuczyńskiego".
Majątkiem zawiadowali następnie:

Leon Michał Kuczyński (1716-1777): syn Wiktoryna, bogaty i wpływowy "królik podlaski". Elektor Stanisława Leszczyńskiego, w 1733 r. podkomorzy drohicki, od 1744 kilkukrotny poseł na sejm (posłował m. in. z ziemii nadużańskiej na Sejm Elekcyjny Stanisława Augusta). Główny organizator Konfederacji Barskiej na Podlasiu. Miał synów: Feliksa, Dominika (1760-1819; starosta żurobicki, zasłużony dla administracji Księstwa Warszawskiego, barwna i popularna postać Warszawy gdzie osiadł po sprzedaniu majątku) i Antoniego.


Feliks Kuczyński (1750-1814): syn Leona, właściciel Korczewa i Oserdowa. Miecznik podlaski od 1794 r., ostatni cześnik podlaski. Mimo, że w 1792 r. przystąpił do targowicy, po wybuchu powstania kościuszkowskiego stał się uczestnikiem insurekcji i zgromadził pod swoimi rozkazami ok. 7000 powstańców. Został mianowany pełnomocnikiem Rady Najwyższej Narodowej ziemi drohickiej. Pierwszą jego żoną była Alojza z Jabłonowskich, drugą Józefa Butler, z którą miał troje dzieci: Aleksandra, Felicjannę Konstancję (1805-1815) i Józefę (1807-1877) - zamężną z Franciszkiem Katerlą.
Władysław Wężyk w swojej kronice często wspomina o wielkim pociągu Kuczyńskich do alkoholu i zabaw. W usta swojego dziadka wkłada m. in. stwierdzenia:

"...Kuczyńscy w Korczewie, w Woźnikach i w Krześlinie już ociężali pojąc okoliczną szlachtę...".

"Kuczyńscy bowiem pili z prapradziada".

Wspomina też dość zabawne historie, których fragmenty warto przytoczyć:

"...Syn jego, pan cześnik (Feliks Kuczyński), już w niezbyt młodym wieku ożenił się z panną Butler, córką starosty preńskiego. Za jego panowania, równie jak za dziada i pradziada, Korczew szumiał codziennie prawie odgłosem uczt wesołych. Kiedy liczba gości nie zdawała się dostateczną gospodarzowi lub gdy kilku tylko przetrzymało innych w zapasach kuflowych, z korczewskiej góry, nad wszystkimi okolicznymi drogami panującej, wypatrywano przejeżdżające kolaski i bryczki, a na mijających dwór korczewski zastawiano siecie i zwracano ich przed ganek. Gościnność ta czasami wiele kosztowała tego, co jej doświadczał...".

"...I tak razu pewnego pewien obywatel jadący do Warszawy, do sławnego doktora Czekierskiego, aby poratować oczy swoje, zatrzymany w Korczewie i leczony przez tamtejszych albeńczyków (imię bandy, której niegdyś ks. Radziwiłł Panie Kochanku był pryncypałem), gdy trzeciego dnia za piec się schował myśląc, że w ten sposób uniknie kielichów, wypędzony ze swojej kryjówki pałaszami, jeszcze trzy dni pić musiał. A po tej kuracji nie potrzebował już jechać do pana Czekierskiego i mógł wrócić do domu, bo już był oślepł zupełnie. A inną razą znowu, gdy jeszcze za pana chorążego banda pijacka zamiast gościa kontuszowego złapała starego bernardyńskiego braciszka, a nie mogąc się nacieszyć tą zdobyczą, gdy nie mogła zmusić do picia, skąpała go w beczce wina, a potem zamknęła w celi, każąc mu przechodzić przez próby św. Antoniego (Św. Antoniego Pustelnika szatan kusił przybierając postacie pięknych kobiet)- a stąd wynikło dla dworskich niemało zgorszenia. Biedny braciszek płakał jak dziecko nad Egipcjanką i modlił się tylko do Boga, zgrzybiałe ręce składając. Lecz podobne wypadki nieczęsto się zdarzały, a nieco za wesoły ten ich tryb życia dla wprawnych w rzemiosło tylko dym gęsty z kurzących się łysin i czubów sprawiał...".

"...Pan cześnik mniej już widywał za swoim stołem towarzyszów biesiad niż ojciec jego, pan chorąży. Wielu zniszczyły wojny, inni trudniej mogli się wybrać w gościnę z powodu komor pomiędzy rozćwiartowanymi prowincjami przez różne rządy postawionych, inni się kurczyli pod nakładanymi na obywatelstwo podatkami przez Austriaków i Prusaków (pokutując za grzechy, że dawniej własnemu rządowi płacić ich odmawiali). Przecież i pan cześnik za kołnierz nie wylał, a nie omieszkał on rok w rok korzystać z rzeki spławnej, przepływającej prawie pod oknami Korczewa, aby sprowadzać na galarach z Gdańska uczciwą porcją antałków z winem...".

Józefa Butler - druga żona Feliksa Kuczyńskiego - pochodziła z rodziny irlandzkich imigrantów i miała dość niecodzienne jak na owe czasy upodobania:
"...Choć nie stroniła od gości, przyjętym w Promierzu zwyczajem dnie całe w swojej komnacie przesiadywała i tylko na łowy towarzyszyła mężowi i gościom. Lubili ją też za to korczewscy towarzysze i przepuszczali jej uprzejmie szczególności jej właściwe, jako to: ubieranie się po męsku i palenie fajki, które by w innej, mniej towarzyskiej damie jak pani cześnikowa, wyśmiali zapewne! Damskiego towarzystwa nie szukała ona nigdy prawie, gdyż od młodości przyzwyczajona do koszarnego życia i nikogo w domu państwa generalstwa (prócz towarzyszy biesiadnych) nie widując, swój osobny pokój i swobodne życie za największe szczęście uważać przywykła...".

"...Pani Kuczyńską po stracie starszego nierównie od niej męża i bliższych swoich krewnych nie ruszała się z Korczewa (chyba gdy musiała wyjechać do dóbr swoich na Wołyń albo do Galicji), a mało kogo widując w domu swoim, zabawiała się polowaniem, ukrywszy włosy lisią czapką i na wpół od dołu po męsku się ubrawszy...".

Aleksander Kuczyński (urodzony w 1803 r.): syn Feliksa i Józefy z Butlerów. Skupił w swoich rękach ogromny majątek po ojcu i bezdzietnych wujach Butlerach. Oficer w czasie Powstania Listopadowego, członek sztabu generała Chłopickiego, organizator gwardii ruchomej w województwie podlaskim. Później szambelan cesarski i marszałek szlachty guberni podlaskiej. Był dobrym gospodarzem i znanym hodowcą koni - w połowie XIX w. założył w Korczewie stadninę koni arabskich.
Jego także wspomina Władysław Wężyk:

"...Aleksander Kuczyński, o kilkanaście lat od Władysia starszy, kołysał go był w jego dzieciństwie, gdy był zawitał z odległego o mil trzy Korczewa do graniczących z Toporowem Woźnik, z matką swoją, panią cześnikową, na polowanie. Władyś lubił Aleksandra, bo mu dobrze z oczów patrzało! Był to wysoki i barczysty mężczyzna, dobry, leniwy duchem i ciałem, nieco rozkosznik, polowania i karty namiętnie, a buteleczkę z większym pomiarkowaniem niżeli jego antenaty miłujący. Ojciec go odumarł w młodym bardzo wieku, a i stryjowie nie dłużej od ojca żyli. Pani cześnikową, kazawszy go wyuczyć czytać i pisać, pozwalała mu rosnąć swobodnie i rozwijać się fizycznie, co też bardzo dobrze on wykonał, bo jak młody dąbczak już w osiemnastym roku wyglądał...".

Nie miał zamiłowania do książek i nauki, co również wspomina Wężyk:

"...Pani cześnikowa, pojechawszy razu pewnego na dłuższy czas do stolicy z ośmioletnią córką swoją, przyjęła była nareszcie guwernera do swego osiemnastoletniego Olesia! Przysłała mu tegoż guwernera z Warszawy, a na przyjazd jego Oleś kazał swoim dworskim i włościanom przygotować wielkie polowanie na wilki. Guwerner przez grzeczność dla ucznia przyjął tę zabawę, ale nazajutrz już miał mu oświadczyć, że należy rozpocząć uczenie się, gdy go Oleś jeszcze na polowanie, już nie z ogarami, ale z chartami zawiózł; a gdy trzeciego dnia pan guwerner rozkładał książkę, Oleś go uwiadomił, że koniecznie dziś muszą się udać do lasu, bo tam na nich czeka polowanie z sieciami. Pan guwerner zżymał się nieco, ale jeszcze na ten raz przystał; lecz nazajutrz już chciał koniecznie, aby się Oleś z nim wziął do książki, co widząc pan Aleksander zostawił go bardzo grzecznie przy książce, zakazując, aby mu nie przeszkadzano, a sam już tylko ze swymi dworskimi na polowanie pojechał. Gdy za powrotem pan guwerner jął mu czynić wymówki i o posłuszeństwo, do którego mu pani cześnikową prawo dała, upominać się, pan Oleś kazał zaprząc, związać (podobno), a przynajmniej wsadzić go do powozu i odesłał go matce swojej do Warszawy, donosząc jej listem, że się z tym panem guwernerem zgodzić nie może, bo jakiś dziwak i nie zna się ani na grzeczności, ani na przyjemnościach polowania. W podobny sposób odbył Aleksander swoją edukacją, ale że był dobry w gruncie i miał bardzo trafny, tak zwany chłopski rozum, a przy tym wielki majątek, a niewielką ambicją, przeszedł jako tako przez życie, dając sobie radę i niejednemu dopomagając...".

Aleksander ożenił się z Joanną Wulfers (1812-1888), córką warszawskiego adwokata. Przyjaźniła się ona z Cyprianem Kamilem Norwidem, którego poznała w Paryżu (gdzie przebywała w 1861 r. wraz z trzema córkami). Poeta utrzymywał z nią kilkuletnią korespondencję. Zachowało się kilkadziesiąt listów Norwida do "Pani na Korczewie" oraz wiersze dedykowane jej oraz Józefie Koszutskiej (nauczycielce córek). Kilkadziesiąt listów i cztery wiersze ukazały się drukiem w 1963 r. w tomiku "Do pani na Korczewie". Aleksander i Joanna mieli 3 córki (syn Leon wcześnie zmarł).

W II połowie XIX w. dobra korczewskie przejęli Ostrowscy, zarządzając nimi do 1945 r.:

Tadeusz Ostrowski: przez małżeństwo z Ludwiką Kuczyńską wszedł w posiadanie Korczewa. Wychowany we Francji marzył o powrocie do Paryża, gdzie w końcu pozostał na dobre. Mieli z żoną dwoje dzieci: starszą Cecylię (wcześnie zmarłą) i młodszego Aleksandra.


Aleksander Ostrowski (zmarł w 1905 r.): zapalony botanik, sprowadzał do korczewskiego parku liczne okazy egzotycznych roślin i zwierząt (był tu nawet wielbłąd!). Ożenił się w 1893 r. z Heleną Tyszkiewicz. W 1895 r. urodził im się syn Krystyn, a później młodszy - Leon (zmarł w wieku 15 lat).


Krystyn Ostrowski (zm. 1980): w 1918 r. ożenił się z Wandą Krafft - córką zamożnego przemysłowca z Warszawy, właściciela fabryk włókienniczych. W 1919 r. urodziła im się córka - Renata. W 1920 r. Krystyn wraz z małżonką został wysłany jako oficjalny delegat Czerwonego Krzyża w podróż dookoła świata celem zbierania funduszy dla tej organizacji. Był Prezesem Międzynarodowej Organizacji Przemysłu Drzewnego. Po wybuchu II wojny światowej wyjechał z rodziną jako członek ekipy transportującej polskie złoto za granicę. Trafili do Anglii, a konkretnie do Londynu. Był tam przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych Rady Narodowej. Jego prochy zgodnie z ostatnią wolą córka przewiozła do Korczewa i podczas uroczystej ceremonii spoczęły w krypcie kościoła w Knychówku.

(źródło: Leszek Szmurło)

zobacz stronę Pałacu >>
 

 
@ ! Bookmark and Share szuflady  LWOWSKA PODRÓŻE NEPOMUKI FLORIANY SKANSENY ŚREDNIOWIECZE 'SPOTKANIA' RóD DZIECI DŹWIĘKI FOTO AUTOR!